13. Po prostu przyjaźń.

307 17 2
                                    

Samotna łza potoczyła się po jej policzku. Ale to był dopiero początek wodospadu.

Usiadłam na niewygodnym krześle, zakładając nogę na nogę. Przedemną ostatni wykład dzisiejszego dnia.

- Denerwujesz się?- zagadnęła Lavinia, wyjmując z torebki sałatkę.

Ta dziewczyna nie potrafiła obejść się bez jedzenia na żadnych zajęciach. Zastanawiałam się, czy jej torebka nie ma jakiegoś ukrytego dna, ponieważ co rusz wyciągała nowe przysmaki.

Oderwałam się od wpatrywania w dębowe krzesło przed sobą. Rozkojarzenie towarzyszyło mi od rana. Nie potrafiłam się na niczym skupić.

Spowodowane było to stresem. Dziś miałam spotkać się z Daviną, aby omówić szczegóły dotyczące wywiadu oraz sesji.

Oraz zaczynałam w końcu pracę.

Dlatego czułam tylko poddenerwowanie pomieszane z podekscytowaniem.

- Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. - przyznałam speszona. - Do modelki mi daleko.... i nawet nie umiem dobrze składać zdań!

Parsknęła, zapychając usta sałatką.

- Jesteś przewrażliwiona. - stwierdziła. - Umiesz mówić płynnie po angielsku i grzeszy urodą. Czego chcieć więcej?

Przewróciłam oczami, otwierając iPad'a. Włączyłam notatnik i przygotowałam do zajęć. Zaraz do salki wkroczyła młoda wykładowczyni, która była nie wiele starsza od nas. Zasiadła przy biurku i wbiła wzrok w komputer. Nie było jej po drodze z informatyką, dlatego mieliśmy jeszcze dwadzieścia minut wolnego czasu.

- A w ogóle jak spotkanie z rodzinką Alana?- zmieniła temat.

- Dużo do opowiadania. - machnęłam ręką, chociaż na usta wpłynął delikatny uśmiech.

Kolacja naprawdę się udała, a państwo Grayson, dalej nic nie podejrzewają. Emma była wręcz oczarowana naszym związkiem i co chwilę rozczulał ją widok, gdy tak beztrosko siedzieliśmy obok siebie. Głównie rozmawialiśmy na temat moich obrazów i studiów. Nawet pochwaliłam się kontraktem z Chanel.

Oczywiście Alan dopowiadał, że bardzo mnie w tym wspiera i grał idealnego chłopaka.

A tak naprawdę, pieprzył się z moją hotelową sąsiadka.

Ale tego jego rodzice woleliby nie wiedzieć.

Załapałam się nawet na deser, który był wyśmienity. Mama chłopaka jest urodzoną kucharką, a ja chyba powinnam częściej wpadać na obiad.

Na koniec kulturalnie oznajmiłam, że musze się zbierać.

Bo jadę rano do kościoł.

Wyszłam z ich domu około dwudziestej trzeciej, a całe spięcie ze mnie wyparowało.

Jedynie martwiło mnie zachowanie Alana, który zaczął robić się dziwny. Znaczy on zawsze taki był, ale tym razem wzbudziło to we mnie podejrzenia. Na pożegnanie rzucił jedynie suche cześć. Nie mogłam przyznać tego na głos, ale byłam zawiedziona. Liczyłam, że zamieni ze mną kilka słów i podziękuję za to, że ochroniłam jego godność. Nawet nie otrzymałam wiadomości czy bezpiecznie dojechałam do domu. A zawsze taką wysyłał. Niezależnie od sytuacji pomiędzy nami.

Wyrzuciłam z głowy nieprzyjemne myśli i zaakceptowałam jego humorki. Często nad nimi już nie nadążałam.

- Było znośnie. - zastanowiłam się nad doborem odpowiednich słów. - Nikt nic nie podejrzewają, więc chyba się udało.

Destruction desireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz