Czy kiedykolwiek zaznamy całkowitego szczęścia?
Kocham szybką jazdę. Nawet nie wiem skąd mi to przyszło, ale od dziecka interesuję się sportowymi autami i wysokimi liczbami na liczniku. Może to dlatego, że jestem uzależniona od adrenaliny? Nigdy nie wiem co może się stać, gdy przekroczę dwieście kilometrów na godzinę. Widzę jedynie asfalt, który ucieka pod kołami samochodu. I czuję wolność, a jej właśnie pragnę.
Chociaż nie wiem czy ktoś zaraz nie zabierze Kendall jej wolności, bo właśnie wymija piąte auto pod rząd. To jest dopiero pirat drogowy.
- Jak jedziesz, baranie!- syknęła, pukając w czoło innemu kierowcy. - Oh, no oczywiście, że baba.
- Właśnie obrażasz swoją płeć. - zauważyłam, gryząc rurkę.
- Ale ja przynajmniej umiem prowadzić auto!- warknęła, przyspieszając.
Parsknęłam, opierając głowę na oparciu.
- Za którym zdałaś prawko?
Zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem, wrzucając kierunkowskaz.
- Za trzecim, ale po prostu egzaminator nie był wykwalifikowany i kompetentny. - odparła laktonicznie, parkując pod sklepem.
Żółty napis ikea bił po oczach. Ale i tak było to najlepsze miejsce, aby zakupić ostatnie rzeczy do mojego nowego mieszkanka.
- Czyli wszystko jasne. - cmoknęłam, wysiadając z pojazdu.
Zdążyła jedynie wystawić w moją stronę środowego palca, po czym również opuściła samochód.
Przy wejściu zabrałyśmy wielki metalowy koszyk i udałyśmy się ruchomymi schodami na górę.
- Dobra, opowiadaj co u ciebie słychać. - zagadnęła, wrzucając przedmioty do wózka.
- Tylko dowiedziałam się, że Alan był w śpiączce przez dwa miesiące. - mruknęłam z jawnym żalem w głosie. - Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?
Zacisnęła kościste palce na rączce, pchając przed siebie koszyk. Uciekała od odpowiedzi.
- Nie chcieliśmy cię martwić. - bąknęła po chwili ciszy. - Nie było sensu żebyś się zamartwiała. I tak nie mieliście kontaktu.
Zaśmiałam się bez krzty rozbawienia. Wiedziałam jaka była pomiędzy nami sytuacja, ale to nie zwalniało ich, aby mi nie powiedzieć.
- Mimo iż jest po wszystkim, jakoś to przeżywam. - wyznałam, oglądając pościel. - Wy pewnie mieliście niezły młyn wtedy.
Dalej nie byłam w stanie sobie wyobrazić co musieli przejść. To nie było złamanie ręki lub przeziębienie. To był wypadek, który spowodował śpiączkę. Przecież on mógł nigdy się nie wybudzić i.....
Odgoniłam złe myśli. Gdybanie nic nie da.
- Dobrze, że wszystko jednak szczęśliwie się skończyło. - podtrzymała mnie na duchu. - Alan jest już na końcu kuracji, więc małymi kroczkami do celu.
Odwzajemniłam jej pokrzepiający uśmiech.
Na dziale z kuchnią wybrałam kilka ściereczek i zastawę. Planowałam urządzić małą parapetówkę, więc raczej jedzenie plastikowymi widelcami odpadało.
- Chociaż dobrze pamiętam tamten wieczór. - wybierała ręczniki. - Czy ta miękkość jest dobra?
Pomacałam materiał, chociaż nie robiło mi to różnicy z czego jest zrobiony. Ważne żebyś można było się nim okryć i nie był cienki.

CZYTASZ
Destruction desire
RomanceChiara spędziła ostatnie dwa lata na rozwoju osobistym. Wróciła do codzienności, studiując i mieszkając w rodzinnym mieście. Przed nią ostatni rok studiów magisterskich. Jej pierwotnym planem było zakończyć je w Rimini, lecz już pierwszego dnia spot...