~ Harry ~

113 7 2
                                    

Czuł się wściekły. Nawet po kilku godzinach później ta wewnętrzna złość go trzymała. Sam nie wiedział czemu. Faktem było, że bardzo lubił Ginny. Jednak w głębi duszy wiedział, że chodziło o coś innego. Myśl, która pojawiła się w jego głowie kiedy Dracon był miły pierwszy raz, nie wydawała sie istotna, jednak finalnie okazała się wystarczająca by Potter poczuł lekki zawód widząc, iż ślizgon jednak dalej jest gnojkiem.

Siedział w bibliotece, męcząc jakąś grubą książkę o skórzanej okładce już od godziny. Prawda była taka, że i tak nie nie potrafił doczytać pięciu zdań bez przerywania po chwili.
Rozdrażniony schował twarz w dłonie, wypuszczając z ust męczeński jęk.

Jaki jest sens tu siedzieć? Chyba już po prostu pójdę. I tak tego nie przeczytam...

Jeszcze chwile został w miejscu, jednak jego irytacja dotarła do punktu najwyższego. Zamknął dość głośno grubą opowieść i już miał wstawać, ale ktoś dotknął jego ramienia. Wzdrygnął się i szybko i spojrzał za siebie, a jego duże oczy spotkały się... no nie, Malfoy!

- Już idziesz? - Zapytał jakby nigdy nic.

Sytuacja miała miejsce rano, teraz był wieczór. To nie zmieniło jednak faktu, że widzenie blondyna po takich nerwach skutecznie psuło mu krew. Miał ochotę złapać jego jasne włosy i wyrwać ich garść, by następne uderzyć jego zadbaną buzię stosem złączonych kartek.

- Tak. - Syknął i się podniósł.

Gdyby rozmawiał z nim jeszcze chwile, chyba naprawdę spełniłby swoją fantazje o powalemiu chłopaka zamachem książki. Nie wiedział nawet czego ślizgon chce, ale znowu zachowywał się jak niewiniątko i to go drażniło...
Malfoy zdawał się zauważać to bardzo dobrze. Po prostu miał to gdzieś. Obojętne i spokojne spojrzenie wstąpiło na jego twarz. Harry już dobrze je znał. Zaciśnięte pięści nie było wystarczające by powstrzymać następną fale furii.

- Baśnie Barda Beedle'a. - Mruknął z lekkim zaskoczeniem blondyn, patrząc na wcześniej wspomniany przedmiot. - Nie wiedziałem, że czytasz takie rzeczy. To czasem nie dla dzieci?

- Oszczędź sobie, Malfoy. - Mruknął w odpowiedzi Harry, kierując się w stronę wyjścia.

Choć komentarz nie miał być wredny, z przyzwyczajenia odebrał to jako docinkę. Naprawdę miał go dość, czemu on go dalej męczy?

- Nie doczytasz tego? - Nie dawał za wygraną ślizgon.

Harry się zatrzymał. Wziął bardzo głęboki oddech, już na skraju swojej cierpliwości.

- Nie. Nie mogę się skupić.

- Ah, więc o to chodzi...

Draco spojrzał na książkę, a potem jakby nigdy nic odsunął mosiężne krzesło i usiadł na miejscu. Uchylił ostrożnie opowieść i chrząknął.
Jego zadbana dłoń przewróciła lekko zżółkłą stronnice.

- "Legenda o trzech braciach" - Przeczytał powoli, cytując każde słowo z dokładnością.

Harry zadarł brew.

- Co ty robisz?

- Czytam. Mówiłeś, że nie możesz się skupić. Więc może jak będzie Ci czytał ktoś inny to będzie lepiej?

Nie no nie wierzę... On jest tak cholernie bezczelny, co to ma niby być?!

- To dość dziwna propozycja. - Mruknął zimnym, niezadowolonym tonem.

- Może. Ale lubię czytać innym. - Ślizgon wzruszył ramionami i uśmiechnął się delikatnie, krótko. - Pansy lubi te mugolskie kryminały...wiesz, krew, kanibali, porywczy... takie tam bzdury. - Parsknął lekko śmiechem.

Harry uśmiechnął się samoistnie. Myśl, a raczej wyobrażenie blondyna czytającego swojej przyjaciółce książkę z umęczenie była jakaś... urocza? Wydawała się ludzka, a Draco robił mało ludzkich rzeczy. Nie licząc jedzenia i picia nie potrafił wymienić wielu innych przykładów.

- Nie wiem z jakiego powodu próbujesz to zrobić, ale nie udobruchssz mnie po sytuacji z Ginny.

- Zawsze mogę próbować. - Uśmiechnął się znowu.

Tym razem był to dłuższy uśmiech.

On się nawet nie ukrywa...po co mu to? To jakiś plan przeciwko mnie? O co mu w ogóle chodzi?

Brunet patrzył na niego dłuższą chwilę. Westchnął głośno.

Ale... z drugiej strony, nic mi nie szkodzi usiąść chociaż chwile. I tak nie mogę tego doczytać. A może uda mi się coś wyciągnąć z Malfoya..?

Wybraniec także odsunął sobie krzesło i usiadł, jednak o wiele dalej niż blondyn. Oparł podbródek o dłoń i nieufnie skinął głową. Lustrował spokojnego chłopaka z niedowierzaniem, że taki demon może być kiedykolwiek tak miły...
W głowie próbował rozpracować już jego plan.

Draco chrząknął ponownie i zaczął czytać.

- "Byli sobie trzej bracia, którzy podróżowali o zmierzchu"...

- Nie o świcie? - Wtrącił się Harry.

Draco na niego zerknął szybko i się zatrzymał.

- Hm?

- Ron mówił, że podróżowali o świcie.

- Ron opowiadał Ci te historyjkę? - Draco nie potrafił ukryć lekkiego rozbawienia.

Harry się spiął niemal od razu i wyprostował.

- Nie! Po prostu... tak jakoś się złożyło, że o tym gadaliśmy... - Mruknął, odwracając wzrok.

Draco patrzył na niego chwile, a uśmiech powstrzymujący parsknięcie prędko zamienił się w taki, jakim rodzice uśmiechają się do swojego dziecka, gdy te powie coś rozczulającego i zabawnego w tym samym czasie.

- Cóż, tu pisze, że podróżowali o zmierzchu.

- Uh, po prostu czytaj dalej... - Mruknął gryfon w podpowiedzi.

Draco był dzisiaj jakiś...przyjemny.

- "Pewnego dnia, doszli do rzeki tak głębokiej i burzliwej, że nie dało się jej przejść ani przepłynąć żywym"...

Harry zapatrzył się w światło świecy, migające przyjemnie w ciemności. Jego głowa zaczęła wizualizować sobie to, co czytał blondyn, a napięcie z ciała szybko zniknęło. Ustąpił mu spokój. Głos ślizgona stał się nieco cichszy, idealnie pasował do deszczu obijającego się o duże szyby. Co jakiś czas do akompaniamentu dołączało się delikatne przewrócenie starej kartki, czy przejechanie po niej ręką. Było... miło. Harry słuchał w ciszy, obserwując nienaturalnie zrelaksowaną twarz blondyna. Jak on się znalazł w ogóle w tej sytuacji..?

Prędko dopadła go senność. Jego głowa zaczęła robić się cięższa, myśli coraz dziwniejsze, niemal abstrakcyjne, a historia czytana przez ślizgona zaczęła cichnąć w jego uszach. W końcu, wbrew swojej woli przymknął zielone oczy, a ostatnim co zobaczył było zimne, metaliczne spojrzenie chłopaka obok...

Killing task  - DRARRY 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz