Problemy
Zostawcie gwiazdkę ☆
Strużki potu spływają po mojej skroni, kiedy stoję przed ostatnią przeszkodą. Mianowicie przed krzywą, dwu metrową ścianą. Ręce mnie pieką, ponieważ większość konkurencji opierała się właśnie na wykorzystaniu siły rąk. Było to między innymi przejście na drugą stronę przy użyciu drążków czy trzymanie się koła zjeżdżającego w dół a później przechodzenie z jednego zawieszonego koła na drugie. Nie poddaje się jednak i widząc nadbiegającą rywalkę jestem gotowa ruszyć przed siebie. Obie jesteśmy zmęczone, jednak ona ze stresu i adrenaliny potyka się o własne nogi co uniemożliwia jej wejście na ścianę.
- Teraz ja.- Na moje słowa zatrzymuje się kiedy ja z maksymalną prędkością biegnę w kierunku ściany. Jak na swój wiek nie jestem zbyt wysoka, mierze zaledwie 168cm więc może być problem. Na szczęście w ostatniej chwili łapie się krawędzie zauważając, że dziewczyna robi to samo. Szybko łapie się drugą ręką i z trudem podciągam szorując nogami po szorstkiej powierzchni. Wdrapuje się na sam szczyt i w ostatniej chwili wciskam czerwony przycisk leżąc na ziemi.
- Dzięki Bogu.- Dyszę podnosząc się do pozycji stojącej z drżącym nogami. Z tej wysokości widzę dokładnie zdziwione grono pedagogicznego siedzące przed trybunami oraz moją drużynę skaczącą z radości. Cóż oby to wystarczyło. Spoglądam na prawo gdzie wyświetlają się ostateczne wyniki na których są... dwa pierwsze miejsca?! W sumie ukończyłam tor jako pierwsza, ale nie sądziłam, że to wystarczy. Wygląda na to, że w tak szybki sposób zdobyłam 10 punktów dzięki czemu razem z drużyną Alf zajmuje pierwsze miejsce. Z uśmiechem na twarzy schodzę z krzywej ściany i w raz z drużyną ustawiam się na oficjalnym przedstawieniu wyników.
- Po tak emocjonującym biegu pragnę ogłosić, że drużyna Poison Ivy oraz Alfy zdobywają pierwsze miejsce.- Mimo iż moja dyrektorka próbuje to ukryć to wyraźnie widzę jej radość oraz satysfakcję. A pomyśleć, że jeszcze dwa tygodnie temu groziła mi, że przez moje wagary zostanę wydalona ze szkoły. Po rozdaniu nagród w postaci medalu oraz uścisku dłoni zostajemy bez owijania w bawełnę wywaleni do szatni aby następnie iść na lekcje. Szkoła na poziomie, nie ma co. Mogli przynajmniej jakieś żarcie zamówić a nie nas wywalić z kawałkiem metalu.
- Sofii Wicher.- Odwracam się słysząc czyiś głos. Przez chwilę nie zauważam owej osoby jednak po chwili dostrzegam postać wyłaniającą się z cienia. A jest to nie kto inny jak Lilith Valen. Menadżerka i dyrektorka szkoły Alf, która zremisowała z nami.
- Dzień dobry.- Przyglądam się kobiecie rejestrując jej stały, nienaganny wygląda oraz dominujący kolor czerni w jej strojach. Ma ona czarne włosy, miejscami lekko zielonkawe oraz szmaragdowe oczy i bladą cerę. Sam wzrok sprawia, że bez problemu uginają mi się kolana przez co muszę się pilnować aby nie upaść.
- Witaj. Twój mały wyczyn na turnieju był bardzo interesujący.- Robi kilka kroków w moją stronę sprawiając, że dzieli nas metr.
- Dziękuję.- Odpowiadam zauważając jej lekki pomruk jakby się nad czymś zastanawiała.
- Jesteś grzeczna, zbyt grzeczna. Przejrzałam twoje akta i wygląda na to, że należysz bardziej do wilków niż owiec.
- Co ma pani na myśli?- Mimo iż dostrzegam sugestie chce mieć pewność, że zgadzamy się w tym.
- To jest chyba jasne. Nie pasujesz do tej szkoły. Jesteś ambitna, sprytna i wysportowana. Masz predyspozycje aby osiągnąć coś znacznie więcej w życiu.
- Mam przeciętne oceny.
- Tak, ale masz też wyjątkowo niską frekwencję. Co znaczy, że sama nadrabiasz materiał tak dobrze jak twoi koledzy przy pomocy nauczycieli.- Uśmiecha się lekko po czym dodaje. - Dlatego chciałbym włączyć ciebie do naszej wilczej rodziny.
- Tak po prostu? Po mniej niż godzinie l uważa pani, że jesteś wyjątkowa?
- To tak bardzo ciebie zaskoczyło?- Dopiero po jej słowach uświadamiam sobie jak bardzo zareagował na te słowa. - Potrzebujesz.... jakby to ująć troski? Nie, nie ty potrzebujesz doceniania. Tego aby ktoś pogłaskał ciebie po głowie chwaląc twoje poczynienia.
- Każdy tego potrzebuje.- Odpowiadam obojętnie.
- Tak, ale inni mają od tego rodziców, których ty nie masz.- Szepcze mi do ucha na co zaciskam pięści tłumiąc w sobie ból. - Rozważ lepiej z należytą dokładnością moją propozycję bo najbardziej w świecie nienawidzę zmarnowanego talentu.- Tą część mówi ostrzejszym tonem trzymając mnie stanowczo za podbródek.
***
Po rozmowie z dyrektorką Valen nadal staram się skontaktować z Natalią niestety bez skutecznie. Czemu akurat zawsze jak jej potrzebuje to akurat ona musi być zajęta? Wciskam telefon do kieszeni nie zwracając uwagi na jakąś wiadomość pochodzącą z obcego numeru. Pewnie znowu jakieś reklamy.
- Sofii stało się coś strasznego! Musimy iść do dyrektorki.- Nagle przed moimi oczami staje jakaś dziewczyna, chyba z mojej klasy. Z twarzy nie przypomina mi nikogo tym bardziej kiedy ma rozmazany makijaż i drze się z rozpaczy.
- Nie wrzeszcz tak! Po za tym co się stało?- Karcę dziewczynę widząc idącą w nasza stronę Panią dyrektor. Przez ułamek sekundy czuję strach przed tym, że może odkryli, że te narkotyki podchodziły ode mnie. Widząc jednak jej troskę w oczach zaczynam niepokoić się jeszcze bardziej.
- Dzięki Bogu nic ci nie jest.- Dotyka mojego ramienia.
- Ale nie rozumiem, co się dzieje?
- Sofii... czy dostałaś coś na telefon?- Kobieta przygląda mi się kiedy wyciągam telefon i widzę jedną nieodebraną wiadomość z nieznanego mi numeru telefonu.
- Coś dostałam.- Otwieram wiadomość a pierwsze co przykuwa moją uwagę to zdjęcie... Zwłok Harrego. Leży bezwładnie w kałuży krwi a pod jego nogami roztacza się napis Nie powinien tego utrudniać. Widok ten jest... Nie mogę odwrócić od tego wzorku mimo iż tak bardzo tego pragnę. Nie mogę nawet się ruszyć czy coś powiedzieć a z każdą chwilą robi mi się ciężej na klatce piersiowej.
- Sofii wezmę to.- proponuję kobieta a świat wokół zanika. Jedyne co słyszę to prośby o to abym się obudziła.
***
Jedyne co czuje to suchość w gardle oraz to, że ktoś trzyma mnie za rękę. Czy ja zemdlałam? Kto zamordował Harrego? Natłok myśli sprawia, że powoli otwieram oczy krzywiąc się z powodu silnego światła.
- Sofii, nic ci nie jest?- Rozglądam się idąc wzrokiem w stronę Gabriela siedzącego koło mnie. Jego jasne, lokowane włosy na grzywce opadają na niebieskie oczy.
- Gabriel?- Przecieram oczy próbując odchrząknąć aby pozbyć się chrypy.
- Zemdlałaś, ale na szczęście to nic takiego.- Odgarnia włosy z mojej twarzy kiedy siadam zauważając Natalie.
- Co jej jest?- Przechylam głowę na bok aby móc się jej przyjrzeć.
- Zakuli mnie kiedy rzuciłam się na twoją dyrektorkę myśląc, że coś Ci zrobiła.- Odpowiada odwracając się w moją stronę.
- No kretynka.- Wzdycha chłopak odwracając się aby podać mi szklankę wody. Wtedy mam możliwość rozejrzenia się i zauważam, że jestem w gabinecie pielęgniarki.
CZYTASZ
Skrwawione Serce Rodowód Krwi
FantasySofi Wicher to 17 letnia dziewczyna pozostawiona przez rodziców. Jej życie na pozór może wyglądać zwyczajnie, przeciętnie jednka skrywa w sobie tajemnice...