Aslan
Życie wcale nie było beznadziejne. Mógłbym wydrukować sobie te pięć słów i nadal nie byłbym pewny czy kiedykolwiek w nie uwierzę.
Ledwie mogłem utrzymać otwarte oczy. Na dworze dalej było ciemno, jedynie światło lamp dostrzegałem poprzez zasłonięte rolety. Była prawie piąta trzydzieści rano i choć chciałbym powiedzieć, że wstałem tak wcześnie, musiałem przyznać sam przed sobą, że mam poważne problemy ze snem.
Rozplątywałem kabel od słuchawek, żeby zająć czymś ręce. W uszach miałem bezprzewodowe, ale wierzyłem, że te z kabelkiem będą równie użyteczne, jeśli tylko nie będzie na nich ogromnego supła. No i jeśli magicznie nie zaplączą się ponownie, gdy tylko odłożę je do szafki.
Odrzuciłem je na drugi koniec łóżka, gdy zamiast poprawić sytuację, jeszcze bardziej je związałem. Podniosłem karteczkę, którą przed spaniem położyłem na stoliku koło łóżka.
Wpatrywałem się w mały kwadracik z polaroidem. Na zdjęciu widniały długie włosy dziewczyny, z którą spędziłem cały poprzedni wieczór. Fotografia była rozmazana, bo uchwyciłem moment, w którym akurat brała rozmach przed uderzeniem w komodę.
Nie wiem, czy byłaby zadowolona z faktu, że posiadam jej zdjęcie. Nie mogłem jednak powstrzymać się przed uwiecznieniem tego momentu. Dziękowałem sobie za to, że wyłączyłem lampę w aparacie. I, że zrobiłem to na tyle szybko, że nie zauważyła nawet tego momentu.
Lubiłem uwieczniać momenty. Nie byłem profesjonalnym fotografem i od robienia zdjęć większą radość przynosiło mi oglądanie ich.
Usłyszałem kroki na schodach i wepchnąłem fotografię pod poduszkę. Klamka od drzwi ruszyła się, w progu mojego pokoju stanęła mama.
Podczas, gdy ja wylegiwałem się w czarnej koszulce i długich spodniach w czerwono czarną kartkę, ona na spokojnie mogłaby pokazać się na pokazie modowym. Perfekcjonizm był jej drugim imieniem i dziwnie byłoby zobaczyć ją w dresie lub niewyprostowanych włosach.
- Jak się czujesz?
- Śpiący. - Mój głos był zachrypnięty.
- Wróciłeś późno.
Nie odpowiedziałem.
Oczywiście, że dla niej powodem było późne pójście spać. Może i miała rację. Mogłem wrócić wcześniej i zasnąć przed północą. Nie zmieniało to faktu, że mój sen był wyjątkowo nietrwały.
Wielokrotnie wyobrażałem sobie, jak wyrzucam z siebie wszystko, co tylko mam do powiedzenia. Mimo to zawsze wybierałem ciszę.
Mógłbym wykrzyczeć jej w twarz, że radzę sobie gorzej niż to pokazuję. Ale tutaj pojawiał się jeden problem.
Scarlett Sorin nie była dobrym słuchaczem. Nie potrafiła też patrzeć. Przed jej oczami przelatywało tak wiele, ale sama nie była w stanie dostrzec nic poza swoimi priorytetami. A ja na liście jej wartości zajmowałem wyjątkowo niskie miejsce.
- Tata już wyjechał - zaczęła. Równie dobrze mogłaby nie pisnąć o tym ani słówka, a ja nigdy nie pomyślałbym, że może być w domu.
Ich wspólną cechą był ten niezdrowy pracoholizm.
- Ja też się zaraz zbieram, więc zostajesz sam. Dobrze się czujesz?
Dostałem ostatnio dodatkowe leki, które miały pomóc mi w chemioterapii. Zdarzały się momenty, gdy po ich zażyciu czułem się osłabiony, dlatego coraz częściej słyszałem pytanie o moje samopoczucie.
![](https://img.wattpad.com/cover/343552769-288-k189242.jpg)
CZYTASZ
No more hope
RomanceŻycie siedemnastoletniej Nory Evander traci barwy, gdy ta dowiaduje się o swojej chorobie. Na rzecz leczenia musi zrezygnować z dawnego stylu życia, przez co nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do tego dochodzi utrata przyjaciółki i proble...