Zamykanie szafki szkolnej jedną ręką było niezwykle trudne. I to nawet gdy było się nastoletnim wilkołakiem. Vasile usiłował oporządkować się w taki sposób by niczego nie upuścić, co się mu jednak nie udało. Na podłogę spadła jego nowokupiona książka. Klasyk jeśli chodzi o literaturę wilkołaków. Można wręcz powiedzieć, że była to ich epopeja narodowa. Nim Vasile zdążył się schylić, Joy zdążyła już go uprzedzić i podniosła książkę zamiast niego.
- „Królowa wszystkich miast"? - odczytała z okładki - Nigdy o tym nie słyszałam.
- Nic dziwnego. To mało znany autor - skłamał nieco zdenerwowany Vasile.
Oczywiście, dla zwykłych Amerykanów nazwisko Dawit Arakelian nie mówiło kompletnie nic, ale każdy kto miał większy kontakt z wilkołakami wiedział o czym pisał i kim był ten pisarz.
- Czy to coś o wilkołakach? - spytała Joy i z zaciekawieniem zaczęła przekartkowywać książkę.
- Taaak, to taka fantastyka - odpowiedział.
Vasile czuł jak narasta w nim panika. Gdyby Joy zorientowała się, że "Królowa wszystkich miast" nie jest przede wszystkim wymysłem Arakeliana, byłby to najpewniej koniec ich żyć. Wilkołaki, podobnie jak wszyscy nieludzie, miały obowiązek ukrywania swojego istnienia. Sprawiedliwość była u nich wymierzana brutalnie, a za tak ryzykowne przewinienie była tylko jedna kara.
Joy wyglądała na zainteresowaną. Dzieło Arakeliana nie było długie. Liczyło zaledwie dwieście stron w angielskim przekładzie. W tej chwili Vasile żałował, że nie wziął książki po rosyjsku. Co prawda, musiałby czytać ją ze słownikiem w ręku, ale dałby sobie radę. Poszedł jednak na łatwiznę i teraz jego koleżanka z klasy mogła dowiedzieć się, że jest wilkołakiem.
- Ma bardzo ładne ilustracje - pochwaliła Joy przyglądając się przyozdobionej runie.
W książce roiło się od magicznych symboli. Wilkołaki zwykły je rysować na różnych stronach by potem uczyć z niej swoje dzieci.
- Słyszałem, że autor sam je rysował - powiedział Vasile mając nadzieję, że jego uśmiech nie wygląda zbyt nerwowo.
- To imponujące, prawdziwy człowiek renesansu - stwierdziła Joy z fascynacją przeglądając kolejne runy, mijając podane wierszem receptury zaklęć, eliksirów i ilustracje wyjęte z antycznego świata.
Joy szczególnie spodobał się obrazek przedstawiający Andreę z Cypru. Nie zdziwiło to Vasile'a. To była także i jego ulubiona ilustracja. Cyprydka miała w sobie coś z uroku Grega. Na koniu, z rozwianymi złotymi lokami i hardą miną wyglądała jak najprawdziwsza bogini wojny. Jednocześnie jednak nie utraciła nic z piękna Cyprydów. Andrea była Afrodytą i Aresem zarazem. Z Gregiem było podobnie, należał do osób pięknych i wojowniczych. Z antyczną obrończynią Kartaginy łączyła go jeszcze jedna rzecz. On także zostawił swojego ukochanego mate i wyjechał daleko. Andrea jednak zrobiła to by walczyć o dobro wszystkich wilkołaków, Greg zaś po to by okraść Tyra.
- Na prawdę pięknie wydana - zachwycała się Joy - Co to za wydawnictwo?
Vasile zbladł jeszcze bardziej. Joy tymczasem szukała jakiegokolwiek znaku na okładce. Książkę tego rodzaju wydawane były przez specjalne, tajne wydawnictwa. Zwykły człowiek nie miał jak dowiedzieć się o ich istnieniu, chyba że zacząłby celowo ich szukać.
- Wasoczka! - do Vasile'a podbiegł Boria, jego młodszy brat - Musimy natychmiast porozmawiać. Sami. Już. Proszę. To ważne.
- A czy nie możemy...
- Nie! Muszę rozmawiać z tobą teraz! - zawołał Boria i nie dostarczając dalszych wyjaśnień złapał brata za zdrową rękę i pociągnął go aż na koniec korytarza. Rozejrzał się czy aby nikogo nie ma w pobliżu. Boris westchnął i złożył dłonie.
CZYTASZ
Greg
ÜbernatürlichesNiemal wszystkie historie o wilkołakach opowiadają o wpojeniu, więzi bardziej świętej i nienaruszalnej niż małżeństwo, a często tragicznej gdy wpojeni nie przypadali sobie do gustu. Mało jednak lub nawet wcale nie mówiło się o tym jak żyć bez drugie...