Dom, słodki dom
Sofii Wicher
Z niedowierzaniem wpatruje się w już znajomą sylwetkę mężczyzny. Ten James to właściciel klubu z striptizem gdzie byłam i gdzie pierwszy raz spotkałam Emmę. A teraz stoi z uśmiechem na twarzy opierając się o samochód.
- Co ty tu robisz?- Pyta się Emma a jej warga lekko drga.
- To co każdy by robił na moim miejscu, wypełniam swoje obowiązki.
- Obowiązki względem porywania ludzi.- Emmą rusza lekko do przodu ale jest zatrzymana przez siostrę.
- Słuchaj weźmiemy tylko dziewczynę i po sprawie.- Proponuję Florence. Dziewczyna o brązowych, lekko kręconych włosach i okrągłych, pełnych ustach. Ubrana jest w czarny golf, beżowy płaszcz oraz czarne spodnie.
- Wiesz, problem twki w tym, że ,, dziewczyna".- Rysuje cytat w powietrzu podchodząc do mnie. Kładzie dłonie na moich ramionach przyciągają nieznacznie mnie do siebie. - Jak nazwałaś Sofii jest bardzo ważna dla mojej pani.- Opiera brodę o czubek mojej głowy a ja wzdrygam się czując jego kłujący zrost.
- Co znaczy, że porwanie jej nie jest najlepszym pomysłem.- Zabiera głos Florence.
- Och, dajmy spokój z porwaniem. Moja pani chce tylko zapewnić temu dziecku lepszy byt. Ale niech wam będzie, Sofii pójdzie z wami pod jednym warunkiem.- Zamieram słysząc słowa mężczyzny. Czuję jak pochyla się w moim kierunku, ale za nim zdąży cokolwiek powiedzieć mówię.
- Wal się, niczego dla niej nie zrobię.- Podnoszę głowę napotykając jego bursztynowe oczy, które powoli ciemnieją. Zaciska szczękę a w raz z tym uścisk na moim ramieniu i mówi.
- Zabił bym cię za te twoje parszywe odzywki.- Szepcze mając usta kilka centymetrów od mojego ucha.
- Ale nie zrobisz tego.
- Nie, ale dopilnuje aby prawda jaką poznasz była wystarczająco bolesna.- Rozkuwa moje kajdanki i popycha w stronę Emmy oraz jej siostry, które uważnie wszystko obserwują. Sam odchodzi dając znać reszcie bandy aby zostawili nas w spokoju. Podchodzę do Emmy pozwalając jej się objąć. Te silne ramiona oplatają moje ciało, sprawiając, że mogłabym tak iść na koniec świata i jeszcze dalej.
- Nic ci nie jest?- Głaszczę mój policzek, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.
- Nie nic mi nie zrobi.- Te słowa nie uspokajają jej jednak, a po chwili ciszy puszcza mnie i prowadzi w stronę samochodu.
- Florence możesz zawieść nas do domu?
- Alfei?- Dziewczyna zajmuje miejsce kierowcy.
- Tak.- Emma otwiera mi drzwi czekając aż wejdę do samochód po czym zamyka je. Nie zwracam jednak na to uwagi, ponieważ w cięgle słyszę słowa Jamesa: Dopilnuje aby prawda jaką poznasz była wystarczająco bolesna. Brzmiał wtedy tak pewnie a za razem w jego głosie dało się wyczuć pogardę. Jaka prawda miała by mnie zaboleć? Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy to moi rodzice. Zawsze byli moim najsłabszym punktem i wszyscy wykorzystywali to przeciwko mnie. Przecieram oczy czując silne zmęczenie, które chwilowo odpuszcza kiedy Emma chwyta nie za rękę. Nasze spojrzenia się spotykają a ona posyła mi lekki uśmiech ściskając moją rękę. Tą chwilkę psuje nagłe hamowanie auta. Spoglądam w stronę drogi gdzie widzę bijącą się Dianę, która rzuca ludźmi Lilith jak workami z ziemniakami. Spoglądam na dziewczyny a siostry wymieniają jedynie krótkie spojrzenie po których Florence przestawia samochód aby jeden z żołnierzy nie uderzył w auto. Bo skończonej walce Diana podchodzi do nas od mojej strony po czym otwiera drzwi słowa mówiąc.
- Suń dupę.- Mogłabym się spytać czy nic jej nie jest skoro jest we krwi, ale wolę najpierw ustąpić jej miejsca. Co nie jest dobrym pomysłem, ponieważ wypierdala się wchodząc do samochód a w konsekwencji wypada z niego. - Nosz kurwa!- Podnosi się na co śmieje się. - Wyjebie ci za raz.
- Albo ja tobie.- Stopuje dziewczynę Emma.
- Nie mamy całego dnia.- Nie cierpliwi się Florence uderzając palcami o kierownice.
- Pójdę do przodu.- Proponuję wychodząc i siadając na miejscu pasażera koło kierowcy.
- Amber szybciej.- Wypuszcza powietrze brunetka.
***
Po około 10 minutach jazdy cały tutejszy internet został zalany informacjami o tym jak ,,samozwańcza grupa żołnierzy pod przywództwem Lilith Valen zablokowała główne drogi prowadzące do dwóch głównych miast a państwie Elderfalls i Depirijam". Właśnie dlatego teraz za miast jechać do Alfei jedziemy do domu państwa Erikson. Jeszcze jakby ten dzień nie był zbyt emocjonujący to teraz spędzę noc u swoich przyszłych teściów. Florence wjeżdża w stronę posesji ogrodzoną ceglany murkiem. Czarna brama otwiera się automatycznie ilekroć zatrzymujemy się przed nią a naszym oczom ukazuje się ogromne rondo w centrum którego znajduje się czerwony żywopłot w kształcie koła. Za nim widać czarny dom z dużą ilością okien z których sączy się żółto- pomarańczowe światło. Zatrzymujemy się przed wejściem a ja odruchowo odpinam pasy chcąc wyjść, ale zatrzymuje się Florence. Kładzie rękę na moim nadgarstku mówiąc.
- Nie wychudź sama, Emma otworzy ci drzwi.- Ostrożnie mnie puszcza a ja czekam aż moją dziewczyna, jeżeli mogę tak ją nazwać otworzy mi drzwi. Niczym dżentelmen podaje mi rękę oraz pomaga wyjść z samochodu po czym pozwalając mi na trzymanie jej ramienia prowadzi do środka. Strażnicy stojący przed drzwiami otwierają nam je odsłaniając korytarz. Po prawej stronie są zawijanie schody prowadzące na piętro z złotą poręczą i zdobieniami oraz oknem na półpiętrze. My jednak idziemy prosto kroczącymi po posadce z czarnego marmuru gdzie dochodzimy do swego rodzaju salonu. Wydaje się być on przytulniejszy niż reszta domu, którą widziałam, co nie zmienia faktu, że nadal wydaję się, że te miejsce jest... zimne. Odwracam się widząc jak Florence staje koło Emmy a Diana pół metra za mną. W salonie jest szarą kanapa z dwoma fotelami oraz kwadratowym stolikiem kawowym na dywanie ze wzorami. Przy samej kanapie po obu stronach są małe stoliki, na których stoją lampy a za kanapą są ogromne okna, które po części są zasłonięte zasłonami.
- Witaj matko.- Zawraca się Emma do kobiety czytającej książkę. Ma ona czarne włosy jak Emma spiete w perfekcyjny, ciasny kok oraz zarysowaną linię szczęki. Jej oczy są niebieskie, ale jakby ciemne, nie posiadające w sobie żadnych uczyć.
- Witaj Emmo.- Mówi to wpatrzona w książkę a po kilku sekundach odkłada ją na stolik. Ma na sobie suknie w kolorze stali, która przy pasie, końcówkach oraz klatce piersiowej jest złota. Rękawy są długie i szerokie, nawet nie oplatające ramion kobiety przez co widać czarny sweter. Przygląda się najpierw córce, jak mnie mam, a później mi badając każdy szczegół mojej twarzy. - Widzę, że przyprowadziłaś przyjaciół.
CZYTASZ
Skrwawione Serce Rodowód Krwi
FantastikSofi Wicher to 17 letnia dziewczyna pozostawiona przez rodziców. Jej życie na pozór może wyglądać zwyczajnie, przeciętnie jednka skrywa w sobie tajemnice...