21. Ciemność

131 7 9
                                    


Carla

Zbiegłam po schodach i skręciłam korytarzem do kuchni. Tam ujrzałam chłopaka, który stał odwrócony do mnie tyłem i robił coś przy parapecie. Uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie bez słowa podeszłam do niego i objęłam go od tyłu, wtuliłam nos w jego bluzę, a w odpowiedzi usłyszałam i poczułam, jak się śmieje, bo jego ciało zawibrowało. Wyprostował się, ale nie próbował uwolnić z mojego uścisku.

– Najpierw jestem be, a teraz jestem fajny? – zapytał.

– Ty zawsze jesteś fajny – mocniej się do niego przytuliłam, uśmiechając szerzej.

– Godzinę temu mówiłaś inaczej...

– Oh, nie dąsaj się – jęknęłam odsuwając się jednocześnie. – Po prostu byłam zła, bo powiedziałeś o to jedno słowo za dużo – burknęłam.

Chłopak odwrócił się i skrzyżował ręce na piersi.

– Bo na mnie doniosłaś? – zapytał unosząc brwi.

– Bo mnie wsypałeś? – zrobiłam to samo.

Brunet roześmiał się, po chwili przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Czułam ciepło bijące od jego ciała, co dawało mi uczucie kompletnego bezpieczeństwa. Po chwili zaczął mnie łaskotać, na co zaczęłam piszczeć. Chciałam też się wyrwać, ale trzymał mnie bardzo mocno. Ilekroć zaczynaliśmy się wygłupiać, zawsze przegrywałam. Był zdecydowanie silniejszy ode mnie.

– Na miłość boską! – usłyszałam krzyk z drugiego końca kuchni. – Czy my mieszkamy w cyrku? Uciszcie się do cholery, to jest dom, a nie targ! – syknęła kobieta, na co odsunęliśmy się od siebie. Jednak to nie przeszkodziło mu z tym, by mnie dźgnąć palcem w bok. – Odsuń się od niego dzieciaku – kobieta podeszła bliżej, a ja posłusznie oddaliłam się od chłopaka.

Stanęłam przy blacie i widziałam kątem oka jak poprawia mu rękaw bluzy, który przed paroma chwilami trzymałam. Następnie szeptała mu coś do ucho uśmiechając się przy tym, a mi pękało serce, bo mnie nigdy tak nie traktowała. Do mnie podchodziła zawsze z dystansem i groźnym słowem. Drżącą dłonią sięgnęłam po szklankę wycierając jednocześnie łzy, które gromadziły mi się pod powiekami. Zerknęłam na chłopaka, który nie reagował na słowa kobiety. Ba, nawet jej nie słuchał. Wpatrzony był przed siebie i o czymś myślał. Zawsze się zastanawiałam, co siedzi mu w głowie. O czym w danej chwili myślał, co planował.

– Wyprostuj się – syknęła mi nad uchem, na co podskoczyłam ze strachu.

Przełknęłam ślinę patrząc się na szklankę, zdecydowanie odechciało mi się pić. Odstawiłam ją na miejsce zamykając przy tym szafkę. Byłam bliska płaczu, tak bardzo pragnęłam jedynie choć odrobiny ciepła z jej strony.

Kiedy kobieta wyszła z pomieszczenia witając kogoś, kto wszedł na korytarz chłopak podszedł do mnie i po obróceniu mnie w swoją stronę bardzo mocno do siebie przytulił. Nie jednokrotnie był świadkiem podobnych, a nawet gorszych sytuacji i wiedziałam jedno. Zawsze mogłam na niego liczyć.

Więc dlaczego to się stało?

Uniosłam głowę w momencie, gdy usłyszałam dźwięk tłukących się szklanek, a po chwili głośnie śmiechy. Byłam w domu u Nathaniela, gdzie od godziny siedzieliśmy, piliśmy i spędzaliśmy wspólnie czas. Zorientowałam się, że musiałam odpłynąć, bo temat rozmowy był zupełnie inny niż ten, przy którym uważałam. Sięgnęłam po szklankę i pośpiesznie upiłam z niej sok, ponownie wtapiając się w otoczenie. Odkąd tu przyjechałam, czułam, że coś było nie tak. Mrowiły mnie bardzo dłonie, a zasięg w telefonach od samego rana był po prostu koszmarny i przez to wielokrotnie nie otrzymywałam powiadomień od matki, czy innych osób.

Lettere a Carla (w trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz