Stare rany
Emma EriksonZostawiając Dianę w barze ruszam za idącą przed siebie Sofii. Niestety tłum ludzi skutecznie utrudnia przeciśnięcie mi się do drzwi, więc kiedy w końcu wychodzę widzę ją siedzącą w kącie pod murkiem kilka metrów dalej. Siedzi skulona z nogami podciągniętymi pod klatkę piersiową, wygląda tak cholernie niewinnie.
- Sofii.- Wzdycham miękko siadając koło niej. - Co się dzieje?- Kładę dłoń na jej ramieniu milczącą. Może to przez alkochol? Przecież przedtem nie piła. Może Lysandra śmiała się z niej? Nie wiem. - Powiedz mi, chce ci pomóc.- Głaszczę jej ramię na co dziewczyna prostuje się lekko odsłaniając twarz.
- Nie martw się, nic mi nie jest.- Odpowiada biorąc kolejny łyk piwa z nie odgadnionym wyrazem twarzy.
- Sofii błagam...- Wzdycham przysuwając się do dziewczyny. - Dlaczego nie chcesz się otworzyć?- Na moje słowa zaciska palce na butelce alkoholu a w jej oczach pobłyskuje ból oraz gniew.
- Nie chodzi tu o ciebie, ani o Dianę.- Dodaje ochrypłym głosem pełnym złości.
- A o kogo?- Przysuwam się do niej kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny. - Nie możesz bać się otworzyć.
- Nie boję się otworzyć tylko zostać skrzywdzona!- Krzyczy przez co wzdrygam się. Chwilę zajmuje mi i jej przetworzenie tego co się stało a kiedy udaje jej się to spuszcza wzrok jakby wstydziła się. - Przepraszam.
- W porządku.- Ostrożnie dotykam jej dłoni splatając nasze place. - Po prostu powiedz co czujesz?- Szukam jej oczy przy okazji zabierając butelkę alkoholu z jej dłoni.
- Nie wiem...- Rozgląda się jakby pobliskie budynki mieniące się kolorami miały jej pomóc z określeniem uczuć - Czuję się... Samotna, nie pasuje tutaj.- Szepcze przyciągają nogi do siebie a pojedyncze łzy spływają po jej policzkach. Musi być jej ciężko: nowy wymiar, nowe życie, inny świat.
- Przykro mi, że tak się czujesz, ale musisz wiedzieć, że nie jesteś sama.- Uśmiecham się do dziewczyny biorąc jej policzki w swoje ręce. Kciukami delikatnie głaszczę je rozkoszując się dotykiem jej skóry na mojej. Uczuciem delikatnych iskierek sprawiających, że mam gęsią skórkę. Po chwili zjeżdżam do jej wargi dotykając jej ze słowami. - Nie jesteś sama, ponieważ zawsze będę przy tobie nawet gdybym musiała bić się z Morrigan.- Słyszę jej bicie serca, tak wyraźnie, jakby było moim własnym. Biorę głęboki oraz spokojny oddech i powoli zmniejszam odległość między nami. Początkowo Sofii zastyga, zaskoczona bardziej ode mnie moją odwagą. Po chwili jednak kładzie dłonie na moich ramionach oraz dyszy w pocałunku pragnąc tak samo jak ja aby to się nigdy nie skończyło. Trzymając jedną rękę na policzku dziewczyny, drugą przyciągam ją do siebie oplatając ramieniem talię Sofii. Ta w zamian za to wchodzi na moje kolana. Przygryzam lekko jej wargę na co cicho jęczy, ale nie przerywa pocałunku. Wsuwam język do jej ust a po minucie kiedy tlen staje się problemem dosuwamy się od siebie. Głównie Sofii, ponieważ, sądząc po jej umiejętnościach to był jej pierwszy raz. Nie przeszkadza mi to to jednak. Przeciwnie myśl o tym, że przez nikogo jeszcze nie została dotknięta w ten czy inny sposób, sprawia, że mogę odetchnąć z ulgą.
- To było... smaczne.- Mówi trzymając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Tobie też poszło dobrze.- Odpowiadam śmiejąc się lekko. - Chodźmy do środka.- Proponuję biorąc ją za rękę. Ruszamy w stronę baru aż zauważam stojące na zewnątrz wozy oraz zamaskowanych mężczyzn ubranych w maski... zwierząt? Nagle Sofii ciągnę mnie na bok, tak, że kryjemy się wąskiej uliczce. Przyciska mnie lekko do ściany sama uważając aby nie uderzyć o duży, metalowy kubeł na śmieci. - Co się dzieje?
- Cii.- Zasłania mi usta lekko się wychylając aby zobaczyć mężczyzn.
- Kim oni są?- Szepcze odsuwając jej dłoń z moich ust.
- Ludzie Lilith.- Spogląda w moje oczy z strachem wypisanym na twarzy. Splatam nasze palce u dłoni oraz ciągnę dziewczynę w głąb ciemnej uliczki. Szybkim, ale w miarę cichym krokiem lawirujemy między stosami butelek, puszek i ogólnie śmieci.
- Gdzie idziemy?
- Wyjdziemy na obrzeża miasta.- Tłumaczę jej przyspieszając tempo.
- Ej! Co wy tu robicie?!- Nagle zatrzymuje nas wołanie mężczyzny w masce. Zagradza nam drogę stojąc w raz kolegą przed nami. - Zajmę się nimi a ty biegnij.- Szepcze do Sofii.
- Nie ma mowy!- Warczy chwytając mnie za ramię. - Nie zostawię cię.
- Ręce do góry!- Próbuje przykuć naszą uwagę żołnierz, powoli idąc w naszym kierunku.
- Dam radę. Skoro są to ludzie Lilith nie możemy ryzykować, że trawisz w jej ręce.
- Sama nie dasz im rady.
- Na kolana!- Spoglądam na mężczyznę i teraz dopiero zauważam jak mierzy do nas z broni kiedy drugi ma wyciągniętą pałkę teleskopową. Wpatruje im się w oczy a po chwili zawahania odwracam się do nich plecami klękając.
To samo robi Sofii.- Nie wiecie z kimś macie do czynienia.- Wycedzam starając się zachować powagę i spokój w głosie.
- Z królewską córką?- Kpi mężczyzna z maską lwa związując moje nadgarstki.
- Emmą Erikson, spadkobierczynią rodu i córką Jarla Cassius'a oraz jego małżonki Edith.- Przebijam go wzrokiem nie mówiąc nic więcej czy mniej. Drży lekko i powoli przełyka nie wiedząc czy może mi zaufać czy też nie. Rzuca szybkie spojrzenie koledze, który zaczyna przeszukiwać Sofii a następnie mi.
- Jeżeli ktoś za ciebie poręczy wypuścimy cię.- Zmusza mnie do wstania, ale delikatniej niż zrobił by to na początku. Sofii niestety ma takich ,,wygód" jak ja i jest siłą podniesiona z kolan.
- Wsadźcie ich do wozów.- Instruuje jakaś kobieta z listą w ręce.
- Nie macie prawa nas nigdzie wywieść.- Zatrzymuje się rzucając mu zimne spojrzenie.
- My nie podlegamy pod wasze ,,prawo".- Odpowiada kpiąco ciągnąc mnie dalej. W tym momencie zauważam czarne, sportowe auto, zjeżdżające na bok. Od razu rozpoznaje je i zaczynam biec w jego kierunku. Mijam kilka żołnierzy wołających na mnie aż zauważam...
- Florence!- Krzyczę w stronę dziewczyny przykuwając jej uwagę. Niestety wtedy jeden z żołnierzy dogania mnie i powala na ziemię.
- Złaź z niej!- Krzyk dziewczyny ucisza wszystkich. Florence Erikson, pierworodna córka oraz dziedziczka nazwiska rodu aktualnie zabija wzrokiem żołnierza. Tak, kłamałam. Puszcza mnie a ja z trudem wstaje. - Jak śmiesz ją dotykać?- Podchodzi do nas rzucając mi przelotne spojrzenie.
- Mieliśmy rozkaz aby zarejestrować wszystkich.- Odpowiada głosem wypranym z uczyć co wzbudza w nas niepokój.
- Nie możecie nikogo ,,rejestrować" na siłę.- Broni swoich racji Flor robiąc krok w stronę mężczyzny.
- Nas nie obowiązuje wasze prawo.- Znowu to samo. Skąd ta pewność siebie? Czemu tak swobodnie mogą sprzeciwiać się porządkowi panującemu tu od wieków? - Ale możemy wypuścić twoją siostrę.- Rzuca mi krótkie spojrzenie a ja spoglądam na Sofii nadal zakutą w kajdanki.
- Nie tylko mnie.- Mówię mając już wolne nadgarstki. Stoją koło siostry nadal utrzymując kontakt wzrokowy z Sofii. - Ona idzie ze mną.
- Em!- Oglądam się zza siebie już po chwili widząc idącego w naszym kierunku Jamesa. Jest ubrany na czarno z pozłacaną peleryną ciągnącą się za nim. - Nie bądź taka apodyktyczna.- Uśmiecha się lekko do mnie opierając jedną z dłoni na rękojeści miecza.
Co on tutaj robi?...
CZYTASZ
Skrwawione Serce Rodowód Krwi
FantasiSofi Wicher to 17 letnia dziewczyna pozostawiona przez rodziców. Jej życie na pozór może wyglądać zwyczajnie, przeciętnie jednka skrywa w sobie tajemnice...