Harry nigdy nie był typem osoby, która miała potrzebę mówienia wszystkim o swoich emocjach. Czasem nawet przed najbliższymi ukrywał swoje uczucia, bo wiedział, że gdyvy im o nich powiedział byliby zmartwieni. Nie chciał tego. W przypadku Malfoya, było to co innego. Ograniczone zaufanie w normalnej sytuacji nigdy nie pozwoliłoby mu zrobić tego co teraz. A jednak, był tak zmęczony nieprzespaną nocą pełną bólu i dniem pełnym koszmarów, że jego umysł nie myślał już logicznie. Gdy zbliżył się do chłopaka, wyczuł ciepły, łączący tymianek z cynamonem zapach, który od razu wydał mu się jakiś przyjemny i znajomy. Było to coś nowego. Poza tym ślizgon był ciepły, a jego skóra była delikatna i miękka, nie typowo męska i twarda jak na przykład Rona, którego ręce były pokryte osobnymi bliznami. Draco był arystokratą, Harry często zapominał, że nigdy nie musiał pracować fizycznie.
- Mam... takie wrażenie. - Zaczął niepewnie, kompletnie nie zauważając gęsiej skórki Dracona i jego nagłego spięcia - Że... Hogwartowi znowu grozi niebezpieczeństwo.
- Co masz na myśli..? - Odparł równie cicho, jakiś nieobecny, jakby słowa gryfona do niego nie dotarły.
Harry zwrócił na to uwagę, jednak szybko zignorował ten fakt. Wołał nie pytać dlaczego nagle taki jest.
- Moja blizna bolała. I miałem koszmary z... sam wiesz kim.
Malfoy odsunął się gwałtownie. Jego szare oczy wydawały się być nagle zagubione. Nie odważył się spojrzeć w zielone tęczówki Pottera, choć zwykle robił to bez problemu. Poza tym jego i tak już blada skóra wydawała się nieco rozjaśnić... czemu?
- Sugerujesz, że... Nie, Potter, to niemożliwe! Po prostu miałeś złą noc, to wszystko! - Podniósł głos.
Wyglądał na spłoszonego. Harry patrzył na niego przez moment, nagle czując, że nie mógł znaleźć gorszej osoby której mógłby to powiedzieć. Westchnął głośno. Czemu ślizgon zareagował aż tak krytycznie?
- Ale moja blizna boli mnie zawsze kiedy on jest blisko, nie myli się. To nie mógł być tylko "zły dzień" albo zła noc... - Starał się brzmieć łagodnie.
Nie wiedzieć czemu, miał bardzo nieodparte wrażenie, że zaraz będzie miał "przyjemność" zobaczyć powrót starego zachowania Dracona...
- Mówię ci, że to niemożliwe! Przestań wymyślać!
- Nic nie wymyślam, Malfoy... zresztą tch, nie ważne. Po co ja ci w ogóle mówiłem?
Bez sensu. Kompletnie bez sensu. Nie powinien powierzać mu takich myśli, nie ważne czy zachowywałby się dobrze dwa dni, tydzień, miesiąc, czy nawet rok. Draco to Draco, nigdy się nie zmieni. A on był w ogóle głupi, pokładając w nim jakiekolwiek nadzieje. Westchnął. Nie wiedzieć czemu, zrobiło mu się jakoś głupio. Nie komentując tego więcej, odwrócił się na pięcie i pomaszerował w przeciwną stronę. Nie miał okazji zobaczyć jak wyraz twarzy ślizgona się zmienia i jak nieswojo teraz wygląda. Czy jemu też było głupio..?
- Nie, poczekaj. - Odezwał się głośniej, za jego plecami.
Głos artstokraty wydawał się nagle spokojniejszy, mniej zły... gryfon nie miał pojęcia, że blondyn miał umiejętność tak szybkiego uspokajania się.
- Czego jeszcze chcesz? - Odwrócił się z powrotem wybraniec.
Chciał brzmieć na złego, choć w głębi duszy, naprawdę daleko od zdrowego rozsądku poczuł jakąś ulgę... ktoś chciał go wysłuchać. Ktoś, kto nie był Hermioną czy Ronem. Ktoś, kto spojrzy na to może zdrowo rozsądkowo.
- Ja... nie powinienem tak reagować. Może rzeczywiście masz rację. - Syknął, następnie patrząc na Harrego. - Po prostu... Ciężko mi to przyjąć do wiadomości. Ale w końcu ty wiesz najwięcej w tej kwestii bo... no sam wiesz czemu.
W jego słowach było coś jeszcze. Coś dziwnego. Przez krótki moment chłopak miał wrażenie, iż Malfoy dobrze wie o powrocie Voldemorta. Że przyjmuje to do wiadomości. Coś innego było tu problemem...
Ale wybraniec szybko zignorował te myśli, zrzucając ją na swoją paranoje. Nie chciał się w nią wpędzać ponownie.- Nie, jest okej. Niepotrzebnie ci to mówię, to nie twój problem. - Odparł szybko z uśmiechem, połączony ze swoją naturalną niezręcznością.
Blondyn podszedł do niego pewnie, bliżej niż zwykle by to zrobił.
- Nie. Dobrze, że to komuś powiedziałeś. Nawet jeśli to ja.
Ich oczy znów na moment się spotkały, tyle, że tym razem żaden z nich nie wyglądał na zirytowanego ani nieswojego. Oboje uśmiechali się do siebie bez słowa, delikatnie i jakby nie śmiało. Harry poczuł jak robi mu się jakoś miło, ciepło... dziwne uczucie. Przez moment oboje stali w ciszy, jakby próbowali rozmawiać ze sobą bez użycia słów. Czy to możliwe, że ten Draco Malfoy, ten okropny ślizgon, który próbuje uprzykrzyć mu życie od pierwszej klasy naprawdę go zrozumiał? Nie ocenił..?
- Draco..? - Wymamrotał Potter ciszej.
- Tak?
- Dziękuję.
Malfoy uśmiechnął się jeszcze mocniej, co wywołało kolejne ciepłe uczucie w sercu Harrego. Dlaczego ślizgon nigdy nie jest dla niego aż taki miły? Byłoby o wiele łatwiej gdyby był. Mogliby się nawet przyjaźnić... poza tym, jego oczy. Były tak łagodne i przyjemne, że aż nie mógł odwrócić od nich wzroku. Czuł się jakby był w prywatnej, dziwnej otchłani która zamykała jego usta i otwierała myśli. To było przyjemne. Bardzo.
Nagle, ślizgon wrócił do świata żywych. Odsunął się mocno, chrząknął i przeczesał włosy, a ku zawiedzeniu Harrego cała ta dziwna atmosfera wyparowała. Czyżby się spłoszył...? Tak to wyglądało...
- W każdym razie, nie powiem nikomu. Nie przejmuj się tym, nie jestem aż takim gnojem. - Mruknął nagle jakiś zmieszany i cofnął się o krok. - I... w sumie to dzięki. Za zaufanie.
Jedyne, co mógł zrobić wtedy biedny gryfon to krótkie kiwnięcie głową w odpowiedzi. Nie chciał żeby teraz szedł. Ale czy nie zrobiłoby się jeszcze dziwniej gdyby to powiedział? Poza tym dalej się nie lubili. Może dobrze, że blondyn przerwał te dziwnie intymną chwile. Nagle, brunetnowi też zrobiło się jakoś nieswojo.
- Jasne... To... no, do zobaczenia chyba... - Odparł, drapiąc się w tył głowy.
O zgrozo, jak to możliwe, że nagle poczuł się tak głupio? Draco patrzył na niego jeszcze przez moment, jakby coś analizował. W końcu wziął bardzo głęboki oddech...
- Pamiętasz jak wspominałem Ci, że jakby co mogę cię pouczyć z eliksirów..?
Wzrok Harrego natychmiastowo wrócił na jego rywala.
- Tak. - Uśmiechnął się jakoś odruchowo.
Nie wiedział do czego zmierzał ślizgon, ale po tym jak miły wyjątkowo był, cokolwiek miał teraz w głowie, Harry czuł, że nie mógł odmówić.
- Może... spotkamy się jutro w bibliotece? Po jutrze mamy test, Snape coś mówił... ja cie pouczę, a ty opowiesz mi więcej o...sam wiesz kim.
Blondyn zerknął na niego ostrożnie. Potter zdał sobie wtedy sprawę, iż to pierwszy raz, gdy widzi go zawstydzonego. Znowu te dziwne uczucie...
Ale Malfoy chciał go wysłuchać. To znaczyło dużo...
- Jasne. Dziękuję...
CZYTASZ
Killing task - DRARRY 18+
FanfictionZabicie twojego największego wroga nie wydaje się problemem. Oczywiście, jeśli nie jesteś w nim zabójczo zakochany. JEST TO FANFICION, ŻADNE POSTACIE NIE NALEŻĄ DO MNIE, OKŁADA TEŻ, DUŻO GEJOZY, BAW SIE DOBRZE I NIE PSUJ ZABAWY INNYM, DZIĘKI, DOWIDZ...