13. Koncert, przyjaciele i randka Marcusa.

237 7 2
                                    

Diego, dwa tygodnie później.
(przełożyli korki i pisanie, ze względu na Roz) (Diego nic nie wiedział)

Leżałem w łóżku, próbując wymyślić jakiś sensowny tekst. Nic.

Od kiedy w moim życiu pojawiła się Roz, nie potrafiłem skupić się, na żadnej podstawowej rzeczy. Nawet na sprawdzianie z biologii, raz w odpowiedzi na pytanie ,,Co powstaje w wyniku fotosyntezy?" napisałem Rozie.

Chciałem o niej zapomnieć. Ale czy napewno? Jeżeli chcę zapomnieć to dlaczego  teraz leżę i próbuje napisać dla niej piosenkę?

Musiałem napisać jeszcze cztery piosenki, aby nasz koncert wyszedł. Dlaczego więc piszę piosenkę dla Rozalie? A to wszystko Dlatego, że chce zagrać ją w niespodziewanym momencie, pod koniec występu i zaprosić ją na scenę.

Jest tylko jeden mały problem, ona mnie Nawet nie lubi. Ja wiem, że dobra chill, przecież wszystko może się zmienić. Ale do koncertu zostały 4 miesiące. 4 MIESIĄCE.

Ja naprawdę nie wiem jak to zrobię, ale myślę, że przyszedł czas na realizację planu, ,,Rozkochać Rozie" albo bardziej ,,Przekonać do siebie Rozie".

Naprawdę mi na niej zależy. Chcę aby mnie kochała, ale nie chce robić tego na siłę, więc jeśli plan się nie uda, nie będę naciskać. W końcu w miłości o to nie chodzi.

Gdy już miałem dobry tekst w głowie, usłyszałem głosy dźwięk dzwonka, który brzmiał raz po raz. Zerwałem się z łóżka I spojrzałem na telefon. 99+ wiadomości. O huj. Zamyśliłem  się i zapomniałem o korepetycjach.

Szybko zbiegłam po schodach, mało się nie zabijając, po czym otworzyłem drzwi I zauważyłem niską postać, oparulną jakimś sweterkiem.

-Chcesz abym tu zamarzła? Ile można czekać. Stoję tu jakieś 20 minut.- Powiedziała widocznie zdenerwowana dziewczyna.

-Um sorki, zasnąłem.- musiałem skłamać, bo co miałem powiedzieć? A no sory myślałem o tobie i tak wyszło.

-Świetnie,a teraz możesz mnie wpuścić, bo jest jesień, a ja mam założony tylko sweter.

Przepuściłem Roz w drzwiach, po czym zamknąłem je i udałem się w stronę pokoju.

-No to co dziś przerabiamy?- zapytałem, aby rozwiać niekomfortową atmosferę.

-Myślałam o matematyce, ale nie mam dziś na nią siły więc, weźmiemy coś łatwiejszego. Angielski.

-Okej, pamiętaj o piosence.- Powiedziałem, na co ona uśmiechnęła  się i pokiwała głową.

Jest taka urocza.

Korepetycje dłużyły mi się, bo nie potrafiłem zbytnio zrozumieć tematu, a Rozalie była już tak zirytowana, że myślałem, że zaraz tu wybuchnie.

-Dobra koniec na dziś. Jesteś głupszy niż myślałam.- wypuściła powietrze i zaczęła zbierać notatki.

-Niestety. Ale teraz przyszedł czas na coś przyjemniejszego. Piosenka.

-A no tak. Prawie zapomniałam.

-No to bierzmy się do pracy.

Po godzinie, Rozie stwierdziła, że musi wracać do domu, bo dzisiaj źle się czuję i jakieś tam jeszcze.

Nie byłem zły, bo napisaliśmy około ¾ piosenki, więc szło naprawdę dobrze. Było mi trochę przykro, że nie zostanie na dłużej. Ale cóż.

-No dobra, to ja lecę. Odnośnie kolejnych korków, będę pisać.- powiedziała Rozalie, zakładając trampki. Gdy się schyliła, wzrok sam zszedł na jej pośladki. No sory, one pierwsze spojrzały.

White Roses and Sweet KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz