Vasile panikara

10 1 0
                                    

Dziewczyny długo jeszcze nie mogły otrząsnąć się z szoku, jaki wywołały czary Necka. Cała piątka rozsiadła się po pokoju. Wszystkie trzy zaraz zaczęły też obsypywać swych kolegów niezliczoną ilością pytań. Mikołaj i Neck rozsiedli się po przeciwnych krańcach pokoju i usiłowali odpowiadać na pytania w miarę swoich możliwości. Jako że w pierwszej chwili wszystkie trzy zaczęły mówić naraz, wyznaczono kolejkę. Oparto ją na wieku, a więc to Joy przypadło pierwsze pytanie.

- Co wspólnego z tym wszystkim ma Vasile? - spytała natychmiast - Czemu to do niego skierowaliście tamtą kobietę i kim ona w ogóle była?

- Miało być po jednym pytaniu - zwróciła uwagę Toñia, jako jednak, że i ją to nurtowało, powiedziała to bardzo cicho.

- Vasile należy do naszego światka - odpowiedział Mikołaj. - Nie jest co prawda syrenem jak my, ale też nosi dwie skóry.

Dziewczyny spojrzały na niego pytająco.

- Miki chce przez to powiedzieć, że Novikovowie są zmiennoskórzy - doprecyzował Neck. Mikołaj mu przytaknął. - To wilkołaki. Pan Pyotr Novikov jest... Luną? - zawahał się i spojrzał na kolegę.

- Mnie nie pytaj - odparł Mik widząc jego wzrok - Zupełnie nie orientuje się w nich terminologii. Wiem tyle co każdy laik. Ojciec Vasile'a wpoił się w Alfę swojej watahy, Sergeya Volksky'ego, co daje Novikovom silną pozycję w sforze. Nie pytajcie mnie czym jest wpojenie. Sam nie rozumiem. Najprościej niby można by to wyjaśnić mówiąc, że to takie specjalne zakochanie, ale nie zawsze tak jest. Choćby Alfa i Novikov, oboje mają rodziny, choć mają też siebie, rzekomo wielką miłość, na wyciągnięcie ręki, albo łapy.

- Stawiałam raczej na to, że Vasile okaże się wampirem. Zawsze był taki blady... - mówiła Joy.

- Pozory czasem mylą - stwierdził Mikołaj - Karthago, to jest tamta kobieta z krótkimi włosami, należy do innej watahy, pytała mnie o znajomych jednego chłopaka, więc podałem jej imię Vasile'a. To tyle.

Peggy uporczywie wpatrywała się na przemian to w Necka, to znów w Mikołaja. Nadziwić się nie mogła, że ludzie o tak pospolitym wyglądzie mogą kryć w sobie potęgę zdolną zlepić połamane kości. I pomyśleć, że cały ten świat znajdował się przez cały czas obok niej. Peggy już od najmłodszych lat usiłowała dowieść istnienia magii, zawsze jednak podobnie bezskutecznie. Należała do tego rodzaju dzieci, które sprawdzają każdą szafę w domu by upewnić się, że nie kryje się tam Narnia oraz każdy list, by przekonać się, że znowu nie zostali zaproszeni do Hogwartu. Dziwnie było się przekonać, że świat którego szukała był na wyciągnięcie ręki.

- Powiedz mi więcej o tym całym Hindusie - poprosiła Peggy, gdy wreszcie przyszła jej kolei.

- Nie znam dobrze pana Prendwicka, ale nawet ja wiem, że jest Anglikiem - odparł na to Mikołaj.

- Ja też nie go nie znam - powiedział Neck - Staramy się unikać wampirów. To niebezpieczne istoty.

- Kto by się spodziewał, że człowiek zwany Neckiem nie polubi się z wampirami - stwierdziła Peggy.

[Przypis: Neck to po angielsku szyja]

- Syreny też nie mają zbyt dobrego PR'u - zauważyła zaraz Toñia - Zatapiacie statki w bajkach.

- Niektóre syreny robią to nie tylko w bajkach - przyznał Mikołaj - My osobiście nigdy nie zatopiliśmy żadnego statku, ani nie zmąciliśmy żadnego marynarza. Jesteśmy czyści, za nasze matki i siostry jednak ręczyć nie możemy.

- Pełno jest syren w wodach - zgodził się Neck - I mnóstwo jest ich rodzajów.

- Czy na prawdę nic nie możecie mi powiedzieć o tym wampirze? - spytała po raz kolejny Peggy.

GregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz