~ Draco ~

105 4 0
                                    

Potrafił tylko dygotać. Chłopak nie pamiętał kiedy ostatnio jego własne przerażenie wzięło nad nim taką górę. Korytarz był rozmazany, głosy odległe, a ciepło i piżmowy zapach wydawały się dziwnie obce, jednak  najbliższe ze wszystkich innych bodźców. Draco zamknął oczy, oddychając ciężko. Dawno nie był tak spłoszony. Wiedział, że jest już dobrze, że jest w szkole, że zimna ściana styka się z jego plecami i że obok jest Harry, który obejmuje go mocno - ale jego umysł zdawał się zamknięty. Jakby dusza i siła ślizgona na moment znalazły się w ciasnych ścinach jego własnego umysłu. Nie zdawał sobie nawet sprawy ze swoich ruchów do momentu aż nie poczuł jak sam zaciska palce na ciepłym materiale swetra Harrego. Teraz jego oczy były zaciśnięte jeszcze mocniej. Blondyn dobrze czuł jak bardzo spięty jest gryfon, jak nowa i niekomfortowa dla niego pozycja wpływa na jego mięśnie i ruchy, a jednak był tak dobry, że się nie poruszył. Bardzo cicho i ostrożnie zerknął na Dracona, przykutego do niego niczym metalowa kula na łańcucha i chrząknął.

- Po co chciałeś się ze mną zobaczyć..? - Zapytał cicho. - Szedłeś do skrzydła szpitalnego, więc...

Chłopak najwyraźniej wiedział, że bez sensu poruszać teraz temat tego co tak mocno wystraszyło Malfoya. To było bezpieczniejsze i Potter prawdopodobnie wiedział, iż skupienie się ślizgona na czymś innym pomoże mu szybciej wrócić do siebie. Nawet jeśli sam pragnął dociec prawdy i w głębi był spanikowany, wiedział jak dobrze rozegrać sytuację.

Jednak ten konkretny temat miał nieco inny skutek niż ten którego sie spodziewał. Draco znowu poczuł ukłócie. I właściwie dopiero wtedy uświadomił sobie w jakiej sytuacji się znalazł - z rękami specionymi dookoła zawstydzonego gryfona, oddychając ciężko, że strachu, jak małe dziecko.

Powinien trzymać się z daleka. Dlaczego w ogóle go teraz przytula? Przypomniał sobie o zadaniu. Musi je wypełnić. W postanowieniu tym utwierdziła go wcześniejsza rozmowa którą udało mu się podsłuchać i obraz kocich, dzikich oczu czarnego Pana, zapisany w jego głowie. Blondyn zapragnął nagle wręcz panicznie wstać, jakby był ogniem, a Potter benzyną, i każdy bliższy kontakt mógłby skończyć się katastrofą. Z całych sił próbował zignorować dziwne uczucie które narastało w jego klatce piersiowej i bardzo szybko, niemal gwałtownie poderwał się na równe nogi. Nagle miłe ciepło i kojący zapach rozmyły się w chłodnym powietrzu szkoły, a jego serce zakołatało raz jeszcze, gdy poczuł zawroty głowy. Harry wypuścił szybko oddech z płuc, reagując niemal od razu, gdy ślizgon zachwiał się na własnych nogach. Z niemal perfekcyjnym refleksem złapał go mocno za ramię, zaciskając mocno dłoń i ustawił go tym do pionu.

- Uważaj. - Powiedział niepewnym, cichym głosem, obserwując każdą drobną zmarszczkę mimiczoną na twarzy blondyna.

Serce Dracona podeszło do gardła.

- Nie dotykaj mnie. - Syknął.

Jego srogi ton i zmarszczone brwi zdołały odstraszyć bruneta tylko trochę, ale nie na tyle by się odsunął. Patrzył na rozmówcę pytająco, nie rozumiejąc nagłej zmiany zachowania. Taki przynajmniej się wydawał. Za to Draco? Draco poczuł się jak idiota.

- Malfoy, to co mówiłem Hermionie-

- Nie obchodzi mnie to!

Słowa wyprzedziły myślenie i Harry od razu zamilkł. W blondynie się zagotowało. Dlaczego gryfon pomyślał akurat o tym? Czy to było tak widoczne? I czemu w ogóle on sam tak mocno zareagował? Nic go nie interesuje, nic oprócz zadania, więc dlaczego...

Wyraz twarzy wybrańca nieco złagodniał. Będąc szczerym, Dracon jeszcze nie widział by patrzył na kogoś w ten sposób, spokojny, wyrozumiały, nie-niezręczny. Zieleń jego tęczówek przypominała teraz trawę, napromieniowaną słońcem w ciepły, letni dzień, a rozluźnione ciało było wiatrem, gorącym i łagodnym, który muska włosy i skórę i wywołuje lekkie ciarki. Malfoy nie wiedział także czemu postawa bruneta przynosi mu na myśl tak miłe skojarzenia... To było... dziwne i niemal obrzydliwe w swojej żałosności.

- Mówiłem wtedy o profesorze Snape. - Zaczął ponownie, powoli. Słowa zmroziły ciało Dracona. Lato zamieniło się w zimę. - Masz rację, nie obchodzi cie to. Ale skoro już zacząłem, pomyślałem, że wyjaśnie. Chociaż pewnie jesteś zły z innego powodu...

Draco na niego spojrzał. Harry dobrze zdawał sobie sprawę, że prawda jest inna. Wiedział, iż Malfoya uderzyły jego słowa, wiedział, że chłopak źle je zinterpretował, a i tak udawał i grał, byle, by blondyn nie musiał czuć więcej wstydu niż było to konieczne. Dlaczego..? Dlaczego Harry Potter był dla niego taki dobry?

Ba-dum
Ba-dum
Ba-dum

Wydawało się, że słyszy własne bicie serca. A potem uśmiech. Ten ciepły, nieśmiały uśmiech na ustach gryfona... dlaczego nagle chciał uciekać? Dlaczego tu tak duszno?

- Nie...Nie jestem zły. - Mruknął.

To było wszystko. Tylko tyle był w stanie powiedzieć między płochliwymi oddechami które mimo upływu czasu nie zniknęły. Wciąż czuł gęsią skórkę i było mu dziwnie nieprzyjemnie, jednak tym razem było w tym coś nowego, coś, czego nie znał i co jeszcze bardziej go przerażało.

Patrzył na Harrego i bardzo Dobrze wiedział, iż on też to poczuł. Jego obecność. Musiał. A jednak żadne z nich nie wspomniało o tym słowa, zupełnie jakby to się nie wydarzyło, choć byli w środku tak samo spanikowani.

- Leci ci krew. - Dodał jeszcze po chwili.

Wydawał się wyrwać tym chłopca który przeżył z własnego świata zamyśleń. Jego dłoń prędko pompknęła do moment temu palącej blizny.

- Oh...

- Czekaj.

Malfoy włożył rękę do kieszeni. Szybkim ruchem wyjął z niej kawałek chaftowanego materiału, a potem podał go Harremu. Chusteczka. Gryfon chrząknął i biorąc ją w własną dłoń zobaczył jasno-srebrne "M" wyszyte na środku.

- Dzięki. - Mruknął, a potem przyłożył biały materiał do krwawiącej blizny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 02, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Killing task  - DRARRY 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz