Nora
- Dlaczego musi być tak cholernie lodowato?
Czułam, jak cała drżę z zimna nawet mając na sobie bluzę Aslana. Opatuliłam się nią mocno, ale nadal odnosiłam wrażenie, jakby wystarczyła mi jedynie chwila do całkowitego zamarznięcia.
Wyjście z gorących term prosto na chłód wieczora było najgorszym pomysłem na jaki można było wpaść.
- Następnym razem nie wyjdziesz z domu bez czapki i rękawiczek.
- Bardzo śmieszne. - Przewróciłam oczami, na co chłopak parsknął śmiechem.
Jednocześnie zbliżył się do mnie i ramieniem przysunął do siebie.
- Możesz mi powiedzieć - mówiłam powoli, stale się trzęsąc - gdzie tak właściwie idziemy? Czy to nie ja miałam robić niespodziankę tobie?
- Chcę się odwdzięczyć.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo ten nagle nas zatrzymał. Zamarłam widząc baner miejsca, pod którym staliśmy. Chłopak także patrzył w to samo miejsce, tylko że w przeciwieństwie do mnie, uśmiechał się dumnie. Dokładnie tak, jakby pomysł, na który wpadł był prawdziwym olśnieniem.
- Moja niespodzianka była lepsza. Wracamy - powiedziałam i byłam gotowa się odwrócić, ale Aslan mocno przyciągnął mnie do swojego boku.
- Nie ma opcji. Wchodzimy. Nie pozwolę na to, żebyś zamarzła na darmo.
Jęknęłam przeciągle.
- Studio tatuażu, Aslan? Poważnie?
Starałam się patrzeć na niego z powagą, ale w duchu wiedziałam, że musze wyglądać komicznie stojąc koło niego. Czułam się jak krasnal, gdy ten górował nade mną. W dodatku byłam opatulona w kilka warstw. To wszystko w połączeniu z moją naburmuszoną miną musiało wyglądać po prostu śmiesznie.
- Właśnie tak - odparł.
- Nie sądzisz, że to trochę głupie? I banalne?
- Banalne może być kupienie magnesu. Nie powiesz mi, że choć raz w życiu nie chciałaś zrobić sobie tatuażu.
- Może i bym chciała, gdybym tylko nie bała się igieł.
Spojrzał na mnie z kpiną w oczach wiedząc, że przez co najmniej rok mój kontakt z igłami był mi bliższy niż z ojcem przez wszystkie lata dzieciństwa.
Domyślił się, że sama zorientowałam się o głupocie swojej wymówki.
A mój koniec nastąpił w momencie, gdy jego wzrok przesunął się od mojego prawego do lewego ucha. Doskonale wiedziałam, że zdobiło je łącznie pięć srebrnych błyskotek.
- Może jeszcze mi powiesz, że kolczyki to co innego?
- Wygrałeś - sarknęłam nie mając do dodania nic więcej.
- Nie było innej opcji.
Uśmiechnął się zadziornie i trzymając mnie przy sobie wszedł do pomieszczenia. Od razu zalała mnie fala ciepła, za którą była tak bardzo wdzięczna.
Wnętrze było bardzo klimatyczne. Na czarnych ścianach wisiało mnóstwo obrazków z motywami księżyca i zwierząt. Wokół było naprawdę dużo zieleni. Znajdowaliśmy się przy czymś, co musiało stanowić recepcję. Na dużej ladzie leżały ulotki i jeden otwarty zeszyt ze szkicami. Swoją drogą naprawdę ładnymi. Niedaleko nas stał sporych rozmiarów parawan, który zapewne oddzielał nas od strefy z leżanką.
- Cześć! Świetnie, że już jesteście. - Kolejna, bardzo miła tego dnia pani podeszła do nas od razu, gdy przekroczyliśmy próg. - Andrew zaraz kończy, więc musicie dać nam jeszcze sekundkę.

CZYTASZ
No more hope
RomanceŻycie siedemnastoletniej Nory Evander traci barwy, gdy ta dowiaduje się o swojej chorobie. Na rzecz leczenia musi zrezygnować z dawnego stylu życia, przez co nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do tego dochodzi utrata przyjaciółki i proble...