-Dobra! No już, idz na górę.
-Dobranoc.
Weszłam do pokoju w celu poczytania książki i rozpisania listy zakupów na bal. Niestety, ale dalej muszę brać udział w przygotowaniach.
-No japierdole!
-Hej, twoja mama uchlila ci balkon więc skorzystałem.
W moim pokoju znowu zastałam Diego. A niech się kiedyś spierdoli z rynny, mam nadzieję, że może mu się w mózgu przestawi.
-Kiedy przestaniesz mnie nawiedzać i włamywac się do pokoju?
-Jak zaczniesz zamykać balkon.- burknął.- Dobra nie ważne, mam sprawę.
-Kolejną?- prychnęłam. Cały czas coś ode mnie wymaga. Dupek.
-No powiedzmy. Musisz być moją dziewczyną.
-Co kurwa!
-Musisz być...
-Przecież słyszałam! Jak kurwa mam być twoją dziewczyną?!
-Udawaną, już się tak nie rzucaj.
-Z jakiej racji mam udawać twoją ,,Dziewczynę"?- powiedziałam nie kryjąc zdenerwowania.
-Mój kuzyn myśli, że mam dziewczynę i przekazał tę plotkę mojej rodzinie No i chcą ta dziewczynę spotkać.
-No i co z tego? To powiedz, że to nie prawda? Co w tym trudnego.
-No właśnie chodzi o to, że już przygotowali wszystko na kolację...
-I?
-I zaprosili na bal charytatywny...- powiedział szybko spuszczając głowę.
-No chyba cie coś boli! Nigdzie nie idę i nie będę udawać twojej dziewczyny!
-Proszę.- spojrzał na mnie.
I wtedy myślałam, że już się zgodzę, ale starałam się być twarda i się nie dać.
-Roz, naprawdę proszę. Ten Jeden raz.
Udajmy, że wszystko okej i nie kłóćmy się.-Jakie byłyby warunki tego ,,Związku"?- zapytałam od niechcenia.
Uśmiechnął się myśląc, że już się zgodziłam.
-Musielibyśmy siedzieć obok siebie, przytulać się, rzucić czasem jakiś komplement i się pocałować.- zakończył swój wywód z uśmiechem.
-No, może jeszcze się razem prześpimy? Nie ma mowy, nie będę cie całować.
-Nie wiesz co tracisz.- powiedział śmiejąc się pod nosem.- A i jeszcze jedno.
-Hm?
-Musielibyśmy pójść na dwie góra trzy randki, aby lepiej się poznać, bo narazie wiem tylko jak masz na imię.
-Ta kurwa, zamieszkajmy razem żeby nie mieli podejrzeń.- burknęłam.
-Przemyśl to dobrze.
-A co ja z tego będę miała?
-Tego jeszcze nie przemyślałem.- powiedział przyglądając się swoim dłoniom i nerwowo nimi poruszając.
-Hmm ja już coś wymyślę...- uśmiechnęłam sie pod nosem.
-Dobra, dzięki ratujesz mi dupę.
-Po pierwsze nie zgodziłam się jeszcze i po drugie, nie robię tego dla ciebie.
-,,Jeszcze".- uśmiechnął się I już miał wychodzić, gdy rzucił.- Nie wiedziałem, że śpisz z pluszakami.
-Oh wyjdz już! Trujesz mi powietrze!
CZYTASZ
White Roses and Sweet Kisses
RomanceOpowieść o tym jak człowiek nieświadomie może nas zniszczyć, po czym złożyć jak puzzle i pokazać co to miłość. _____________________________ Rozalie, pilna Uczennica, mieszkająca z matką w Nowym Jorku. Diego, przystojny Hiszpan, który niedawno się t...