Gdy się odwróciłam i zobaczyłam jak wygląda Diego, zdałam sobie sprawę, w jak hujowej sytuacji się znalazłam. I wcale mnie to nie cieszyło.
-Ej! Stój! Co ty sobie myślisz? Myślisz, że jak będziesz mnie upokarzać przed całą szkołą to się dowartościujesz?- Powiedział ściskając mnie za ramię.
-Tak, taki był mój plan i w sumie się udał.- powiedziałam z uśmiechem.
-Jeszcze jeden taki wybryk, a naprawdę zrobię Ci krzywdę.- odpowiedział, już mniej agresywnie.
-Mhm coś jeszcze?- zapytałam, nie odpowiadał.- Tak myślałam.
Gdy już odchodziłam usłyszałam, jak cicho śmieje się, z własnego żartu. Normalnie debil no.
-A i tak w ogóle to seksownie wyglądałaś, gdy się tak wściekłaś, brakowało Ci tylko stroju króliczka Playboya.- Puścił mi oczko, po czym z tryumfalnym uśmieszkiem, zaczął biec w stronę auta.
-Kutas!
Nagle wszyscy ludzie, którzy stali na parkingu przenieśli na nas zaciekawione i zdziwione spojrzenia.
Już po chwili podeszłam wkurzonym krokiem do auta. I wtedy wiedziałam, że Marcus będzie mi to wypominał do końca życia.
-Ani słowa Marcus.- syknęłam, jednak czułam, że chłopak zaraz rzuci jakimś nie śmiesznym żartem.
-Jezu, ja się zastanawiam, skąd ty bierzesz tyle agresji... Biją Cię w domu czy coś?- zapytał rozbawiony.
-Zamknij się, albo wracasz na piechotę.- warknęłam.
Gdy już odwiozłam Marcusa, stwierdziłam, że od razu pojadę do biblioteki skoro już jestem w aucie.
I to był błąd, bo po drodze zauważyłam, że nowym sąsiadem, jest Diego. No japierdole, gorzej być nie mogło.
Wróciłam do domu zdenerwowana. Ten tydzień dał mi w kość i cieszę się, że wreszcie nastał weekend.
-Cześć mamo.
-Hej! Mam sprawę.- Boże ona chyba coś bierze, bo nigdy, nie była tak Miła.
-Jaką?
-Idę jutro w odwiedziny do nowej sąsiadki. Jest to też moja koleżanka z pracy więc przydałoby się pójść i zanieść jakieś ciasto. No i oczywiście pogratulować wprowadzki. Nie masz nic przeciwko prawda?- zapytała.
No i kurwa jednak mogło być gorzej.
-Muszę iść?- zapytałam.
-Tak, powiedziałam już Karen, że będziemy, ma przygotować kolacje.
Zajebiście.
-Dobrze, pójdę.
-Świetnie! Idziemy jutro o 17, więc bądź gotowa.
Gdy weszłam na górę myślałam, że już nie da się mnie bardziej zdenerwować. Nic bardziej mylnego.
-Fajna chata.
Jebany Diego siedział na łóżku. W moim domu. Leżał w brudnych buciorach i opierał się rękami o zagłówek, patrząc na mnie z kpiną.
-Co ty tu robisz?- syknęłam cicho, nie chcąc by usłyszała nas mama.
-Siedzę?- prychnął.
-Jak ty tu wszedłeś!? Wyjdź z mojego pokoju! Boże!
-Muszę z tobą porozmawiać.
-Nie mogliśmy porozmawiać w szkole, Tylko musiałeś się włamywać do mojego domu?- powiedziałam już spokojniejszym tonem, patrząc na niego z uniesionymi brwiami.
CZYTASZ
White Roses and Sweet Kisses
RomanceOpowieść o tym jak człowiek nieświadomie może nas zniszczyć, po czym złożyć jak puzzle i pokazać co to miłość. _____________________________ Rozalie, pilna Uczennica, mieszkająca z matką w Nowym Jorku. Diego, przystojny Hiszpan, który niedawno się t...