Pauline J. Cooley przekonana była, że osiągnęła w swoim życiu niemal wszystko co chciała. Po pierwsze spełniła swoje dziecięce marzenie i została rozpoznawalną aktorką. Co prawda nie na tyle, by dostawać oskary, ale to jeszcze było przed nią. Zarabiała na tyle dużo, żeby żyć lepiej niż przeciętny człowiek. Była piękna i młoda, a na dodatek rok temu odnalazła miłość swojego życia.
Roma Relish był dokładnie tym mężczyzną, którego szukała przez całe życie. Przystojny, bogaty i charyzmatyczny aktor miał potencjał na światową karierę. Poznali się na planie filmowym. Roma z racji na wrodzony urok grał Doriana Graya, zaś Pauline jego pierwszą miłość, Sibyl Vane. Była to najmniej wymagająca rola w jej życiu, bo nawet i poza planem zdjęciowym wpatrywała się w Romę jak w obrazek.
Był z nim tylko jeden problem. Roma był wampirem. Gdy pierwszy raz jej o tym powiedział, Pauline myślała, że to żart. Romie jednak nie było do śmiechu. W końcu przekonywał ją tak usilnie, że Pauline zwyczajnie musiała mu uwierzyć.
- Nie zdradź się, że to wiesz, dobrze? - poprosił ją Roma - Nie możemy się ujawniać przed śmiertelnikami. Nasz Kodeks tego zabrania.
- A ty go złamałeś... Dla mnie? - spytała wpatrując się w czarne jak smoła oczy Romy. Chłopak przytaknął spuszczając wzrok w dół. Jego rzęsy, niezwykle długie jak na mężczyznę, okalały mu oczy jak wachlarz.
- Przepraszam, Pauline, powinnaś wiedzieć od początku - odpowiedział Roma - Zrozumiem jeśli... Jeśli zechcesz odejść - dodał nerwowo.
- Czy to żart? - zaśmiała na to Pauline - Roma, spójrz na mnie - to mówiąc ujęła go za podbródek i zmusiła by ponownie zwrócił wzrok w jej stronę - Co grozi ci za złamanie Kodeksu? - spytała.
- Ja... - zająkał się Roma. Najwyraźniej nie spodziewał się takiej reakcji.
Pauline stwierdziła w duchu, że nigdy nie przyzwyczai się do jego twarzy. Była tak piękna, że zdawała się wręcz być nie na miejscu. Roma wyglądał tak niewinnie, tak ślicznie, tak bardzo wyróżniał się na tle reszty śmiertelników, że przypominał anioła, cherubina z renesansowych obrazów. Wielkie, ciemne oczy sprawiały wrażenie ufnych i godnych zaufania. Być może rzeczywiście skrywały w sobie jakieś zatajone bóle, zapewne były świadkami wielu bestialstw minionych wieków, a mimo to wciąż były takie niewinne. Zupełnie jak u dziecka.
- Ty się o mnie martwisz...? - spytał zaskoczony - Ale... Przecież dopiero co powiedziałem ci, że żywię się ludzką krwią. Pauline, nie bądź głupia, pomyśl o sobie i uciekaj.
- Jesteś idiotą, jeśli sądzisz, że kiedykolwiek cię zostawię - odpowiedziała hardo Pauline. - Już wcześniej byłam pewna, że chciałabym dzielić z tobą resztę życia. Fakt, że jesteś wampirem, niczego nie zmienia. Wciąż cię kocham.
- Dziękuję, Pauline - rzekł cicho Roma. Sprawiał wrażenie wzruszonego. - Przy tobie niemal zapominam, jakim potworem jestem na prawdę - zaśmiał się.
Włosy Romy kręciły się jak pierścienie. Pauline uwielbiała wczepiać w nie swoje ręce. Zawsze były tak miękkie i delikatne jak jedwab. Gdyby nie to, że Roma był brunetem, wyglądałby jak jagniątko. Tylko jego nos przypominał, że wciąż chodzi po ziemi. Taki nos szpeciłby każdego innego, ale nie Romę. Jemu dodawał tylko uroku. Wyglądał z nim całkiem jak rzymski imperator.
- Nie mów tak o sobie - nakazała mu Pauline - Co grozi ci za złamanie Kodeksu?
- Nic, najdroższa - odparł Roma - Nic jeśli tylko nikomu nic nie zdradzisz. Nie martw się jednak o mnie. Wampiry nie zabijają swoich krewniaków. Mogą mnie co najwyżej gdzieś zamknąć, zahibernować, ale to wszystko. Boję się co zrobiliby z tobą. Och, Pauline... - mogłaby słuchać jak wymawia jej imię przez cały dzień w zapętleniu i wciąż brzmiałoby równie cudownie co teraz - Co ja najlepszego zrobiłem...?
![](https://img.wattpad.com/cover/341179558-288-k900562.jpg)
CZYTASZ
Greg
FantastiqueNiemal wszystkie historie o wilkołakach opowiadają o wpojeniu, więzi bardziej świętej i nienaruszalnej niż małżeństwo, a często tragicznej gdy wpojeni nie przypadali sobie do gustu. Mało jednak lub nawet wcale nie mówiło się o tym jak żyć bez drugie...