Sara
Gdy stanęłam przed wejściem do szkoły, zawahałam się. Budynek wydawał się być ogromny, a ja byłam małą mrówką, która miała zostać pochłonięta zarówno przez ludzi, jak i przez szkołę. Nagle poczułam dotyk na ramieniu i po spojrzeniu w bok, dostrzegłam Klarę, która posłała mi lekki uśmiech, a następnie objęła i poprowadziła w kierunku wejścia. Przy ławkach spotkaliśmy pozostałą grupę, która nie kryła uśmiechów, gdy mnie zobaczyli.
– W końcu jesteś! – powiedziała radośnie Noemi, przytulając mnie do siebie. – Czas wrócić do żywych?
– Mam taką nadzieję – wzruszyłam lekko ramionami. Podeszłam do Carli, która trzymała telefon w dłoniach. – Mama mówiła, że coś się wydarzyło na wspominkach? – zapytałam, a Carla parsknęła pod nosem.
– Tak. Ktoś rozwalił burmistrzowi fontannę i popalił krzewy z tyłu.
– Kto? – zapytałam, ale nie dane mi było uzyskać odpowiedzi, ponieważ po schodach zszedł dyrektor i podszedł do naszej grupy. Stanął przede mną i gestem zaprosił mnie w swoim kierunku. Momentalnie zbladłam, ponieważ nie przypominałam sobie, abym zrobiła cokolwiek, co naruszyłoby regulamin do tego stopnia, że konieczna była wizyta u samego dyrektora.
Spojrzałam po swoich przyjaciołach, którzy nie kryli zdziwienia. Jednak nie mogłam dłużej zastanawiać się nad tym, ponieważ mężczyzna czekał. Gdy zmierzałam za nim, poczułam wibracje w tylnej kieszeni. Sięgnęłam po telefon, a na powiadomieniu wyskoczyła mi wiadomość.
Matteo: Uważaj, Sara. Czerwona toga, brelok, dokumenty.
Zatrzymałam się, a następnie podniosłam wzrok i szukałam nim Matteo. Gdy go dostrzegłam, blokował telefon i spojrzał na mnie śmiertelnie poważnym wzrokiem. Rzucił kilka słów w powietrzu, z których nic nie wywnioskowałam, a następnie zniknął w cieniu korytarza. Szybko usunęłam wiadomość od chłopaka i weszłam za dyrektorem do jego gabinetu. Poprowadził mnie do mniejszego pomieszczenia, gdzie przy stole siedział postawny mężczyzna, ubrany w białą koszulę i ciemne spodnie.
– Thomas Markiza, prokurator – przedstawił się, a ja miałam wrażenie, że wszystkie kolory odeszły mi z twarzy. Kurwa, musiałam się szybko opanować, bo sprawa zrobiła się poważna.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na dyrektora, który stanął po mojej prawej stronie i zerknął w moją stronę.
– Pan prokurator ma do ciebie parę pytań, ale zrozumiemy, jeżeli nie będziesz się czuła na siłach, by odpowiedzieć. Masz za sobą traumatyczne przeżycia, więc stres jest zrozumiały.
– Czy to będzie długo trwało? Jestem pierwszy dzień w szkole po tym wszystkim i nie chciałabym mieć zaległości – mruknęłam, na co dyrektor klasnął w dłonie.
– Nie martw się. Tę godzinę i jeżeliby się przedłużyło, masz usprawiedliwioną. Zostawię was samych, a w razie czego jestem obok – uśmiechnął się formalnie, a następnie wyszedł.
Gdy zostałam sama, poczułam stres. Obecność tego człowieka nie działała na mnie dobrze, a teraz musiałam dodatkowo zrobić jeszcze jedną rzecz, kłamać. Prokurator usiadł wygodnie naprzeciwko mnie i od razu wbił we mnie spojrzenie, które mogło ciąć metal. Już wiedziałam, co musiała czuć Carla, gdy ojciec z nią rozmawiał.
– Wiem, że pora nie jest odpowiednia na przesłuchania, ale zależy mi dosłownie na kilku pytaniach i będziesz wolna – oznajmił.
– Słucham – odpowiedziałam pewnie, choć miałam wrażenie, że głos gdzieś mi zadrżał. Prokurator zaczął bawić się obrączką, nie patrząc na mnie.
CZYTASZ
Lettere a Carla (w trakcie poprawek)
RomansaPrzeszłość jest poza kontrolą, ale jej demony wybudzają się ze snu. Lecz czy my musimy płacić za błędy innych ludzi? Kim my byliśmy? Tylko zwykłymi dzieciakami, pragnącymi przeżyć najlepsze lata swojego życia. To nie nasza wina, że tak się stało...