6.Korki, nos i wino.

239 8 13
                                    

-Dobra! No już, idz na górę.

-Dobranoc.

Weszłam do pokoju w celu poczytania książki i rozpisania listy zakupów na bal. Niestety, ale dalej muszę brać udział w przygotowaniach.

-No japierdole!

-Hej, twoja mama uchlila ci balkon więc skorzystałem.

W moim pokoju znowu zastałam Diego. A niech się kiedyś spierdoli z rynny, mam nadzieję, że może mu się w mózgu przestawi.

-Kiedy przestaniesz mnie nawiedzać i włamywac się do pokoju?

-Jak zaczniesz zamykać balkon.- burknął.- Dobra nie ważne, mam sprawę.

-Kolejną?- prychnęłam. Cały czas coś ode mnie wymaga. Dupek.

-No powiedzmy. Musisz być moją dziewczyną.

-Co kurwa!

-Musisz być...

-Przecież słyszałam! Jak kurwa mam być twoją dziewczyną?!

-Udawaną, już się tak nie rzucaj.

-Z jakiej racji mam udawać twoją ,,Dziewczynę"?- powiedziałam nie kryjąc zdenerwowania.

-Mój kuzyn myśli, że mam dziewczynę i przekazał tę plotkę mojej rodzinie No i chcą ta dziewczynę spotkać.

-No i co z tego? To powiedz, że to nie prawda? Co w tym trudnego.

-No właśnie chodzi o to, że już przygotowali wszystko na kolację...

-I?

-I zaprosili na bal charytatywny...- powiedział szybko spuszczając głowę.

-No chyba cie coś boli! Nigdzie nie idę i nie będę udawać twojej dziewczyny!

-Proszę.- spojrzał na mnie.

I wtedy myślałam, że już się zgodzę, ale starałam się być twarda i się nie dać.

-Roz, naprawdę proszę. Ten Jeden raz.
Udajmy, że wszystko okej i nie kłóćmy się.

-Jakie byłyby warunki tego ,,Związku"?- zapytałam od niechcenia.

Uśmiechnął się myśląc, że już się zgodziłam.

-Musielibyśmy siedzieć obok siebie, przytulać się, rzucić czasem jakiś komplement i się pocałować.- zakończył swój wywód z uśmiechem.

-No, może jeszcze się razem prześpimy? Nie ma mowy, nie będę cie całować.

-Nie wiesz co tracisz.- powiedział śmiejąc się pod nosem.- A i jeszcze jedno.

-Hm?

-Musielibyśmy pójść  na dwie góra trzy randki, aby lepiej się poznać, bo narazie wiem tylko jak masz na imię.

-Ta kurwa, zamieszkajmy razem żeby nie mieli podejrzeń.- burknęłam.

-Przemyśl to dobrze.

-A co ja z tego będę miała?

-Tego jeszcze nie przemyślałem.- powiedział przyglądając się swoim dłoniom i nerwowo nimi poruszając.

-Hmm ja już coś wymyślę...- uśmiechnęłam sie pod nosem.

-Dobra, dzięki ratujesz mi dupę.

-Po pierwsze nie zgodziłam się jeszcze i po drugie, nie robię tego dla ciebie.

-,,Jeszcze".- uśmiechnął się I już miał wychodzić, gdy rzucił.- Nie wiedziałem, że śpisz z pluszakami.

-Oh wyjdz już! Trujesz mi powietrze!

White Roses and Sweet KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz