Część 15

3 0 0
                                    

Nicie

Zostawcie gwiazdkę ☆

Po lekcji dyrektor Dowling poprosiła nas o zostanie w klasie dlatego razem, w trójkę czekamy.

- Jaką karę możemy dostać?- Pytam się siedząc na stole kiedy Diana kopie powietrze a Emma prawidłowo zajmuje krzesło.

- Nie wiadomo. Zależy to od tego czy szkoła ma jakieś dodatkowe zadania do wykonania czy nie.- Odpowiada Emma kiedy do klasy wchodzi dyrektor Dowling.

- Sofii, proszę zejść ze stołu.- Nakazuje przechodząc obok mnie. Posłusznie, ale i niechętnie schodzę stając koło Diany. - Waszą karą za bójkę z drużyną Lysandry jest posegregowanie książek w bibliotece.- Przez chwilę niedowierzam słysząc tą ,,karę". Posegregowanie książek? Nie brzmi to jak coś bardzo złego, może dlatego, że same nie rozpoczełyśmy bójki.

- Dziękujemy dyrektor Dowling.- Oddycha z ulgą Emma. Spoglądam na nią czując silne mrowienie w boku oraz zawroty głowy. Pewnie to zmiana ciśnienia i za raz mi przejdzie, ale i tak łapie się stołu, aby się nie przewrócić.

- Sofii czy wszystko w porządku?- Moje uwagę zwraca spokojny głos dyrektor Dowling.

- Tak.- Uśmiecham się próbując stanąć prosto.

- Naprawdę? Wyglądasz blado.- Przygląda mi się robiąc krok do przodu a ja mam coraz większe problemy z utrzymaniem równowagi.

- Ja? Nie...- Zaprzeczam czując coraz większe zawroty głowy i trudności z oddychaniem. Podnoszę wzrok a koło mnie stoi Emma z przestraszonym wyrazem twarzy a za mną Diana podając mi chusteczkę do nosa.

- Trzymaj przy nosie.- Nakazuje.

- Panno Amber biegnij po profesor Winchester a ty Erikson pomóż Sofii usiąść.- Wydaje polecenia dyrektor Dowling ostrożnie podnosząc mój podbródek. Kiedy jestem na wysokości jej oczu dostrzegam...

- Lilith Valen?...

***

Budzę się czując nagle szarpnięcie w sercu. Otwieram oczy i jestem... na  jakimś pustkowiu. Wkoło unosi się gęsta mgła, która skutecznie utrudnia mi widoczność. Wstaje oraz otrzepuje się z piachu, na którym leżałam.

- Halo! Jest tutaj ktoś!?- Krzyczę rozglądając się, ale nie uzyskuje żadnej odpowiedzi. Co ja do cholery tutaj robię? I czemu zawsze muszę się w coś wpakować?! Ale na razie nic z tym faktem nie zrobię. Jedyne co mogę zrobić to iść przed siebie co robię. Po zaledwie kilku krokach ziemia staje się coraz genstrza, jakby nasiąknięta czymś. Spoglądam w dół i dostrzegam pełno krwi. Dosłownie jakby od dłuższego czasu ziemia wpijała tą krew aby teraz pod wpływem kroków wypuścić ją.

- Strzeż się!

- Strzeż się!

- Haha Strzeż się.- Nagle pustkowie wypełnia się odgłosami czegoś innego niż tylko moich oddechów. Trzy różne od siebie głosy wypełniają mój umysł powodując szybsze bicie serca.

- Kim jesteście?

- Nie kim a czym.- Przede mną staje stara kobieta trzymająca w ręce solidną drewniana laskę.

- Jam jest jedna w trzech

- A ja trzy w jednej.- Już po chwili zostaje otoczona przez pozostałe dwie. Jedna wygląda jak kobieta w średnim wieku trzymająca z ręce kawałek wydzierganej nitki. Trzecia natomiast to mała dziewczynka z uśmiecham dziergająca nić trzymaną przez starszą.

- Czego chcecie ode mnie?

- To nie ma znaczenia czego my chcemy a co oczekuje od ciebie świat. Twoje przybycie tutaj zapoczątkowało ruch gwiazd i księżyca. Wszystko się zmienia i miesza, kręci i skręca, pnie i zniża oraz plącze.- Tłumaczy staruszka ubrana tak jak reszta na biało.

- Zmienia się?

- Tak!- Śmieje się mała dziewczynka skaczącą wkoło mnie a jej brązowe loki falują wznosząc się i opadając. - Już nie długo nicie losu połączą się a gwiazdy ustawią w sferze Akat.

- A wtedy już nic nie będzie takie same.

- A wtedy już nic nie będzie takie same.

- A wtedy już nic nie będzie takie same.- Odpowiadają po kolei począwszy od najstarszej do najmłodszej przez co się budzę.

- A przez życie szkarłat będzie cię prowadził.- Otwieram oczy słysząc te ostatnie słowa. Przez pierwszą chwilę wszystko jest rozmazane a dopiero po czasie zauważam, że leżę na kolanach Emmy a jej oczy są wbite we mnie.

- Masz... Szkarłatny kolor oczu.- Przyglądam się jej zauważając lekki rumieniec.

- Tak, a ty szary.- Odpowiada z chrypą po czym kładzie rękę na moim czole mówiąc. - Dziwne, zaledwie przed chwilą płonęłaś.- Ostrożnie odgarnia włosy z moje czoła powodując u mnie bezdech przy styku naszych skór.

- A gdzie jest reszta?- Pytam się przerywając niezręczny ciszę.

- Szli po leki dla ciebie.

- Leki?- Przechylam głowę siadając na co ostrożnie przytakuje.

- Byłaś cała sztywna i rozpalona, nie dało się ciebie nigdzie przenieść.- Pomaga mi wstać a moje garaletowate nogi zmuszają mnie do wykorzystania Emmy jako podpory dłużej niż bym tego chciałam.

- Przepraszam, nadal czuję się... sztywna, jak to ujęłaś.- Śmieje się prostując co sprawia, że jesteśmy bardzo blisko siebie. Jej nos jest minimalnie wyżej od mojego. A moje ręce swobodnie spoczywa ją na jej ramieniu oraz. Słysząc stukot obcasów szybko oddalamy się od siebie na bezpieczną odległość, przerywając dotyk. W drzwiach staje Diana z jakimiś noszami, dyrektor Dowling oraz rudowłosa lekarka, która zajmowała się mną po odbiciu mnie z rąk Lilith. Obie kobiety wyglądają na zdziwione, tym, że w ogóle jestem przytomna. Diana natomiast jest pomiędzy uczuciem irytacji a zażenowaniem.

- Serio? Teraz się obudziłaś?- Wzdycha na co zostaje skarcona przez dyrektor Dowling.

- Ton. Nikt nie ma wpływu na to kiedy się wybudzi panno Amber.- Podchodzi do mnie oraz wierzchem dłoni dotyka mojego czoła sprawdzając temperaturę. - Dziwne, Sofii czy czujesz się lepiej?

- Tak i to znacznie lepiej.- Rozciągam się lekko odzyskując stu procentową kontrolę nad ciałem. W trakcie mojego rozciągania rozbrzmiewa dzwonek na lekcje przez co mówię. - Naprawdę nic mi nie jest, możemy iść na lekcje?

- Mówiłaś to samo przed omdleniem.- Słusznie zauważa Diana.

- Teraz mogło jej się polepszyć. Nie wiemy przecież jak magia działa na ludzi.- Kontruję pośpiesznie Emma ci spotyka się z dziwnym oporem Diany.

- Wiesz dobrze, że nie o to chodzi...

- Panie.- Ostrożnie przerywa Dianie profesor Winchester. - Jeżeli Sofii nic nie dolega to może przyjąć zapobiegawczo lekki i iść na lekcje. Wy za to może obserwować jej stan i odpowiednio reagować.- Podaje mi fiolkę fioletowej substancji ściskając lekko moją dłoń.

- Emma z całą pewnością zareaguje.- Kończy Diana wychodząc

Skrwawione Serce Rodowód Krwi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz