Po cichu ciągle wierze że...

120 5 0
                                    

Ten edit pasuje idealnie do tego rozdziału ale najbardziej pasuje końcowy monet od wybuchu . Hehe
Miłego czytania!!!

To już mój 3 dzień w tych męczarniach ... Nie mogę dużo narzekać ponieważ Janek przebywa tu już 4 dzień i jest owiele gorzej traktowany niż ja ...
Przewieźli nas dziś na Pawaiak do szpitala żeby nas opatrzyć. Jak to ujoł jeden z Szkopów Lange :
" Macie ich postawić na nogi!"
Już się pogodziłam że pewnie tutaj umrzemy ... Nie wiem czy Tadeusz ma jakie kolwiek siły żeby nas ratować.
Nie wiem też czy Dyrektor zgodzi się na jaką kolwiek akcje ...

- Przepraszam Pani jest małżonką ? - Wytrącił mnie lekarz który akurat badał Janka .
- Tak tak - odwróciłam się w ich storne i zobaczyłam wycięczonego ale nadal uśmiechającego się Rudego . To właśnie w nim kochałam. Nie ważne jak koszmarna jest sytuacja on potrafi się uśmiechnąć.
- Jego stan jest bardzo zły jeśli nadal będą tak go traktować to może jego stan stać się nawet krytyczny.
Gdy usłyszałam te słowa oberwałam ciosem prosto w serce.. do oczu napłynęły mi łzy... zakryłam dłonią twarz próbując się uspokoić.

- Ej Marcyś co się stało ? Jesteśmy twardzi Jak kamienie pamiętasz? Ja nie zamierzam umierać nie zostawię cie tutaj samej żeby ktoś mi się poderwał
On to potrafił poprawić mi chumor ... w takiej chwili potrafił żucić taki tekst i wszystkich rozweselić...

- Mam nadzieję- lekko się uśmiechnęłam i otarlam łzy - masz być silny rozumiesz Janek - mocno ścisnełam jego dłoń
- Rozumiem kocham cie ...
- Przepraszam teraz musimy opatrzyć Panią zapraszam.
- tylko nie ucieknie bezemnie- i ten jego uśmieszek ...

Lekarz zaprowadził mnie do innego pomieszczenia . Było identyczne jak tamto w którym znajdowałam się przed chwilą . Wszystko tu było takie samo.

Po jakiś 10 min tak zwanego "opatrywania mnie " odwrócił się żeby opłukać rękę z krwi mojej krwi ...

- A więc tak . Pani Stan jest napewno owiele lepszy niż stan tamtego chłopaka . Kilka siniaków o zadrapań .
Z dzieckiem też jest wporządku.
- z kim ? - to co powiedział lekarz mnie szokowało ....
- Nie wiedziała Pani ? Zostanie Pani Matką . To 3 miesiąc.
Nie to się nie dzieje .... Wzięłam ślub z Jankiem a teraz okazuje się że będziemy mieli dziecko ? To wszytsko jakiś jeden wielki sen
- Boże... dziękuję że Pan mnie uświadomił - lekko się uśmiechałam.
- Nie ma za co . Życzę Państwu dużo szczęścia. A i mam Pani coś jeszcze przekazać. - podszedł do jedej z szuflad . Wyciągnął z niej metalowe pudełeczko. Następnie z kieszeni spodni Wyciągnął kluczyk którym otworzył tajemicze pudełko . Po otworzeniu metalowego "skarbu" moim oczą ukazała się dobrze poskładana karteczka .
- od Pani przyjaciela bodajże jego pseudonim to Wesoły? Chyba tak
Z prędkością światła otwarłam karteczkę w której była następująca wiadomość

Marcelino nie mart się zaraz wszytsko się skończy. Czekoladki potaniały .
Mam dziś kurs. Zaczekaj na mnie gdy przyjedziesz pociągiem.
WS mam nadzieję że pamiętasz.

WS to właśnie był podpis Wesołego. A ta zakodowana wiadomość- dobrze ją pamiętałam. Identyczny komunikat Wesoły przekazał mi gdy więźniarka z Rudym wyjechała z Szucha podczas wykonywania pierwszej nieudanej akcji . Czyli ta wiadomość może oznaczać jedno. Chłopaki planują akcje !!! Nie wszytsko jeszcze stracone. Mogłam w tym momencie góry przenośić. Mimo mojej słabości podszkoczyłam i przytuliłam się do Tamtego lekarza
- dziękujemy za wszytsko!!
- Nie ma za co . Marcelino ty mnie naprawdę nie pamiętasz? Byłem lekarzem twojej mamy
- To naprawdę Pan ! Boże naprawdę nie poznałam... Dobrze Pana widzieć...
- Dobrze leć już. W każdej chwili Niemcy mogą się zjawić...
- mam nadzieję że do zobaczenia..
- powodzenia dziecko !

Za Miłość i wolnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz