Carla
Zbiegłam po schodach w akompaniamencie chłopięcego krzyku. Skręciłam w prawo, a następnie pobiegłam do dużego stołu, gdzie uderzyłam otwartą dłonią w jego blat.
– Pierwsza! – krzyknęłam radośnie. Odwróciłam się przodem do chłopca, który dobiegał i był niepocieszony. – Znowu przegrałeś! – wystawiłam w jego stronę język.
– To jest niesprawiedliwe! – fuknął. – Wybiegłaś z pokoju, a następnie krzyknęłaś „start". Oszukujesz, Carla – nadął się.
– Za to ty znowu oszukiwałeś w karty! – wskazałam na niego palcem. – Widziałam, jak podglądałeś na moje, więc wzięłam odwet – skrzyżowałam ręce na piersi.
– Jesteś złośliwa. Nie chcę się z tobą bawić – odwrócił się do mnie tyłem.
Pokręciłam ze śmiechu głową i w dwóch krokach podeszłam do Matteo i czule przytuliłam się do jego pleców. Trochę się nadąsał, ale szybko jego ramiona opadły, a on zaczął się śmiać.
– Kto pierwszy na górze, ten dostanie ciasto – krzyknął, wyrywając się z mojego uścisku.
Pobiegł na górę schodami, a ja dopiero po chwili zorientowałam się, że wyścig nadal trwa. Biegłam, ile umiałam, ale on był ode mnie szybszy, toteż znalazł się na górze szybciej. Zdyszana stanęłam przed dumnym z siebie chłopakiem, który dzierżył w dłoni wygrane ciastko. Zdenerwowałam się, więc bez słowa odeszłam w kierunku swojego pokoju. Tam zastałam Vito, na widok, którego rozpromieniłam się.
– Co tu robisz? – zapytałam, podchodząc do niego.
Chłopak potargał mi włosy, a następnie zabrał jeden z zeszytów leżących na moim biurku. Nie rozumiałam nic z tego, ale cieszyłam się, że Vito był obok. Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie za warkocz. Odwróciłam się z jękiem i uderzyłam przechodzącego Matteo w ramię. On jedynie parsknął śmiechem i przeszedł dalej. Tupnęłam nogą, burcząc pod nosem. – Zrób coś z nim. On mnie ciągle ciągnie za włosy albo oszukuje w grach!
– Carla...– westchnął Vito.
– Słuchaj no ty, księżniczko – Matteo odwrócił się w moją stronę, unosząc brew. – To ty zaczęłaś oszukiwać w bierkach. Ruszałaś specjalnie patykami lub stołem, gdy podnosiłem je z góry.
– Nieprawda!
– Dzieciaki! – Vito podniósł głos. – Uspokójcie się, bo zaraz mi bębenki rozsadzi od waszych krzyków. Poza tym, rodzice są w domu. Jak nie przestaniecie się wydzierać, to przyjdzie mama i dopiero będziecie mieli przechlapane – popatrzył na nas z góry.
– Dobra, już nie będziemy – mruknęliśmy obydwoje.
Spojrzałam na Vito, który uśmiechnął się i po minięciu nas, wyszedł z pokoju. Przekręciłam głowę w kierunku Matteo, który patrzył się na moje włosy.
– Robak ci chodzi – wskazał palcem.
– Gdzie?! – rozpaczliwie zaczęłam pocierać włosy, chcąc się go pozbyć. Nagle usłyszałam głośny śmiech chłopaka, a gdy uniosłam głowę, prawie płakał ze śmiechu. Zdenerwowałam się. – Podła świnka! – fuknęłam, gdy dał mi pstryka w nos i uciekł z pokoju. Pobiegłam za nim w akompaniamencie jego krzyków oraz Vito.
– Carla? – rozległ się głos.
Podniosłam głowę i natrafiłam na spojrzenie matki, która wpatrywała się we mnie wyczekująco. Zerknęłam na kobietę, która stała przede mną, a w dłoniach trzymała duży, biały znicz w kształcie aniołka. Dopiero to sprawiło, że wróciłam do rzeczywistości. Byliśmy w sklepie, przy cmentarzu, gdzie sprzedawali znicze.
CZYTASZ
Lettere a Carla (w trakcie poprawek)
Roman d'amourPrzeszłość jest poza kontrolą, ale jej demony wybudzają się ze snu. Lecz czy my musimy płacić za błędy innych ludzi? Kim my byliśmy? Tylko zwykłymi dzieciakami, pragnącymi przeżyć najlepsze lata swojego życia. To nie nasza wina, że tak się stało...