26. Teatr kłamstw

118 6 6
                                    


Sara

Gdy stanęłam przed wejściem do szkoły, zawahałam się. Budynek wydawał się być ogromny, a ja byłam małą mrówką, która miała zostać pochłonięta zarówno przez ludzi, jak i przez szkołę. Nagle poczułam dotyk na ramieniu i po spojrzeniu w bok, dostrzegłam Klarę, która posłała mi lekki uśmiech, a następnie objęła i poprowadziła w kierunku wejścia. Przy ławkach spotkaliśmy pozostałą grupę, która nie kryła uśmiechów, gdy mnie zobaczyli.

– W końcu jesteś! – powiedziała radośnie Noemi, przytulając mnie do siebie. – Czas wrócić do żywych?

– Mam taką nadzieję – wzruszyłam lekko ramionami. Podeszłam do Carli, która trzymała telefon w dłoniach. – Mama mówiła, że coś się wydarzyło na wspominkach? – zapytałam, a Carla parsknęła pod nosem.

– Tak. Ktoś rozwalił burmistrzowi fontannę i popalił krzewy z tyłu.

– Kto? – zapytałam, ale nie dane mi było uzyskać odpowiedzi, ponieważ po schodach zszedł dyrektor i podszedł do naszej grupy. Stanął przede mną i gestem zaprosił mnie w swoim kierunku. Momentalnie zbladłam, ponieważ nie przypominałam sobie, abym zrobiła cokolwiek, co naruszyłoby regulamin do tego stopnia, że konieczna była wizyta u samego dyrektora.

Spojrzałam po swoich przyjaciołach, którzy nie kryli zdziwienia. Jednak nie mogłam dłużej zastanawiać się nad tym, ponieważ mężczyzna czekał. Gdy zmierzałam za nim, poczułam wibracje w tylnej kieszeni. Sięgnęłam po telefon, a na powiadomieniu wyskoczyła mi wiadomość.

Matteo: Uważaj, Sara. Czerwona toga, brelok, dokumenty.

Zatrzymałam się, a następnie podniosłam wzrok i szukałam nim Matteo. Gdy go dostrzegłam, blokował telefon i spojrzał na mnie śmiertelnie poważnym wzrokiem. Rzucił kilka słów w powietrzu, z których nic nie wywnioskowałam, a następnie zniknął w cieniu korytarza. Szybko usunęłam wiadomość od chłopaka i weszłam za dyrektorem do jego gabinetu. Poprowadził mnie do mniejszego pomieszczenia, gdzie przy stole siedział postawny mężczyzna, ubrany w białą koszulę i ciemne spodnie.

– Thomas Markiza, prokurator – przedstawił się, a ja miałam wrażenie, że wszystkie kolory odeszły mi z twarzy. Kurwa, musiałam się szybko opanować, bo sprawa zrobiła się poważna.

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na dyrektora, który stanął po mojej prawej stronie i zerknął w moją stronę.

– Pan prokurator ma do ciebie parę pytań, ale zrozumiemy, jeżeli nie będziesz się czuła na siłach, by odpowiedzieć. Masz za sobą traumatyczne przeżycia, więc stres jest zrozumiały.

– Czy to będzie długo trwało? Jestem pierwszy dzień w szkole po tym wszystkim i nie chciałabym mieć zaległości – mruknęłam, na co dyrektor klasnął w dłonie.

– Nie martw się. Tę godzinę i jeżeliby się przedłużyło, masz usprawiedliwioną. Zostawię was samych, a w razie czego jestem obok – uśmiechnął się formalnie, a następnie wyszedł.

Gdy zostałam sama, poczułam stres. Obecność tego człowieka nie działała na mnie dobrze, a teraz musiałam dodatkowo zrobić jeszcze jedną rzecz, kłamać. Prokurator usiadł wygodnie naprzeciwko mnie i od razu wbił we mnie spojrzenie, które mogło ciąć metal. Już wiedziałam, co musiała czuć Carla, gdy ojciec z nią rozmawiał.

– Wiem, że pora nie jest odpowiednia na przesłuchania, ale zależy mi dosłownie na kilku pytaniach i będziesz wolna – oznajmił.

– Słucham – odpowiedziałam pewnie, choć miałam wrażenie, że głos gdzieś mi zadrżał. Prokurator zaczął bawić się obrączką, nie patrząc na mnie.

Lettere a Carla (w trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz