Rozdział 37

261 20 61
                                    

Śnieżnobiała łapczywie oddychała, ale nadal stała jak zaczarowana. Nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą się wydarzyło. W to, że Rudy ją uratował.
Jak widać, nie tylko ona. Brzozowa Pręga zaczęła syczeć, ale nie była w stanie zrzucić o wiele większego kocura.

-Rudy, jak mogłeś- powiedział lodowato Blizna. -Wydawało mi się, że jesteś po naszej stronie.

-Byłem Blizno, ale to już zaszło za daleko. - Klan Śmierci spojrzał na sobie zdziwiony - mieliśmy za cel przejąć władzę w lesie, a ty dostałeś obsesji na punkcie zemsty na Mglistym Sercu. Przelewałeś wszystkie swoje złości na nas. To dlatego zginęła Kwiat!- zapadła cisza.

Zielonooka usiłowała jakoś zrozumieć to, co usłyszała. Kwiat była przybraną matką dla malutkiej Mgiełki, kiedy to, jako jeszcze kociak potrzebujący mleka, została porwana. Ona i kotka były ze sobą dosyć blisko, ale nie na tyle, aby odeszła z Klanu Śmierci wtedy, kiedy uczyniła to Mgliste Serce.

-Rudy ma rację- odezwała się do chwili Woda. Spojrzenie śnieżnobiałej padło na kocicę.

Pręgowany spojrzał zaskoczony na morderczynię. Miała ona już swoje księżyce, ale nadal była wysportowana i na tyle wytrzymała, aby pełnić funkcję mordercy.

-I ty Wodo przeciwko mnie?¹ Dałem wam wszystko, czego potrzebowaliście.- zaczął dosyć spokojnie, próbując przekonać morderców. Widząc jednak, że to nic nie daje, wysyczał- Skoro nie chcecie walczyć z nami, zginiecie razem z nimi². Klan Śmierci z- chciał krzyknąć kocur, ale przerwała mu śnieżnobiała.

-Nie wydaje mi się, Blizno- warknęła i zaatakowała kocura, który trzymał Wilcze Serce.

Woda rzuciła się na pomoc Szarej Gwieździe, a Rudy nadal trzymał Brzozową Pręgę, która bez skutecznie usiłowała się uwolnić.

Po chwili Klan Błyskawicy był wolny. Wojownicy ustawili się w bojowych pozycjach, jeżąc futro. Pręgowany kocur był wściekły. Nie tak miało się to skończyć.

-I tak nie pokonacie moich morderców! - syknął, chociaż już mniej pewnie siebie.

-Chcesz się przekonać na własnej skórze, Blizno?- warknęła Szara Gwiazda i rzuciła się na zielonookiego.

Koty natychmiast rozpoczęły walkę. Mgliste Serce walczyła z jakimś kocurem. Nawet go nie znała, ale to w obecnej chwili nie było ważne. Przeciwnik wielokrotnie usiłował ją zamordować, ale ona unikała wszelkich jego ataków.

W końcu uciekł, zostawiając za sobą śladu krwi. Niespodziewanie poczuła okropny i silny ból na grzbiecie. Odwróciła głowę i jej oczom ukazał się Świerk. Kocur mocno wbijał swoje zęby w jej bark.

Kotka przewróciła się na bok, ostatecznie przygniatając do gleby. Wróg natychmiast się podniósł, jakby w ogóle nie odczuł skutków przygniecenia.

-Tylko na tyle cię stać, Mgliste Serce? - zakpił i skoczył na kotkę. Przeturlali się kawałek, ale Świerk nad nią górował. Był większy nieco od kotki. - I co teraz?- zapytał z drwiną. -To jednak koniec.

Śnieżnobiała wiedziała, że nikt jej tym razem nie pomoże. Klan Śmierci miał nad nimi niewielką przewagę, co oznaczało, że na jednego wojownika przypadało około 2 morderców. Jednak niespodziewanie ktoś zrzucić z niej przeciwnika. Kiedy zauważyła swojego wybawiciela, zaniemówiła. Była to Morska Bryza.

Wróg otrząsnął się z zaskoczenia i przygotowywał się do skoku.

-Zaatakujemy we dwie.- miauknęła calico, a śnieżnobiała skinęła głową.

Obie rzuciły się do przodu i równocześnie podcięły łapy kocura.

-Właściwie... Bardzo cię przepraszam - powiedziała zastępczyni, gryząc bark Świerka. Kocur zdołał odtrącić ją łapą, ale nie na długo, gdyż zaraz potem jej miejsce zajęła zielonooka.

Wojownicy: Mgła 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz