Nora
Aslan nucił pod nosem piosenkę co było jedynym dźwiękiem, który rozbrzmiewał w środku samochodu. Miał głęboki głos, naprawdę przyjemny i żałowałam, że nie śpiewał trochę głośniej.
Spojrzałam na jego profil i podziwiałam ostro zaciętą szczękę i detale skóry, które były ledwie widoczne w świetle lamp co chwila rozświetlających wnętrze auta. Był ubrany w bluzę, którą pamiętałam z naszego spotkania w starym domu.
Co za ironia, że ubierał ją zawsze wtedy, gdy ja miałam doła związanego z ojcem.
- Więc? - zapytał wreszcie najpewniej wyczuwając moje spojrzenie.
Jechaliśmy od dłuższego czasu. Nie liczyłam go, ale chociażby po ilości przesłuchanych piosenek i ilości zakrętów, które minęliśmy, musieliśmy znajdować się już bardzo daleko.
Zerknął na mnie przelotnie, ale po chwili z powrotem spojrzał na jezdnie. Droga była pusta, jedynie co kilka minut mijaliśmy inne samochody, ale cieszyłam się, że jeździł ostrożnie.
Czułam ciężar w piersi. Nie potrafiłam zebrać myśli, dlatego od razu po zajęciu miejsca powiedziałam mu, że potrzebuję chwili. Tylko chwilki, która stopniowo zaczynała zamieniać się w kolejne upływające minuty.
Nie wiem co miałam w głowie wychodząc z domu. Musiałam uciec, odświeżyć głowę. I coś wewnątrz mnie utwierdzało mnie w przekonaniu, że właśnie on może mi pomóc. Był spokojny, nie naciskał na mnie, za co byłam mu wdzięczna.
Nie byłam najlepsza w rozmowie o uczuciach, a już tym bardziej jeśli było ich tak wiele, że sama nie umiałam ich uporządkować.
- Zrobiłeś kiedyś coś głupiego?
- Zależy, co zaliczamy do rzeczy głupich.
Za oknem widziałam powoli zbliżający się znak informujący o wyjeździe z miasta. Przyniosło mi to ulgę. Wyjeżdżaliśmy z miejsca, które powodowało w mojej głowie istne piekło. Tego samego, w którym utknęłam i tkwiłam nieustannie od początku życia.
- Widziałam się z ojcem.
Nie odpowiedział.
Nie zrobił tego, bo nie musiał. W tym momencie słowa wyleciały ze mnie jak mantra. Opowiedziałam mu wszystko. Zaczynając od cholernie błahej kolejki w sklepie, a kończąc na ocieraniu łez i mętliku, jaki zapanował w mojej głowie. Nie tylko po spotkaniu z Gabrielem, ale też po wiadomości od Pel. Odczytałam mu ją drżącym głosem, a fala emocji ponownie dała o sobie znać.
Była moją przyjaciółką i bolało mnie to, że musiałam używać do tego czasu przeszłego. Byłyśmy nierozłączne, a ja nie mogłam odkryć tego, co nas poróżniło.
Aslan słuchał mnie, tylko co jakiś czas zerkając w moją stronę. Łzy ozdobiły moje policzki, a na ustach czułam już ich słony posmak. Rękawy bluzy były mokre i miałam jedynie ochotę ją zdjąć, bo czułam, jak pali moje ciało.
Gdy wyrzuciłam z siebie wszystko chłopak zatrzymał samochód. Nie zwróciłam uwagi na to, gdzie staliśmy, bo całą moc włożyłam w odczytywanie wyrazu jego twarzy.
Rozumiał mnie? Uważał za idiotkę? A może myślał, że przesadziłam?
Nim zdążyłam to zrozumieć ramiona chłopaka oplotły mnie. Tak po prostu.
Właśnie tak po prostu tkwiłam w objęciach Aslana.
***
- To nie jest przyjaźń.
CZYTASZ
No more hope
RomanceŻycie siedemnastoletniej Nory Evander traci barwy, gdy ta dowiaduje się o swojej chorobie. Na rzecz leczenia musi zrezygnować z dawnego stylu życia, przez co nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do tego dochodzi utrata przyjaciółki i proble...