Grandę finałuuuuu part one

4 2 0
                                    

Ten bal na pewno organizował wampir - stwierdziła niezadowolona Tasha.

Vasile doskonale rozumiał co ma na myśli. Nawet on miał trudności z tym, by się nie przemienić. W całym domu zasłonięto okna, żeby nie przepuszczały światła księżyca. Nieco to pomagało, ale nie wszystkim i nie w takim samym stopniu. Masha po prostu ignorowała cały wszechświat, pani Novikov nie mogła powstrzymać się od bezustannego mówienia. Kola jako jedyny w rodzinie nie miał żadnego problemu z powstrzymaniem przemiany. W którymś momencie nawet ziewnął, co zagwarantowało mu wykład o wilczej naturze od ojca. Boria nawet nie próbował udawać, że wstrzymuje swoją naturę. Paradował po domu na czterech łapach i ignorował zamartwianie się matki o tym jak będzie wyglądał na balu.

- Jakby nie mogli wybrać jakiejś ludzkiej godziny na rozpoczęcie - utyskiwała Tasha.

W końcu jednak dotarli na bal. Vasile'owi nie podobało się jak ta cała Peggy na niego patrzy. Zupełnie jakby był jakimś kryminalistą. Było to głupie, ale przemknęło mu przez myśl, że ona może się domyślać co takiego zamierza zrobić. Dopiero dzięki Peterowi zdołali wejść na bal.

Przez większość czasu błąkał się zupełnie bez celu po sali. Już kilka razy mówił sobie, że to jest ten moment w którym zabije Tyra. Za każdym razem jednak ryzykował. Nawet dla samego Vasile'a stało się jasne, że on najzwyczajniej w świecie się boi. Nigdy w życiu nie odebrał nikomu życia, nie wliczając tej jednej rybki gupika, którego zjadł w czasie jednej z pełni. Ale to było całkiem przypadkiem. Niby wmawiał sobie, że z Tyrem to co innego, że to obowiązek i wręcz dobry uczynek, ale i tak nie mógł się przemóc.

Cały świat zdawał się być tego dnia po stronie Vasile'a. Wszędzie widział twarz Grega. Nawet gdy rozmawiał z Peterem, jego przyjaciel zdawał się być dziwnie podobny do Grega. Oczywiście, ci dwaj przypominali siebie nawet normalnie, ale tej nocy było to jeszcze bardziej widoczne. Ich głosy były wręcz identyczne. Peter był jak obraz Grega, którego Vasile już nigdy nie zobaczy; starszy i szczęśliwy, kochający życie. I wszystko to za sprawą Tyra.

Potem jeszcze ten widok wylęknionego Leonidasa. Vasile miał ochotę przytulić tego biednego chłopaka, ale powstrzymał się, gdy dotarło do niego, że przecież wcale się nie znają. Wtedy był już całkowicie przekonany, że nadszedł czas żeby zabić Tyra. Wtedy jednak wampiry zaczęły się kłócić i to znów odwróciło jego uwagę. W końcu jednak Vasile zebrał się w sobie na tyle, by podejść do Tyra.

- Pamięta mnie pan? - spytał cicho. Tyr ledwo go usłyszał, odwrócił się i zmarszczył brwi.

- Vasile Novikov, czyż nie? - bardziej strzelił niż odpowiedział.

- Zgadza się, jestem wpojonym Grega - przypomniał mu Vasile - Chciałem tylko panu powiedzieć, że wcale nie da się żyć bez powietrza. Człowiek się dusi.

Po tych słowach przemienił się z nieznaną sobie wcześniej szybkością. Tyr ledwo zdążył się połapać co się dzieje, a Vasile już zacisnął mu łapy na szyi.

Pan Pyotr Novikov spokojnie sączył swojego drinka zadowalając się miłą rozmową ze swoim wpojonym, Alfą Sergeyem Volkskym. To miała być noc, bez martwienia się o rodzinę i bez biadolenia żony. Niestety jego dzieciak oczywiście musiał wszystko zjebać.

- Pietia, a czy to czasem nie twój syn co się rzucił właśnie na Tyra? - spytał go nagle Sierioża.

- O Boże, Boria?! - zawołał spanikowany Pyotr. Wtedy jednak odwrócił się w stronę swojego najmłodszego syna. Jak się okazało, Boria tylko grzecznie rozmawiał ze swoimi kolegami ze szkoły, a na dźwięk głosu ojca schował za plecami drinka. Najwyraźniej myślał, że ojciec tego nie zauważy. Pyotr był pewien, że nie o niego chodziło Sierioży, a ponieważ Kola był zbyt wielką ciotą, żeby zrobić coś takiego, zaczął krzyczeć na ostatniego syna jaki mu został - WAŚKA, CO TY ROBISZ?! - krzyknął, oddał swojego drinka Sierioży, a sam zmienił się w wilka z zamiarem ustawienia syna do pionu.

GregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz