~ Harry ~

149 11 0
                                    

Znalezienie Dracona w takiej sytuacji było nie małym szokiem. Nie chodzi o to, że wrócił do Hogwartu tak nagle, bez wyjaśnienia, że spotkali się w takiej sytuacji. Chodzi o to, że w sumie - nigdy go takiego nie widział. Poczuł się dziwnie od samego jęczenia zwijającego się z bólu ślizgona. Ciężko było określić, czy to dobre serce Harrego, czy jakiś inny czynnik sprawił, iż stres spowił wtedy jego ciało, ale jedno było pewne - wyczekiwał informacji. Czy ślizgon już się ocknął, co się wydarzyło, dlaczego tak bardzo wtedy krzyczał.

Harry... - Dźwięczało w jego głowie.

Pierwszy raz tak do niego powiedział.  Do tego tak delikatnie i niepewnie, że Harry był już pewien - coś było nie tak.

Dlatego kiedy pierwszoklasista, mały gryfon, wpadł do pokoju wspólnego by go zawołać, Potter nawet nie stawiał oporu. Był ciekawy, zanipokojony i w tym samym czasie nie chciał znów mieć problemów. W tego też powodu nie poinformował o niczym dwójki swoich przyjaciół. Gdyby coś sie miało wydarzyć, lepiej by oni trzymali sie od tego z daleka. Należy im sie odpoczynek.

Nie wiedział co czeka go w skrzydle szpitalnym i może nawet trochę przesadził, tworząc teorie spiskową, to wszystko jest jakoś powiązane z czarnym Panem... Mimo to, lepiej było być pewnym.

W każdym razie, poszedł od razu.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Słowa dudniły w jego głowie prawie tak bardzo jak wcześniejsze, cicho wypowiedziane "Harry". On chciał dziękować za cokolwiek..?

Harry spojrzał w jasne, niemal o metalowym kolorze tęczówki I ku jego wysokiemu zaskoczeniu nie ujrzał w nich podstępu, ani chęci rzucenia na niego "crucio". Kolejna nowa rzecz...

Mimo, iż Potter w planie miał zachować ostrą i stanowczą postawę, prędko o tym zapomniał. To było trudne w tej sytuacji, tym bardziej, że Draco nawet się nie skrzywił mówiąc słowo "podziękować".

Nie, coś na pewno jest nie tak... On się tak nie zachowuje.

Harry patrzył na niego nieufnie. Gdy zbyt długo nic nie odpowiedział, blondyn chrząknął.

- Usiądź. - Mruknął, wzruszając ramionami.

Potter poczuł się jeszcze bardziej zdziwiony. Co do cholery..? Podmienili go czy co?

- E...co? - Zapytał z typową dla siebie niezręcznością, która zresztą zawsze bawiła Malfoya.

- Nie słyszałeś? Powiedziałem, żebyś usiadł.

Przez moment zabrzmiało to jak prychnięcie, typowy, rozdrażniony zawsze ton blondyna, jednak szybko zamieniło się z powrotem w pozbawione emocji mamrotanie.

Wygląda, jakby starał się na mnie nie zdenerwować.

Brunet bardzo niechętnie przycupnął na starym łóżku, oddalony od niego jak najmocniej było to możliwe. Nie czuł się komfortowo i naprawdę nie miał pojęcia o co chodzi chłopakowi. Zwykle już dawno miałby wyjętą różdżkę w prawej dłoni, gotowy do walki. Dlatego teraz nerwowo ugniatał białą pościel pod palcami, próbując jakoś przełamać szok i ciszę, oraz niezręczność która za nią szła. O co się powinien zapytać najpierw? Co się stało? Jak dostałeś się do Hogwartu? Czemu zachowujesz się jak jakiś wariat? Jego niepewność jednak pozwoliła mu jedynie na ciche i ostrożne...

- Jak się czujesz?

Dracon wyglądał jak wyrwany z konsternacji. Jego spojrzenie szybko wróciło na rówieśnika. Nie wyglądał na obrzydzonego ani zirytowanego faktem, że Harry jest teraz bliżej. Mimo iż sam to zaproponował, naturalnym odruchem Pottera było oczekiwanie wyrazu odrazy na twarzy ślizgona.

- Lepiej, Potter.

A więc znowu jestem Potter. Musiał się wczoraj naprawdę mocno uderzyć w głowę, że powiedział do mnie po imieniu.

- Jak się tam znalazłeś?

- Nie pamiętam.

- Nie pamiętasz?

- Nie.

- Jak możesz nie pamiętać? Zwijałeś się z bólu, na pewno wiesz jak to sie-

- Nie wiem i nie naciskaj. - Ostrzejszy ton Malfoya w końcu przebił się przez jego nienaturalny spokój.

Zerknął na Harrego, zobaczył jego zniechęconą minę i nie wiedzieć czemu, bardzo szybko złagodniał. A raczej próbował.

- W każdym razie... - zaczął znowu ku zdziwieniu Pottera. - Dziękuję Ci za pomoc. Gdyby nie ty, pewnie dalej bym tam leżał.

Zielone oczy bruneta jakby zamigotały w pozytywnym zdziwniu i już miał coś odpowiedzieć, ale wtedy szybko przypomniał sobie z kim rozmawia. To nie mogło być takie proste. Był miły z jakiegoś powodu i to dręczyło wewnętrznie gryfona. Musiał go rozgryźć, bo inaczej nie zaznałby spokoju w tym roku...

- Tak, jasne. - Odparł zmieszany i rozdarty między tym co znał a tym co widział. - Pójdę już, ale...fajnie, że się dobrze czujesz.

Co to miało być..?

- Nie, nie idź jeszcze.

Dlaczego nie mogę nic wymyślić? Nie mam nawet podejrzenia o co może mu chodzić. Może Hermiona będzie wiedziała? Z nią i Ronem byłoby łatwiej go rozgryźć. Tyle, że ja nie chce ich w to mieszać, już sobie to obiecałem, przecież-

Lodowata dłoń chwyciła mocno jego nadgarstek, zaciskając się na nim. Harry skamieniał. Skóra Dracona była miękka, przyjemna, nie tak szorstka jak jego, czy Rona. Jakieś ciarki przeszły jego ciało, coś podobnego do dziwnego prądu wzdłuż kręgosłupa. To ze zdziwienia...

Harry nie wykonał już kolejnego ruchu. Dotyk Draco był czymś w rodzaju zaklęcia unieruchomiającego, które całkiem zamroziło jego mięśnie i umysł.

- Uh-..?

Blondyn przez moment nie zdawał sobie sprawy z tego kontaktu, jednak gdy już skierował wzrok na swoją dłoń, jego źrenice zwęziły się mocno, a oddech stanął mu w gardle.

- Cholera! - syknął biorąc rękę.

Harry zadarł brew, zirytowany. Proszę Państwa, mamy wcześniej wspomniane obrzydzenie na twarzy.
Potter tylko wywrócił oczami a potem skierował w stronę drzwi, człapiąc ku nim z poczuciem zmarnowanego czasu.

- Uh- nie, nie, naprawdę, czekaj!

Killing task  - DRARRY 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz