32. Siedlisko Żmii

74 3 0
                                    


Sara

– Policja przeszukałam las wokół domu Noah chyba z pięć razy, ale nie natrafili na ślady podejrzanych ludzi – rozmawiałam z Klarą przez telefon, stojąc przed oknem i wpatrując się w przystań przed sobą. Od imprezy minęły cztery dni, a ja byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów.

– Nie świruje...

– Nikt tego nie powiedział. Sara, widzieliśmy to, co ty. Tam ktoś był, ale nie możemy zwariować – mówiła spokojnie Klara, ale jej słowa mnie nie uspokoiły. Nadal czułam się, jak w kiepskim filmie, gdzie za rogiem czekał na bohaterkę morderca, z siekierą w dłoniach. A ja wcale nie chciałam być taką bohaterką. – Widzimy się w szkole – rozłączyła się.

Zablokowałam telefon i powoli odwróciłam się w stronę Louisa, który siedział na moim łóżku. Louis wiedział tylko to, co mu przekazaliśmy, bo w trakcie imprezy zezgonował. Podeszłam do krawędzi łóżka, a on podniósł na mnie wzrok.

– Jak się czujesz? – zapytał. W jego głosie słyszałam troskę.

– Boje się. Gdyby ktoś stał bliżej tamtej szyby, mogło naprawdę dojść do tragedii – westchnęłam.

Spojrzałam na zegarek w telefonie, który niestety, ale nieuchronnie przypominał nam o tym, że musieliśmy już iść do szkoły. Zebraliśmy się, a podczas jazdy panowała cisza w samochodzie pomiędzy nami. Jedynie radio nadawało cały czas o pokazie, który miał odbyć się w lutym i tym właściwie zaczynało żyć Livorno. Tak, jak gdyby nic się nie stało. Bo dla mieszkańców faktycznie nic się nie wydarzyło, a pokaz Matteo był rozrywką, której pragnęli.

Weszliśmy razem do szkoły, a następnie przeszliśmy pod ścianę, gdzie stała Klara razem z Nathanielem i Carlą. Widząc mnie, Klara od razu wyciągnęła ramiona w moją stronę i zamknęła mnie w uścisku.

– Wszystko jest w porządku – szepnęła, a ja mocniej wtuliłam się w jej ciało. Przez chwilę trwałyśmy w kontakcie fizyczny, aż Klara sama delikatnie się odsunęła. Rozejrzałam się po wszystkich, ale nie dostrzegłam Noah.

– Gdzie Bianchi?

Klara wzruszyła delikatnie ramionami.

– Źle się poczuł – wyjaśniła, ale nie spojrzała na mnie tylko w bok. Kłamstwo. Okłamała mnie, a ja poczułam się na tyle źle, że palące ciepło w żołądku rozeszło się po całym ciele. Z drugiej strony Klara miała tendencje do przesadnego martwienia się o wszystko, więc naprawdę mogło się coś stać. Oderwałam od niej wzrok w tym samym czasie, w którym podeszła do nas Noemi wraz z Seliną. Ruda od razu podeszła do Louisa, a Noemi miała kwaśną minę.

– Co tam? – zapytałam.

– Pokaz Matteo został przełożony – oznajmiła, na co Carla zmarszczyła brwi, a Nate gwizdnął pod nosem.

– Patrząc na pogodę, to wcale się nie dziwię. Mamy środek stycznia, a pokaz miał być w lutym. Wiadomo, że u nas szybko robi się ciepło, ale to nie była dobra pora na robienie show.

– Myślę, że sama obecność Matteo i bez cross'a to już jest show – prychnęłam.

– Zapewne nie musiałby nawet występować, bo samo to, ile medali rok temu zdobył świadczy o jego statusie – dodała Cordas.

– Jaracie się nim, jakby nie wiadomo kim był – Nate się skrzywił, bo przecież nie rozmawialiśmy o nim. Gwiazdeczka. Carla prychnęła pod nosem, co Nate przyuważył. – Co ci nie pasuje, księżniczko?

– Wystarczy, że jakiś temat nie jest o tobie, a ty już burczysz? – skrzyżowała ręce na piersi i posłała mu złowrogie spojrzenie. Conario nic sobie z tego nie robił, ponieważ uwielbiał zaczepki, zwłaszcza z Carlą.

Lettere a Carla (w trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz