Rano Obudziłam się w złym humorze. Byłam obolała i cały czas po głowie kręciły mi się myśli, co jest nie tak z tatą? Niestety wiedziałam, że Matka jest w huj uparta I nie powie, nawet po swojej przemianie, nie wiem kurwa chyba ręką Boża jej pomogła, bo z takiej szmaty, napewno nie zmieniła się z własnej woli.
Niestety musiałam wstać. Zaraz miałam szkołę, a muszę się jeszcze ogarnąć, aby nie odstraszać ludzi, co będzie ciężkie, zwracając uwagę na to, że nie spałam pół nocy, jestem zmęczona, a wory pod oczami są większe niż iloraz inteligencji Diego.
A no i oczywiście moja mama wymyśliła sobie, że teraz codziennie rano muszę wstawać wcześniej, aby jeść rodzinne Śniadanko z ciotką. Pierdole to.
Gdy już w miarę się ogarnęłam i zaczynałam, wreszcie, przypominać człowieka, a nie zombie, zbiegłam na dół aby dotrzymać słowa i zjeść te cholerne śniadanie, na które nie miałam ochoty.
-No to jak Rozie, masz już jakiegoś kawalera?- zapytała ciotka Greta, oczywiście, pytanie podstawowe. Nie mogą zapytać nie wiem, o szkołę, pogodę?
-Kawalera to nie, ale kandydata to nie jednego!- powiedziała z dumą moja mama. Super
-Och! W takim razie zamieniam się w słuch, chce wiedzieć wszytko!
No już, napewno. Chyba cię dupa piecze.
-Muszę już iść zaraz mam lekcje.
I wyszłam, nawet się nie pożegnałam, ale w sumie to wyjebane. Wczoraj wieczorem ustaliłam, że do szkoły, mnie i Marcusa, zawiezie Ava, więc gdy wyszłam przed dom, od razu usłyszałam muzykę i fałsz Marcusa, dobiegający z niebieskiej Mazdy.
-Och jest i nasza gwiazda!- Zagwizdał Marcus.
-Hej, długo czekacie?
-W zasadzie to dopiero przyjechaliśmy, bo ten debil wdał się w kłótnię że starszą panią w kawiarni.- burknęła Ava, po której widać było, że ma dość Marcusa.
-Nie mój problem, że glizda nie dala mi cukru!
Ta, cały Marcus. Taka nasza prywatna Drama Queen.
-Dobra jedzcie, mam pierwszą Geografię, Ta rura mnie rozszarpie jak się spóźnię.- Jęknęłam,a już sama myśl o tym, że muszę przetrwać z tym mutantem 45minut wywołuje u mnie ciarki.
Po wejściu do szkoły, oczywiście zaczepiło mnie kilku chłopaków. Starałam się grzecznie odmówić i szlam dalej.
-Boże wszyscy na ciebie lecą! Mnie nikt nie chce.- obużyla się Ava.- Jak to możliwe, że prawie każdy cie Kocha...
Też tak chcę!-Bądź biseksualna, podwoisz szansę.- wzruszył ramionami Marcus, na co zaśmiałam się, a Ava rzuciła nam mordujące spojrzenie.
-No już to tylko żarty. A teraz serio idę, bo baba mnie zabije.
Weszłam do klasy I zajęłam miejsce w ławce pod ścianą, prawie na samym końcu pomieszczenia. Wyciągnęłam rzeczy do notowania i czekałam, aż nauczycielka rozpocznie swój wywód o tym, że będziemy kopać rowy i nic z nas nie będzie!
-Dzień dobry.- Burknęła.- Ktoś zgłasza nieprzygotowanie?- ponad połowa klasy uniosła dłonie.- Oczywiście! Tylko potem mi nie przychodźcie na koniec roku, że wy chcecie poprawiać! Zobaczycie, skończycie kopiąc rowy!- A nie mówiłam?- Jesteście...
Cudowną wypowiedz nauczycielki, przerwało pukanie do drzwi. Oczywiście do klasy wszedł nikt inny jak Diego.
-Dzień dobry.
-A to co? O tobie to już się nawet nie wypomnę, czy ty w ogóle wiesz jak działa zegarek?- zapytała oburzona.
-Tak się składa, że wiem, A pani mogłaby ukazać uczniom trochę szacunku i odpowiedzieć mi na ,,Dzień dobry".- powiedział, ze swoim kpiącym uśmieszkiem.
CZYTASZ
White Roses and Sweet Kisses
RomanceOpowieść o tym jak człowiek nieświadomie może nas zniszczyć, po czym złożyć jak puzzle i pokazać co to miłość. _____________________________ Rozalie, pilna Uczennica, mieszkająca z matką w Nowym Jorku. Diego, przystojny Hiszpan, który niedawno się t...