Rano obudziłam się długo przed czasem, więc mogłam zrobić jeszcze kilka obowiązków, aby nie mieć zawalongo dnia gdy wrócę do domu. Zwlekłam się z łóżka i wskoczyłam pod szybki prysznic by się odświeżyć. Po wykąpaniu się, ubrałam długie spodnie i sweter, w końcu zbliża się zima, a ja nie mam zamiaru jeździć po lekarzach. Włosy wyprostowałąm i zrobiłam lekki makijaż. Chcąc wprowadzić trochę jesiennego klimatu, zapaliłam świeczki i puściłam sobie muzykę. Ogarnęłam pokój i postanowiłam powtórzyć materiał, aby nikt nie zaskoczył mnie niezapowiedzianą kartkówką.
Po nauce, zeszłam na dół by zrobić śniadanie i spakować śniadaniówkę do szkoły. Do zjedzenia zrobiłam sobie zapiekanki, a do pudełka spakowałam, batonik i sałatkę, która została z wczoraj. Nałożyłam jeszcze karmę do miski Vincenta, po czym zabrałam się do jedzenia.
Gdy zjadłam, wróciłam do pokoju, aby umyć zęby i zabrać plecak oraz potrzebne mi rzeczy. w pewnym momencie, gdy uchylałam okno by trochę przewietrzyć, zauważyłam Diego, który stał na balkonie i palił papierosa. Odkręcił wzrok w moją stronę, po czym uśmiechnął się przyjaźnie i mi pomachał. Czasem był słodki, ale tylko wtedy gdy nie gapił się na moje pośladki i nie rzucał badziewnymi tekstami. Jako dobra sąsiadka odmachałam i odeszłam od okna, udając się w kierunku łazienki.
Nie minęło 15 minut, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Myślałam, że to matka. W końcu wyjechała do babci na tydzień. Powiedziała, że dami ,,Przestrzeń". Wsumie to teraz jej za to dziękuję. Jednak wracając. Zbiegłam po schodach na dół, aby otworzyć drzwi. Zdziwienie moje było ogromne, gdy zauważyłam w nich Diego.
-Dzień dobry.- powiedział, po czym nic nie mówiąc wszedł do MOJEGO domu bez żadnego słowa.
-Cześć Diego! Jak miło cię widzieć! Cóż to za niezapowiedziana wizyta.- powiedziałam sarczyście.
-Przyszłem po ciebie.
-Po co?
-Nie udawaj głupiej, wiem, że nie działa ci auto i nie masz jak dostać się do szkoły, a raczej nie uśmiecha ci się jazda autobusem, więc jako dobry sąsiad i przyjaciel przyszłem z ofertą podwózki.- powiedział wywracając oczami, jednak na jeo ustach widoczny był mały uśmieszek.
Przyjacielem. Też mi coś.
-Skąd ty...- zapytałam, po czym zdałąm sobie sprawę, że pewnie widział, jak staram się odpalić auto na podjeździe.- Aha. Nie ważne...
-No więc zakładaj buty maleńka i jedziemy.
-Wsadź sę w dupę te maleńką.- burknęłam cicho pod nosem, tak, aby tego nie słyszał.
Założyłam na nogi trampki, zabrałam klucze ze stołu i czekałam, aż ten debil się ruszy, jednak stał w miejscu i przyglądał się ramce, która stała na komodzie.
Podeszłam do niego by zobaczyć co tak przykuło jego uwagę.
-Byłaś słodka.- Powiedział z uśmieszkiem, przyglądając się mojemu zdjęciu z dzieciństwa. Siedziałam na huśtawce, uśmiechając się od ucha do ucha, trzymając w rękach małego kotka.
Na same wspomnienie, zrobiło mi się miło na sercu, jednak sama myśl, że chłopak ogląda moje zdjęcia, jakoś mnie nie zadowalała.
-Już? Naoglądałeś się? To chodź, bo mam pierwszą filozofię, a nie chcę być udupiona do końca roku.
-Idę.
Po kilku minutach jechaliśmy w ciszy skupiając się na własnych myślach. Cisza jednak zaczynała być męcząca, więc włączyłąm radio i szukałam jakiejść piosenki.
-Hola, hola, kierowca wybiera muzykę.- odezwał się Diego, odpychając moją rękę od panela.
-Kto ma cycki ten ma władzę.- odbiłam piłeczkę, na co ten zaśmiał się i pozwolił mi wybrać stację. Skubany.
CZYTASZ
White Roses and Sweet Kisses
RomanceOpowieść o tym jak człowiek nieświadomie może nas zniszczyć, po czym złożyć jak puzzle i pokazać co to miłość. _____________________________ Rozalie, pilna Uczennica, mieszkająca z matką w Nowym Jorku. Diego, przystojny Hiszpan, który niedawno się t...