Løding i Dromi

5 2 1
                                    

Krew wrzała mu na samą myśl, że będzie musiał spędzić kolejną pełnię w areszcie. W czasie poprzedniej skulił się pod łóżkiem, mocno zaciskał powieki by nie widzieć światła księżyca i zatkał sobie uszy, żeby nie słyszeć wycia innych wilków. Czuł się jak pies w czasie Sylwestra. Całą swoją energię skupiał na tym, żeby się nie przemienić i udało mu się to. Strażnicy zapewne mają go od tamtej pory za wariata, ale trudno. Gdyby wiedzieli jak wygląda Culann, gdy się nie hamuje, dziękowaliby mu za ten niesamowity pokaz silnej woli. Był pewien, że Simone byłaby z niego dumna. Chciał się jej nawet pochwalić, ale nie odzywała się do niego od tamtej rozmowy.

Na myśl, że halloweenową pełnię po raz kolejny przyjdzie mu spędzić w takich warunkach cały drżał. Krew burzyła mu się w żyłach, bo to było coś całkiem sprzecznego z naturą. Wilk w czasie pełni powinien biegać po lesie, nie kulić się pod łóżkiem. Musiał wyglądać na prawdę żałośnie. Już parę dni przed pełnią zaczęła dręczyć go gorączka, która każdego normalnego człowieka rozłożyłaby na łopatki.

Żałował, że nie będzie mógł stawić się na balu, ale i tak pewny był, że zbrodnia Tyra wyjdzie na jaw czy to za jego czy też czyjąś inną sprawą. Simone sobie nie odpuści. Co prawda jako nieczystokrwistej wilczycy zajmie jej to nieco dłużej, ale Cú był pewny, że w końcu da sobie radę.

- "Gdybym mógł wyjść wszystko by przyspieszyło..." - rozmyślał wpatrując się w okno na stołówce. Miał nadzieję, że nie wygląda jakby był naćpany. Byłoby to problematyczne w areszcie.

Jeszcze tego samego popołudnia przybyła do niego Wally Kranz. Spośród wszystkich wilkołaczyc na ziemi, tej spodziewał się chyba najmniej. Alfa osobiście mianował ją na Gammę i to mimo jej młodego wieku, nędznego pochodzenia i braku doświadczenia. Jak ktoś kto jest wilkołakiem od zaledwie trzech lat może konkurować z tymi, którzy likantropię wyssali z mlekiem matki?

- Czego tu chcesz? - spytał ozięble. Ostatnim czego potrzebował w czasie pełni był widok ludzi Tyra. Chciał mieć spokój, a oni potrafili tylko podnieść mu ciśnienie.

- Alfa Tyr uznał, że siedząc tu stanowisz zbyt duże zagrożenie dla watahy - wyjaśniła Wally Kranz. - Dlatego też postanowił cię stąd wyciągnąć. Zdołał przekupić szefa tego aresztu i ten zgodził się przenieść cię do więzienia dla wilkołaków.

Culann prychnął.

- Masz mnie za głupiego czy co? - spytał - Nie ma więzień dla wilkołaków.

- Być może źle się wyraziłam. To będzie specyficzny rodzaj areszty domowego, tyle że nie będzie w twoim domu - tłumaczyła Wally - Będziesz mógł spokojnie spędzić tam pełnię.

- Tu też świetnie sobie radzę - stwierdził oburzony Culann - Pilnuj lepiej swojego nosa.

- Właśnie widzę - powiedziała patrząc na jego podkrążone i zaczerwienione oczy, na rozczochrane włosy i zadrapanie na twarzy, które zrobił sobie z frustracji, że nie może się przemienić. - Wyjedziemy tak szybko jak będzie się dało.

- Ja nigdzie nie pójdę - upierał się.

- Culannie McLugh, przypominam ci, że jestem Gammą działającą z polecenia Alfy, a ty zaledwie Deltą - zwróciła mu uwagę - Oczywiście, że będziesz się słuchać.

- Jesteś suką mordercy i złodzieja, jeśli chcecie bym się stąd ruszył, będziecie musieli użyć siły - odpalił pewny siebie, dobrze wiedząc, że nie ma na świecie siły, która byłaby zdolna podporządkować sobie McLughów.

- Rozumiem - powiedziała Wally powoli się podnosząc. - Tyr na prawdę chciał załatwić po dobroci.

- Jak ostatnio, gdy wpakował mi cztery kula w pierś? Chyba podziękuję - stwierdził żartobliwie.

GregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz