Zmiana narracji :)
*
Matteo
Głośna muzyka niesamowicie dudniła mi w uszach, wnikając w praktycznie każdą komórkę mojego ciała. Momentami miałem wrażenie, że każda moja cześć ciała była jednym wielkim uderzeniem. Będąc na parkiecie nie słyszałem nic i często uciekałem do mniejszych pokoi, by choć na chwilę nie słyszeć tego jazgotu. Wśród rozanielonego tłumu pijanych ludzi byłem obserwatorem. Analizowałem praktycznie każde zachowanie i od razu wyciągałem wnioski. Ludzie pijani dzielili się na kilka typów, ale najgorszym sortem były pijane dziewczyny, które wręcz pchały się mi na kolana oraz napaleni psychopaci, stojący przy barierkach i obserwujący dziewczyny niczym mięso rzucone w sklepie. Po prostu obrzydlistwo.
Odkąd weszliśmy w drugą klasę, czwartek był dniem, w którym mieliśmy z chłopakami swoje „święte pięć minut". Gabriel zawsze nawiązywał do studiów, a Remi jedynie wzruszał ramionami. Jemu było to obojętne, bo i tak mało pił. Ja przestałem upijać się do nieprzytomności, kiedy pojawiły się większe sukcesy sportowe. Organizm zawsze gorzej to znosił, a poranki na treningu były po prostu zabójstwem. Zresztą, Scott pozostawał, wobec tego nieustępliwy. Jeżeli chciałem osiągać sukcesy, nie mogłem pić w takich ilościach, co mi w zasadzie odpowiadało.
Spojrzałem przed siebie, kiedy do pomieszczenia weszła grupa ładnych dziewcząt. Od razu zaczęły między sobą szeptać, ukradkiem wskazując na mnie głowami. Miałem wrażenie, że posiadałem w sobie jakiś pierdolony magnes, który przyciągał je, jak muchy. Znów to samo.
Siedzący obok mnie Gabriel parsknął do telefonu, a kiedy na niego zerknąłem, pokazał mi wiadomość od Hailie. Przyjaciółka wysłała mu stosy wiadomości, a głównie były te narzekające, że nie mogła z nami iść, bo starzy dali jej czerwony zakaz wszystkiego z uwagi na oblanie jakiegoś ważnego egzaminu na studiach.
– Mogłaby się wyrwać.
– Z jej ojcem? – zakpiłem. – On jest jeszcze gorszy niż mój, a mało osób jest tak popieprzonych.
– Tamte dziewczyny nie mogą oderwać od ciebie wzroku – mruknął Gabriel, a ja nawet nie musiałem patrzeć w którym to było kierunku.
Czułem te spojrzenia na sobie i miałem wrażenie, że próbowały wedrzeć mi się do umysłu. Podniosłem wzrok dopiero, kiedy zainteresowane zbliżyły się do naszego stolika. Ubrane w kuse czarne sukienki, przyciągały oko. Jedna szczególnie wypalała dziury w mojej twarzy. Miała długie blond do pasa włosy, mocny makijaż i czerwone usta. Nie była przesadnie wymalowana, ale na pewno była młodsza ode mnie. Widać to było po jej rysach twarzy. Przecisnęła się obok Gabriela i usiadła obok mnie. Przysunęła się tak blisko, że od razu poczułem jej kwiatowy zapach, który aż mnie zemdlił. Jezu, miałem wrażenie, że wylała na siebie cały flakon perfum. Kiedy na nią zerknąłem, rozpoznałem Nicolę. Siostra przewodniczącej pszczółek, naszych cheerlederek, a tym samym córka jednego z radnych. Patrzyła tymi swoimi błękitnymi oczami, opierając się o mnie ramieniem.
Nie byłem totalnie zainteresowany żadną z dziewczyn. Zwłaszcza, kiedy poczułem wibracje w telefonie, a na ekranie pojawiła się wiadomość od małej złośnicy. Aż moje usta same wygięły się w uśmieszku.
Sara: Louis każe się spytać, czy ten trening w poniedziałek jest na hali, czy w szkole, bo mu podają sprzeczne informacje.
Matteo: Na hali.
Sara: dzięki.
Uśmiechnąłem się do siebie. Louis jako najlepszy przyjaciel Sary wskoczyłby za nią w ogień i nie ukrywałem tego, że mnie wkurwiał swoją nadwrażliwością na jej puncie. Poza tym piekielnie dobrze grał w kosza i nie mogłem odmówić mu talentu. Po prostu był w tym dobry.
CZYTASZ
Lettere a Carla (w trakcie poprawek)
RomancePrzeszłość jest poza kontrolą, ale jej demony wybudzają się ze snu. Lecz czy my musimy płacić za błędy innych ludzi? Kim my byliśmy? Tylko zwykłymi dzieciakami, pragnącymi przeżyć najlepsze lata swojego życia. To nie nasza wina, że tak się stało...