7. Obsesja, grill i argumenty.

244 7 10
                                    

Diego

Kilka minut po 17, usłyszałem pukanie do drzwi. To musi być ona. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale od pewnego czasu czuję się... Dziwnie? Bezpiecznie? Sam nie wiem, po prostu czuje się w jej towarzystwie spokojny i taki opanowany. Raczej nie wróży to nic dobrego...

Otworzyłem drzwi i zauważyłem niską brunetkę. Miała na sobie dżinsy i krótką, czarną koszulkę, która opinała w pociągający sposób jej drobne ciało. Gdy mnie zauważyła, zilustrowała mnie dokładnie  i odparła:

-Może mnie wpuścisz? Czy będziemy tak tu stać?- rozbrzmiał jej melodyjny głos.

-Wchodź, musimy brać się do pracy jeżeli chcesz wrócić do domu przed świtem.- powiedziałem z uśmiechem i przepuściłem dziewczynę w drzwiach.

-Czyli będzie ciężko...- westchnęła, a ja jedynie parsknąłem cicho pod nosem.

Weszliśmy po schodach w krępującej ciszy. 

-No to od czego zaczynamy?- zapytała siadając na fotelu przy biurku, ja natomiast zająłem miejsce na łóżku i przyglądałem się jej.

-To chyba ty powinnaś to wiedzieć, przecież jesteś moją ,,nauczycielką"- zaśmiałem się, a Roz spojrzała na mnie mordującym wzrokiem. 

-Nie jesteś śmieszny, bardziej niż to wolałabym oglądać netflixa i objadać się słodyczami.- burknęła.- Może zacznijmy od tego, co umiesz?

-Um... nic?

-A tak na serio? Musisz umieć cokolwiek!- wyrzuciła ręce w powitrze.

Spojrzałem na nią lekko zmieszany.

-Okej, no to może inaczej. Zacznijmy od matmy, bo to podstawa, zadam ci kilka przykładów, a ty je rozwiążesz i wtedy będziemy wiedzieli od czego zacząć.- powiedziała.

Już po dwudziestu minutach próbowałem rozwiązać test, który przygotowała Rozie. Starałem się napisać cokolwiek, aby nie wyjść na debila jednak przykłady nie wyglądały jak coś co pochodzi z matematyki, a języka Hebrajskiego. 

-Dobra. Będzie ciężko.- odparła dziewczyna spoglądając na pustą kartkę, która leżała przedemną.

Przez 2,5 godziny, Rozie próbowała wytłumaczyć mi podstawy matematyki. I już byłem blisko rozwiązania samodzielnie przykładu, gdy Rozie się nachyliła, aby wskazać mi błąd.

Cholera.

I od razu mówię, To one się na mnie spojrzały, nie ja na nie!

-Hej!- Krzyknęła zdenerwowana, zauważając co robię.- Czy ty gapisz mi się w dekolt?

-Nie no co ty.

-Diego, nie żartuje, jeszcze jedna taka akcja, a ci przypierdolę, rozumiesz?- powiedziała śmiertelnie poważnie.

-Uhm.

-A teraz wracamy do nauki, bo zaraz muszę się zbierać.

Już po 30 minutach, Dziewczyna wstała i zebrała notatki.

-Dobra, to koniec na dziś. Będę jeszcze pisać w sprawie kolejnych lekcji. Może weźmiemy wtedy biologię...- zaczęła mówić Rozie.

-Duzo bardziej wolałbym biologię w praktyce...

Japierdole. Muszę nauczyć się trzymać język za zębami.

-Kurwa, czy ty możesz się zamknąć? Idę bo naprawdę zaraz mnie strzeli.

-A co do biologii...

-Stop! Jestem o tyle.- pokazała palcami.- Aby zadzwonić na psy i zgłosić cie o nie wiem kurwa, nękanie psychiczne i gwałt czy huj wie, jakieś inne gowno, a wiedz, że mam argumenty...- Nie skończyła

White Roses and Sweet KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz