11. Przeziębienie, notatki i koza.

231 10 1
                                    

Rano gdy wstałam, czułam się tak okropnie, że postanowiłam odpuścić jeden dzień w szkole.

Zeszłam na dół, aby powiedzieć matce, że zostaję, ale już jej nie było. Przynajmniej mam wolny dom. Poszłam do kuchni po jakieś tabletki przeciwbólowe, bo czułam się jakbym miała zaraz zemdleć. 

-Cześć kocurku.- pogłaskałam Vincenta, który wszedł do kuchni I zaczął ocierać się o moje nogi.

Połknęłam pierwszą lepszą tabletkę i zrobiłam herbatę. Gdy już miałam udać się do salonu, aby obejrzeć jakiś film na Netflixie, usłyszałam dzwonienie dochodzące z mojego pokoju. Gdy wczłapałam się po schodach, telefon zdążył już przestać dzwonić, a gdy go włączyłam, zauważyłam 99+ wiadomości na grupie mojej i moich przyjaciół.

Marcus

E, , gdzie ty jesteś!?!?!?!?!?!?

Halooo

(...)

Jeżeli się nie pojawisz w przeciągu 15 minut, zapytam Diego. Nie żartuję.

Ava

No Ej no, z kim ja usiądę na Geografii:(

Takich wiadomości było jeszcze bardzo dużo, ale mi nie chciało się ich czytać, wiec odpisałam tylko, że się źle czuje i Wyłączyłam telefon.

Już po kilkunastu minutach leżałam na łóżku I oglądałam jakiś film dokumentalny, popijając herbatę.

Nie miałam ochoty na nic, ale wiedziałam, że lekcje same się nie odrobią i jeżeli chcę zdać dobrze ten semestr, będę musiała nadrobić zaległości.

Niechętnie zwlekłam się z kanapy i owinięta kocem udałam się na górę.
Postanowiłam się też ogarnąć, bo nie wiadomo czy na przykład Marcus lub Ava nie będą chcieli przynieść mi notatek.

Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam wygodne dresy i biały top oraz związałam włosy w luźny kok.

Ogarnęłam też trochę pokój. Poskładałam ubrania i włożyłam je do szafy, odkurzyłam i poukładałam kosmetyki w toaletce.

Gdy znów zaczęłam się nudzić, włożyłam bluzę z kapturem, zabrałam plecak z książkami i telefon, po czym zeszłam na dół, ubrałam białe air force i wyszłam z domu. Miałam w planach udać się do biblioteki, aby pouczyć się i zaplanować listę zakupów na bal. Będzie on za 3 miesiące, ale wolę gdy wszystko jest zaplanowane wcześniej.

Wchodząc do budynku, przyjaźnie przywitałam się z panią Betty, czyli z uroczą bibliotekarką.

Zajęłam miejsce przy wolnym biurku i zaczęłam naukę. Gdy skończyłam wkuwanie materiału, zabrałam się za spisywanie potrzebnych dekoracji, które będą potrzebne do udekorowania sali i przekąsek oraz napoi. Całość zajęła mi 4,5h, z ciężką już i przemęczona głową udałam się do domu, w celu zdrzemnięcia się i zjedzenia obiadu.

Do jedzenia postanowiłam przygotować ryż z kurczakiem. Po ugotowaniu i zjedzeniu, nałożyłam jeszcze karmę do miski mojego ukochanego sierściucha i poszłam do pokoju w celu zdrzemniecia się.

Obudziło mnie dzwonienie do drzwi.
Byłam zdziwiona, ponieważ matka wracała dopiero o 17, a jest 15.30.

Zdziwieniem dopiero było, gdy w drzwiach do mojego domu stał Diego.

-A ty czego?

-Nie widać?- zapytał pokazując na plik kartek oraz kawę, które trzymał w dłoni.

-Uhm, masz kartki I kawę... Czyli?

White Roses and Sweet KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz