~ Draco ~

119 4 1
                                    

Nie planował tego do końca. Oczywiście, chodziło o zdobycie zaufania gryfona, jednak samo poprawienie jego notatek wyszło jakoś naturalnie. Draco był dobry z eliksirów. Może dlatego, że uczył go Snape, nie był do końca pewien. Faktem po prostu było, iż nigdy nie miał problemów z tego przedmiotu i raczej nie przeszkadzało mu uczenie innych, tak długo, jak nie byli to jacyś żałośni, biedni gryfoni.

Zdziwiło go jednak jak szybko nastawienie Pottera uległo zmianie. Naprawdę to takie proste, zrobić jedną miłą rzecz i już zyskać czyiś uśmiech na powitanie?
To było dla niego dziwne. Może nie przyznałby się do tego, ale w pewnym sensie nakłoniło go to do myślenia.

Pansy zmarszczyła brwi. Wyłapała ich spojrzenia i niemal od razu pojęła, że coś jest nie tak z ogromnym zresztą zdziwieniem.

- Co ty, witasz się z Potterem? - Zapytała, siadając przy stole.

To wyrwało Draco z zamyślenia.

- Tch, nie. Jasne, że nie. - Prychnął. - Nie wiem o co mu chodzi...

- Uśmiechnął się do ciebie. - Zauważyła. - Coś się zmieniło przez jeden dzień?

Jej ton wydawał się nieco obrzydzony, co w sumie blondyn rozumiał. Latanie za Potterem to jedno, ale mówienie o tym przyjaciołom drugie. Było mu wstyd przyznawać się do tego przed Pansy i Blaisem, jakby było to coś co powinien ukrywać, zachować w sekrecie. Dlatego właśnie nie odkiwnął wybrańcowi, a już tym bardziej nie uśmiechnął się tak jak on. Prychnął jedynie i nałożył sobie coś na talerz, rozdrażniony. Będzie się musiał potem z tego tłumaczyć...

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Przez następny dzień nie mieli styczności. Dla Draco to była duża ulga, ich pierwsza rozmowa była sporym "szokiem" po którym dalej do siebie dochodził...

Kroczył korytarzem dość szybkim tempem, spóźniony na OPCM, narzekając pod nosem na los. Chociaż szczerze mówiąc, miał jakieś nieodparte wrażenie, że nie był jedyną osobą która dziś nie wstała na czas.
Pospiesznie i nieco nerwowo sprawdził czy na pewno wziął ze sobą książkę, pióro i pergamin. Tego ranka nie zdążył nawet zejść na śniadanie. Szczerze mówiąc nie wiedział jakim cudem udało mu się tak zaspać...

Dłońmi przewracał całe wnętrze torby, skupiając na niej swoje jasne tęczówki. Jego kroki nieco zwolniły, praktycznie się zatrzymał i już miał nawet ze względnym zadowoleniem stwierdzić, że wszystko ze sobą wziął, gdy ktoś wbiegł na niego z impetem i wysypał praktycznie całą zawartość jego "ekwipunku".

- UH-

Poczuł jak upada na zimną posadzkę, a lekki ból od razu przeszedł jego plecy. Gdy podniósł wzrok, myślał, że dostanie szału.

- Przepraszam! - Niemal krzyknęła Ginny. - Nie widziałam cie, przysięgam!

Jej krótkie, rude włosy przysłaniały nieco oczy, które podróżowały niepewnie po teraz pełnej irytacji twarzy Malfoya.

- Uważaj jak łazisz, idiotko! - Warknął z furią w oczach, przez którą gryfonka niemal podskoczyła.

Za jej plecami można było usłyszeć nieco szybkie kroki, ale chłopaka to teraz nie obchodziło. Miał wystarczająco zły dzień, nie potrzebował dodatkowego denerwowania się, a ona zdecydowanie mu je przysporzyła. Ginny chwyciła za schludny, idealnie zachowany podręcznik z zamiarem podania go Draconowi. On jednak widząc to zadarł brew i złapał ją mocno za nadgarstek, na co pisnęła z zaskoczenia.

- Nie dotykaj moich rzeczy swoimi brudnymi rękami!

- Przepraszam ja- chciałam je tylko pozbierać! - Wyjaśniła szybko i niemal zestresowana, próbując wyrwać swoją delikatną dłoń z jego mocnego uścisku.

- Ktoś Ci kazał?! Co z tobą w ogóle, nie nauczyłaś się że żaden Weasley nie ma się zbliżać do mnie bardziej niż na-

- Ginny..?

Oboje, ślizgon i nastolatka natychmiastowo się odwrócili. Harry patrzył na nich, zaciskając pięści zły, jakby Draco naruszył w jakiś sposób jego przestrzeń.

- Harry...

Gryfonka wyglądała niemal na uratowaną z opresji, szybko uwalniając się od blondyna i chowając się za niewiele wyższym od niej chłopakiem. Z początku Malfoy miał zamiar wstać i krzyknąć na wybrańca, jak to zrobiłby normalnie.

Jak ten cholerny idiota śmie mi teraz przerywać..?

Jednak wyraz zawodu i powracającej nieufności na twarzy bruneta mu o czymś przypomniał...

                   Cholera jasna!

Nagle zdał sobie sprawę, że jego wcześniejsze wysilanie się i dobre chęci szlag trafiły. Już wstał, miał coś powiedzieć, w przeciwieństwie do swojego zwyczaju się wyjaśnić, ale Harry go uprzedził.

- Nie krzycz na nią nigdy więcej!

- Potter-

- Nie! Nie przerwaj mi!

To... chyba ich obu zaskoczyło...
Blondyn zadarł brew ale zamilkł, niezadowolony. Nie miał pojęcia, że Harry miał w ogóle taką siłę przebicia... tch...

- Po co najpierw jesteś miły skoro potem zachowujesz się jak kretyn? - Zapytał a złość odbiła się w jego zielonych oczach. Od kiedy ta idiotka była dla niego taka ważna..? - Nie zbliżaj się do moich znajomych, a tym bardziej nie podnoś na nich głosu za byle bzdury! Tch, chodź, idziemy Ginny...

Brunet złapał jej dłoń, a dziewczyna z lekkim uśmiechem ofiary ją złapała. Draco myślał że zabije ich obu na miejscu... ją, za ten drażniący, mazgajowaty styl bycia i jego, za uniesienie głosu. Co on sobie myślał? Pieprzony idiota. Nie był lepszy od tej biednej pierdoły, która nie zasługiwała by nazwać się czarodziejką o czystej krwi.

Mimo to... wziął głęboki oddech. Nie mógł tak zepsuć teraz, gdy już bardzo pomału wpływał na dobre tory. Zacisnął pięści za plecami i choć sam nie wierzył, otworzył wcześniej zaciśnięte usta.

- Przepraszam... - Wysyczał.

Harry odwrócił się zdziwiony i na moment jakiś element złości z jego tęczówek wyparował.

- Co..?

- Przepraszam. Masz rację, to było niepotrzebne.

Ah, znów ten obojętny, spokojny głos... jedyny w którym umiał mówić, gdy był na skraju wybuchu ale wiedział, że nie może krzyczeć.
Potter patrzył na niego przez dłuższy moment i Draco już miał nawet nadzieję, ale bardzo szybko owa nadzieja się ulotniła.

- Tch, nie interesuje mnie to. Zachowujesz się jak wariat, nie będę tego słuchał.

Pociągnął ją za sobą. Ginny spojrzała ostrożnie na Dracona, bardzo krótko. Nie mógł dać za wygraną, chociaż duma powoli ulatywała z jego ciała.

- Nie, Potter, ja naprawdę przepraszam. - Zatrzymał ich szybko ślizgon. - Nie zapanowałem nad tym. Nigdy nie chciałem nakrzyczeć na Ginny, musiała się mnie przestraszyć. Naprawdę... mówię szczerze.

Znów złapał kontakt wzrokowy z rudowłosą dziewczyną i nawet wysilił się na krótki uśmiech. Harry zacisnął pięści.

- Ty-

- W porządku, Harry. - Wymamrotała gryfonka zza jego pleców. - Wybaczam mu. W końcu przeprosił.

- Ale Ginny... - Wysapał tonem męczennika brunet, odwracając się do niej.

Teraz to oni złapali swoje spojrzenia i Malfoy, ku swojej wewnętrznej irytacji i znudzeniu zauważył, że wzrok dziewczyny wpływa na wybrańca jakoś dziwnie uspokajająco. Furia wyparowała z niego bardzo szybko, ale niesmak pozostał. Odwrócił się z powrotem do blondyna, nie widać było na jego twarzy już żadnych przyjaznych rys jak wczoraj na kolacji. Prychnął i pokręcił głową.

- Co z tobą ostatnio nie tak..? - Wysyczał, tracając go ramieniem i idąc szybko pustym korytarzem, z ręką Ginny w swojej.

Draco otrzepał szatę po tym haniebnym dotyku. Stał tak jeszcze chwilę, a potem prychając pod nosem odwrócił się na pięcie. Dopiero po chwili, myśląc dłużej, zdał sobie sprawę, że to pierwszy raz gdy widział Harrego będącego tak wściekłym.

Killing task  - DRARRY 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz