ig: lifefeeling.autor
tik tok jak wyżej :)
Sara
Rozłożyłam matę i jak co wtorek, usiadłam na środku i czekałam na trenerkę, która przeprowadzała zajęcia pilates lub czasem jogi. Niestety, choćbym bardzo chciała, nie mogłam opuszczać treningów, ponieważ Violetta była w stałym kontakcie z Marcello i spowiadała mu się z moich postępów. A jak nie ona to ja, przez telefon. Marcello musiał wiedzieć, że doprowadzę swoje kolano do sprawności, więc nawet z Palermo mnie pilnował. A jak nie on, to trojaczki. Zajęcia czasem były naprawdę męczące i po nich zostawałam chwilę w szkolnej szatni, by odsapnąć i pomyśleć.
Po skończonym treningu, zwinęłam matę i przeszłam do szatni, gdzie siedziałam do samego końca, aż wszyscy wyjdą. Dopiero wtedy przebierałam się i zamiast iść do domu, szłam do pracowni szkolnej, gdzie pracowałam nad obrazami. Musiałam nadrobić wszystkie zaległości, a to wiązało się z tym, że siedziałam po godzinach. Wkurzałam tym strasznie Louisa, mamę oraz Nate'a, ale nie miałam wyjścia. Nie chcąc zawieść swojego patrona, dzięki któremu wróciłam na zajęcia, chciałam dać z siebie wszystko.
Drugą kwestią było to, że nie mogłam spać po nocach. Miałam koszmary, ponieważ bałam się tego pokazu. Bałam się o Carlę oraz o...Matteo. Fakt, nasza relacja była dziwna i pokręcona, ale to był człowiek, a ja się po prostu o niego bałam.
Zeszłam ze stołka i przesunęłam obraz bliżej lampy. Skorzystałam ze swojego tableta graficznego i przyglądałam się konturom. Zajmowałam się cieniowaniem, będąc całkowicie samą w pracowni. W pomieszczeniu paliło się tylko światło przy sztaludze, a wokół mnie nie było nikogo poza kwiatami i stosami prac malarskich. W pewnym momencie drzwi od sali otworzyły się, a do środka wszedł Matteo. Przewróciłam oczami i powróciłam do malowania obrazu.
– Byłem pewien, że nikogo już nie ma...– stwierdził. Słyszałam jego kroki, aż stanął tuż za mną. Czułam to. – Jest po dwudziestej...
– Wiem, ale muszę to dokończyć – odpowiedziałam szybko. Był jeszcze jeden powód, dla którego przesiadywałam długo w szkole. Unikałam spotkań ze swoim ojcem.
– Możesz to dokończyć w domu. Jest późno, zbieraj się, odwiozę cię do domu.
– Nie musisz – odwróciłam się bokiem do chłopaka. Ubrany był w czerwoną bluzę z jakimś napisem, a włosy miał mokre, bo zapewne brał prysznic. – Poradzę sobie. Naprawdę muszę to skończyć, bo mam bardzo dużo zaległości w akademii – stwierdziłam. Matteo zmarszczył brwi, przez co od razu dodałam. – Dostałam kolejną szansę od Akademii i nie chcę jej zmarnować. Mój patron na pewno nie będzie patrzył, jak się obijam.
– Twój patron na pewno by chciał byś była wypoczęta i dobrze wyglądała, a nie jak wywłoka, która siedzi przede mną – podniósł głos. Rzuciłam mu butne spojrzenie. – Kończ to, bo inaczej siłą zaciągnę cię do samochodu, a uwierz mi, że potrafię to zrobić.
– Od kiedy ty się tak o mnie martwisz, co? – syknęłam.
– Od kiedy wyglądasz jak śmierć na chorągwi. Jazda. Pakuj manatki i uciekaj stąd – zakręcił kluczykami na palcu, a ja choć bardzo chciałam mu się postawić, byłam zmęczona. Skapitulowałam. Skończyłam obraz i po sprzątnięciu wszystkiego, nasunęłam kaptur na głowę i wyszłam razem z chłopakiem ze szkoły. Od razu uderzył we mnie chłód wieczora, więc szybko wślizgnęłam się na miejsce pasażera. Wyjechaliśmy w ciszy.
CZYTASZ
Lettere a Carla (w trakcie poprawek)
Roman d'amourPrzeszłość jest poza kontrolą, ale jej demony wybudzają się ze snu. Lecz czy my musimy płacić za błędy innych ludzi? Kim my byliśmy? Tylko zwykłymi dzieciakami, pragnącymi przeżyć najlepsze lata swojego życia. To nie nasza wina, że tak się stało...