Sny mają znaczenie
Zostawcie gwiazdkę ☆
Jest środek nocy i wszystkie jesteśmy konkretnie styrane. Niby noszenie książek to nie problem, ale noszenie ich po kilka razy jest dość męczące. Plus moja rana nie daje o sobie zapomnieć. Muszę o tym porozmawiać z dyrektor Dowling.
- Idziesz spać?- Zatrzymuje mnie Emma kiedy wchodzę do swojego pokoju.
- Tak, nie mam już sił na nic.- Posyłam jej zmęczony uśmiech zauważając jak Diana wykłada z lodówki gotową surówkę z mięsem.
- Nie zjadłaś kolacji.- Zauważa Emma a w jej głosie można wyczuć nutkę troski.
- Nie jestem głodna i nie musisz się martwić.- Uspokajam ją wchodząc do pokoju. Robię to dość szybko zamykając za sobą drzwi i opierając się o nie. Zjeżdżam powoli w dół czując jak na mojej twarzy pojawia się mimowolny uśmiech. To było słodkie. Z tą myślą zasypiam.
***
Jestem w gęstym, mrocznym lesie. Mgła unosi się wokół mnie a wiatr szarpie gałęziami drzew łamiąc je. Ja natomiast krocze przed siebie czując pod nogami ściółkę leśną. Znowu ten przeklęty las.
- Sofii.- Nagle słyszę czyiś szept. Odwracam się szybko jednak oprócz mgły niczego nie widzę. Wszędzie tylko drzewa i gęstniejąca mgła. Idę dalej po chwili słysząc szum strumienia. Z doświadczenia wiem, że woda zawsze gdzieś prowadzi, ale w tym przypadku nie wiem czy to jest w ogóle ważne. Rzadko bywam świadoma swojego snu, a raczej tego, że śnie. W tym przypadku jednak jest to pomocne. Biegnę w stronę strumienia, który już po kilku krokach ukazuje się moim oczom. Podbiegam do niego zauważając... jak za miast wody płynie krew. Ten widok paraliżuje mnie do tego stopnia, że nie wiem nawet co mam ze sobą zrobić. Cofam się kierowana dziwnym instynktem aż opieram się o coś plecami.
- Co tu się dzieje.- Szepcze aż nagle ktoś ostrożnie łapie mnie za przed ramiona. Odskakuje zauważając za sobą Lilith.
- Witaj kochanie.- Uśmiecha się lekko opuszając ręce.
- Czego chcesz?!- Warczę nie mogąc powstrzymać drżenia głosu.
- Czy to nie oczywiste? Ciebie.- Robi nagły krok do przodu przez co potykam się i wpadam do strumienia krwi. - A teraz przestań uciekać i chodź ze mną.- Wyciąga rękę kiedy podnoszę się z ziemi.
- Nigdy nie pójdę z tobą.
- Więc ile jeszcze osób ma zginąć, za nim pojmiesz, że pójście ze mną to jedyny słuszny wybór?!- Wskazuje w stronę sterty ułożonych na sobie ciał. Zwłoki moich nauczycieli mają wyrwane wnętrzności, które teraz płyną z krwią a Diana i Emma, chyba one, mają powypalane twarze. Natalii za to leży z głową wciśniętą do strumienia jakby była duszona.
- Co ty zrobiłaś?- Drżę będąc na granicy rozpaczy. Ten widok, muchy latające wokół, odór krwi oraz zwłok sprawia, że zaczyna zbierać mi się na wymioty.
- Zasłużyli na to. Nic do końca nie jest takie jakie wygląda na pierwszy rzut oka.- Tłumaczy spokojnie. - A teraz nie masz już nikogo oprócz mnie.
- To nie prawda.- Płaczę upadającą na kolana trzęsąc się z zimna.
- A ja jestem tu. Dzięki mnie już nigdy nie będziesz sama.- Przykuca naprzeciwko mnie obserwując jak smutek powoli przeradza się gniew. Ściskam kępkę trawy zamachując się. Ta jednak w mgnieniu oka znika we mgle mówiąc. - Ale zawsze możesz być sama.- Pojawia się po drugiej stronie strumienia. Z tam tond wpatruje się we mnie ze smutkiem, rozczarowaniem aż odchodzi. Podnoszę się chcąc pobiec w jej kierunku jednak nie mogę, ponieważ moje kostki przywiązane się w drzewa za moimi plecami.
- Lilith nie wybaczę ci tego.- Krzyczę na nią słysząc jedynie jej wzdychnięcię.
- Wiem Skarbie, wiem.- Odpowiada zmęczonym głosem idąc w stronę ciał. Zamieram obserwując jej spokojny chód. Staje przy ciałach Emmy i Diany leżący koło siebie. - Oni też ci nie wybaczą.- Machnięciem ręki ciała nagle zaczynają się ruszać i wić po ziemi. Z trudem wstają kiedy ich ciała zaczynają wyginać się a ruchy przypominają tiki wywołane skurczem pośmiertnym. - To twoja ostania szansa!- Przykuwa moją uwagę Lilith podnosząc głos. - Pójdź ze mną po dobroci albo one ci pomogą.- Jej głos jest zimny, nie przyjmujący sprzeciwu i niecierpliwy. Chce odpowiedzieć teraz a ja... Nie mam wyboru...
- Dobrze pójdę z tobą tylko daj im spokój.- Płaczę czując nagle szarpnięcie.
***
Budzę się w moim łóżku, w Alfei kiedy koło mnie siedzi Emma. W pierwszym odruchu zrywam się obejmując jej ramienia ze łzami w oczach.
- Już dobrze Sofii.- Uspokaja mnie powoli głaszcząc moje plecy. Jej palce delikatnie zaczynają jeździć po mojej mokrej piżamie tworząc wyimaginowane wzory. Ja jednak z początku nie zwracam na to uwagi ściskając ją tak mocno jak potrafię. - Ej, spokojnie.- Sapie kładąc mnie na swoje kolana przez co jest jej wygodnie.
- Nie zostawiaj mnie.- Szepcze dusząc się łzami.
- Nie zostawimy cię.- Śmieje się po czym dodaje. - Diana potwierdź.
- Taaa... A możesz powiedzieć teraz dlaczego jesteś w takim stanie jakim jesteś? Jakby każdy miewa koszmary, ale ty rzucałaś w nas książkami!- Podkreśla to lekko krzycząc na czym łapie się zakrywając dłonią usta. - Sory.
- Przepraszam, nie wiem dlaczego to robiłam.- Odsuwam się od Emmy spuszczając wzrok.
- Silne emocje równa się silna magia.- Odzywa się Emma wycierając kciukiem moje łzy. Robi to delikatnie, precyzyjnie a jej palce swobodnie śledzą moją kość policzkową.
- A my mamy na to rozwiązanie.- Mówi Diana z uśmiechem podchodząc do biurka z świeczką w ręce. - Świeca ochronna zapewni Ci spokojny sen albo przynajmniej zmniejszy twój niepokój.- Za pomocą zapałek podpala knot czarno białej świecy a jego opary machnięciem dłoni kieruje w moją stronę.
- Dzięki.- Uśmiecham się do niej dopiero teraz zauważając porozwalane książki. - To wszystko ja zrobiłam?- Chce wstać aby je poukładać, ale zatrzymuje mnie Emma mówiąc.
- My się tym zajmiemy.
- Znaczy się ty, bo ja robię herbatę.- Szturcha czarnowłosą brunetka idąc w stronę kuchni.
- Typowa Amber.- Mruczy do siebie Emma zbierając książki. Mi przez tą chwilę udało się przynajmniej trochę uspokoić dzięki czemu mogę pomóc jej co spotyka się z oporem. - Miałaś leżeć.
- Ale to ja porozwalałam te książki.
- I przez to straciłaś dużo magii.- Odkładamy je na biurko po przeciwnej stronie niż świeca a Diana przychodzi z tacą herbat. - Porójne porcja nie jest nam potrzebna.- Drwi Emma robiąc miejsce przyjaciółce.
- Nam się też to przyda, ale skoro nie chcesz.- Podaje mi kubek jednocześnie nie pozwalając Emmie sięgnąć pozostałych.
- Nie powiedziałam tego.- Broni się.
- Ale chciałaś powiedzieć.- Diana opiera się o biurko ukazując profil twarzy w raz z blizną, która nie szpeci jej a dodaje uroku.
- Tylko i wyłącznie, to że uwielbiam twoje herbaty.- Prosi Emma.
- Dobrze, ale wiesz co musisz zrobić.- Przechyla lekko głowę na co Emma ponownie wzdycha.
- Tak Mały alkoholiku.
- Słyszałam to.- Woła za dziewczyną Diana. - A ty wypij herbatę.- Bierze łyka swoje demonstrując mi to co mam zrobić.
CZYTASZ
Skrwawione Serce Rodowód Krwi
خيال (فانتازيا)Sofi Wicher to 17 letnia dziewczyna pozostawiona przez rodziców. Jej życie na pozór może wyglądać zwyczajnie, przeciętnie jednka skrywa w sobie tajemnice...