~ Draco ~

98 4 0
                                    

Noc minęła mu jakoś spokojnie. To nie tak, że był szczęśliwy. Nie chciał o tym myśleć w ten sposób. Jednak było coś, jakiś mały czynnik, który sprawiał, że czuł się dobrze gdy myślał o poprzednim dniu. Harry chyba ma do niego teraz lepsze nastawienie - przynajmniej to myślał po wczorajszej sesji czytania -  i wykonanie zadania nie wydawało się teraz takie odległe, trudne ( choć wczoraj nie potrafił zdecydować się na ostateczny krok ). Po prostu, czuł się w miarę dobrze, pierwszy raz od dawna i bycie w tej emocji sprawiało, że z sekundy na sekundę był coraz bardziej optymistycznie nastawiony.

Miał plan podejścia do Pottera znowu, właściwie zaraz po śniadaniu, jednak ku jego zaskoczeniu, nigdzie go nie było. Ani rano na śniadaniu, ani na lekcjach, nawet po nich, po prostu Malfoy nie mógł go znaleźć. Z początku nie obchodziło go to specjalnie - po co ma się tym przejmować? Jak go nie ma teraz, to się znajdzie potem, nic wielkiego. Jednak później, gdy wszystkie lekcje miał za sobą a bruneta dalej nie było, poczuł jakiś dziwny niepokój i rozdrażnienie. Chcąc nie chcąc, zaczął go szukać i kompletnie poddał się myśli znalezienia go, co finalnie mu się nie udało. Dobry humor z rana uleciał bardzo szybko i ustąpił miejsca irytacji. Aż do obiadu siedział cicho, między Pansy a Blaisem, nie komentując żadnego tematu ich rozmowy, a mówili o rzeczach, co do których Draco z łatwością znalazłby jakiś wredny komentarz. Teraz jednak pił sok dyniowy bez przekonania, godząc się z myślą, iż nie będzie dzisiaj w stanie posuwać swojego planu dalej.

- Może uda nam się pojechać do Hogsmeade w weekend? - Zaczęła dziewczyna.

- Hm... właściwie czemu nie. Draco?

Draco go nie usłyszał. Zbyt skupił się na wewnętrznej złości. Jego przyjaciel pokręcił głowami.

- Jest dzisiaj nieobecny. - Wymamrotał chłopak do ślizgonki, która w odpowiedzi pokiwała tylko głową jakoś rozumiejąco.

Wted drzwi do Wielkiej Sali się uchyliły. Nikt specjalnie nie zwrócił na to uwagi, jednak Malfoy od razu to zauważył. Gryfon, w czerwonym swetrze z dużym "H" na środku i nieco podkrążonymi oczami wszedł ostrożnie do środka. Był niewyspany, wyglądał na spiętego i przebywał pod "eskortą" Hermiony, która tłumaczyła mu coś z ogromnym zaangażowaniem. Blondyn zadarł brew, a widelec z jego ręki samoistnie wypadł.

Boże, w końcu... ile można tego idioty szukać!

Już miał prychnąć i skomentować w głowie to ile czasu zmarnował na jakiegoś debila, ale wtedy zauważył w jakim stanie był. Jego wycieńczenie można było zauważyć  niemal z drugiego końca sali. Draco poczuł coś dziwnego... nagle chciał wiedzieć o co chodzi. Jakoś potrzebował tej wiedzy, choć tak naprawdę nie przydałaby mu się do niczego. Jedzenie stało się jakieś mniej smaczne w jego ustach. Wszystko stało się trochę mniej znaczące. Ślizgon utkwił swój wzrok w chłopaku, obserwując go intensywnie jakby to miało pomóc wydobyć informacje.

Właściwie, to chciał do niego podejść już, teraz, ale wiedział, że nie mógł. To było nieprzyjemne uczucie.

○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

Gdy posiłek się skończył, przy wyjściu zebrało się dużo ludzi. Draco próbował się przez nich przecisnąć, podążając cały czas za tym jednym chłopakiem. Bez skutku.

- Hej, Potter! - Krzyknął.

Harry jakby odruchowo odwrócił głowę w jego stronę, jakoś szybko, spłoszony. Gdy ich spojrzenia się spotkały, blondyn zobaczył strach. Był tak widoczny, że on sam poczuł go na skórze. To spojrzenie jakimś cudem wmurowało go w ziemię i sprawiło, że jego serce zabiło zanipokojone nieco szybciej.

Co jest..?

Harry prędko wyszedł, zostawiając Dracona w takim szoku. Ślizgon jednak szybko się "wybudził" z osłupienia i impulsywnie poleciał za nim w tłum. Po czasie, jakimś cudem udało mu się chwycić delikatny nadgarstek nastolatka i właściwie dopiero potem odetchnął.

- Uciekasz mi..? - Syknął, łapiąc powietrze.

Gryfon znów się odwrócił, tym razem bardziej zdziwiony niż spłoszony. Zadarł brew, następnie zerkając na miejsce gdzie ich skóra się stykała.

- A ty mnie gonisz?

Jego ton, który normalnie by rozdrażnił blondyna, teraz go rozbawił. Boże, do czego on się posuwał...

- Tak. Nigdzie cie nie było cały dzień, a teraz cie wołam i nie reagujesz. Co to ma być?

- A co cie obchodzi gdzie jestem, Malfoy?

No tak, miał rację. Nie powinno go to  interesować

- Myślałem, że jest między nami dobrze od...

- Co, od wczoraj? Bo przeczytałeś mi kawałek książki? To tak nie działa, wiesz?

Pierwszy raz widział bruneta takiego pretensjonalnego. Gdyby nie poziom jego desperacji w tym momencie, może nawet byłby zdziwiony. Musiał się do niego zbliżyć. Każdy dzień bez rozmowy to dzień w plecy.

- Tak, masz rację... - Wymamrotał po chwili zastanowienia. - Ale to nic nie zmienia. Gdzie byłeś, w dormitorium?

Harry wyglądał przez moment, jakby walczył z swoimi słowami. Ślizgon był nawet krótką chwilę pewien, że dostanie w pysk za zbytnie dociekanie  jednak nic takiego się nie wydarzyło, a Harry jakimś cudem nagle się uspokoił. Kolejna rzecz, która wywołała swojego rodzaju zdziwienje w Draco.

- Próbowałem spać... - Odpowiedział cicho gryfon, wzdychając.

Wyglądał na naprarawde zmęczonego... I zrezygnowanego. To przez Draco..?

- Ah...rozumiem...

Prawdę mówiąc, nagłe opanowanie Harrego wprawiło Malfoya w takie zdziwienie, że teraz nie mógł się wysilić na inną odpowiedź. On nigdy nie potrafił zachować takiego spokoju, tym bardziej, gdyby ktoś za nim tak łaził i naciskał. Prawdę mówiąc, może troszeczkę podziwiał za to Harrego...

- To chyba coś Ci nie wyszło. - Skomentował jak najłagodniej potrafił, choć niestety, chyba z przyzwyczajenia, brzmiało to jak docinka.

Gryfon na niego zerknął, z początku marszcząc brwi. Bardzo szybko jednak z jego ust wydostało się bardzo ciche parsknięcie, a wyraz twarzy trochę złagodniał.

- Tak, masz rację...

Blondyn nagle poczuł jakąś dziwną ulgę. Nie był przyzwyczajony widzieć Pottera w takim stanie, nawet jeśli się nie lubili i zwykle brunet się na jego widok raczej nie uśmiechał. To było lepsze. Sprawiło, że jakimś cudem ślizgon też się delikatnie uśmiechnął. Odruchowo oczywiście...

- Dlaczego nie spałeś w nocy? Rudzielec tak chrapie?

Lekkie wygięcie warg Pottera szybko wróciło do normy. Zmieszał się, jakby spłoszył. Draco to szybko wyłapał, tak samo jak ponowne zaniepokojenie i napięcie w własnym ciele. Zadarł brew, pytająco.

- Może... nie powinienem ci tego mówić, ale dobrze. Umiesz dotrzymać sekretu?

Nim zdążył pokiwać twierdząco głową, poczuł jak Harry zbliża się do jego ucha mocno, gotowy, by coś wyszeptać. Chłopak nie spodziewał się tego ruchu. Gorący oddech wybrańca na jego wrażliwej skórze wywołał krótkie, dziwne ciepło w jego ciele i nagle Malfoy wydawał się kompletnie zapomnieć w jakim miejscu są.

                     Kurwa...

Killing task  - DRARRY 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz