35. Skrucha

32 3 0
                                    


Sara

Spojrzałam na kalendarz, na którym od początku zakreślałam każdy dzień i odliczałam do tego, który był obrysowany czerwonym kółkiem. Dwudziesty lutego. Moje osiemnaste urodziny, które planowałam spędzić pod kocem, z paczką chrupek, a potem zabrać się za malowanie jakiegoś obrazu, w którym przeleje całą swoją frustrację. Wyszukałam również w internecie, że istniały zajęcia, gdzie na ogromnym płótnie rzucało się farbami lub lało się ją po takim kole. Aktualnie nie było mnie stać na takie rzeczy, ponieważ moje kieszonkowe nie pokrywały nawet w połowie moich zajęć. Co prawda miałam odłożone na pieniądze czarną godzinę, ale za zajęcia płacili rodzice. Planowałam iść w wakacje do pracy i oddać im chociaż część z nich, ale do tego czasu musiałam uzbroić się w cierpliwość.

Do szkoły przyjechałam z kilkuminutowym zapasem, więc przeszłam się do sklepu po kilka pączków, a najlepiej kawę. Pisałam w międzyczasie z Marcello, a po schowaniu telefonu niestety dostrzegłam Matteo. Od razu odwróciłam się w drugą stronę, ale narobiłam przy tym za dużo hałasu i musiał mnie przyuważyć. Jednak nie zareagował w żaden sposób, a posłał mi uśmiech i zniknął ze sklepu. Wzięłam te cholerne pączki i wróciłam do szkoły, akurat na dzwonek.

W połowie dnia zeszłam na ławki, gdzie stał Nate razem z Tonym, a gdy tylko mnie zobaczyli, uśmiechnęli się dziwnie krzywo i zaprzestali rozmów.

– Co tam, czereśniak? – zapytał, a ja przytuliłam się do jego ramienia. – O jej, pączek nie dobry? – pogłaskał mnie po głowie.

– Nie dobry i jeszcze dostałam dwóje z historii...– wymamrotałam.

– Czy mamy z nią porozmawiać? – zagaił ze śmiechem Tony.

– I co jej powiecie? Że ma mi cofnąć tę dwóję? – parsknęłam.

– Tak i że ma być dla ciebie grzeczna – Nate błysnął zębami, lekko czochrając mi włosy. Przytuliłam się mocniej do niego, bo był zaraz obok Louisa moją ulubioną przytulanką, a Bergamotto nigdzie nie było.

– Chyba mocno się za mną stęskniłaś.

– Potrzebowałam przytulenia, a byłeś na mojej drodze, więc padło na ciebie – powiedziałam spokojnie, a kiedy poczułam palce na boku, odskoczyłam jak oparzona. Posłałam im butne spojrzenie, cofając się. – Jesteście okropni...

– Taki urok starszych braci. Jak tam? Mama się uspokoiła?

– Mama tak. Przeprosiła mnie, ale ojciec nie odezwał się do mnie słowem po tym, jak ujrzał nagranie z Cassandrą. Może pomyślał, że to jego druga córka, ta gorsza – wzruszyłam ramionami.

– Matteo chyba ci tak łatwo nie odpuści – powiedział Tony, wpatrzony w wejście do szkoły, przy którym stał chłopak. Powiodłam za nim wzrokiem i złapałam kontakt ze Scarzą. Jednak szybko się odwróciłam.

– Nie obchodzi mnie to – powiedziałam sucho.

– Nie chcesz wiedzieć, co ma ci do powiedzenia?

– Nie.

– Od kiedy ty jesteś tak agresywnie nastawiona? – zadrwił Nate.

– Nie jestem agresywnie nastawiona. Po prostu nie czuję, że potrzebna mi jest z nim rozmowa. Za bardzo rozwalił mi ostatnie pół roku, by mówić o czymkolwiek. Lepiej powiedz, jak tam z Carlą? – zwróciłam się do Cortez'a, który uśmiechnął się troszkę szerzej. Następnie spojrzał na Nate'a, który przewrócił oczami. – Co?

– Nie słyszałaś? Nate przeprosił Carlę.

– Nie mów!

– Wielkie mi halo! – wyrzucił dłonie w powietrze Conario. – Skoro już latasz za nią, jak pies z wywieszonym językiem, to muszę mieć w niej swoją sojuszniczkę. Co prawda, to bardzo trudny przypadek, bo Markiza jest piekielnie uparta, ale takie chyba kręcą Cortez'a.

Lettere a Carla (w trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz