20. Rozmowa, brat.

196 13 12
                                    

-Oto nasza historia.- wymruczał cicho Blase, spuszczając wzrok na swoje dłonie, którymi bawił się od jakichś 20 minut.

Wytarłam w końcu mokre od łez policzki I pociągnęłam nosem, starając się oddychać wolno, by się uspokoić. Temat Blase'a był dla mnie ciężki i wiedział to każdy kto dobrze mnie znał. A teraz, gdy chłopak opowiadał, jak to wszystko się zaczęło, czułam się jakby ktoś rozdrapał moje zagojone rany.

-Japierdole...- Burknął Diego, podnosząc na nas wzrok. Patrzył na zmianę na nasze twarze z pustką i nutą zdenerwowania. W końcu zatrzymał wzrok na mojej twarzy, a jego oczy zaświeciły smutkiem, jednak wyczuwałam w nich iskrę wkurwienia.- Wyjdz.

Spojrzeliśmy na niego oboje. Nie spodziewaliśmy się, że będzie tak zdenerwowany. Diego dalej wpatrywal się we mnie i ponownie, tym razem z większą mocą warknął.

-Czego nie rozumiesz? Wyjdz.- wstałam, zabierając telefon z szafki i zaczęłam kierować się w stronę drzwi, mając w planach opuszczenie pokoju. Jednak usłyszałam wtedy:

-Nie ty. On. Wypierdalaj. Chcę z nią pogadać.- Burknął, spoglądając surowo na Blase'a, który zdziwił się zdecydowanie bardziej.

-Stary... Przecież mieliśmy....

-Czy ja mam się kurwa powtarzać? Wypierdalaj stąd. Może zadzwonię.

Ostre jak brzytwa spojrzenie Diego, mówiło same za siebie. Blase wstał, spojrzał jeszcze na mnie ze skruchą i wyszedł, zostawiając mnie, tak jak zrobił to 3 lata temu. Zostawił mnie ze złamanym sercem.

Usiadłam na łóżku I od razu zaczęłam cicho szlochać. Nie potrafiłam się uspokoić myśląc o tym co wlasnie się wydarzyło.

Praktycznie od razu poczułam, że łóżko na miejscu obok mnie się zapada, a Diego obejmuje mnie mocno, lekko kolyszac ramionami.

Mimo, że nie miałam ochoty na żaden kontakt fizyczny, wtuliłam policzek w tors chłopaka, wdychając zapach jego perfum.

-Ciii, spokojnie żabko, wszystko będzie okej. Musisz się tylko uspokoić i oddychać... Kurwa. Nie wiem co robić jak ktoś płacze. Poprostu oddychaj.- Mruknął cicho, a ja wyczułam w jego głosie nutkę zmartwienia.

Trwaliśmy w tej pozycji jeszcze przez 10 minut, aż w końcu zadzwonił telefon Diego. Z początku, chłopak ignorował dzwonek, jednak za trzecim razem, nie mogąc już wytrzymać, odezwałam się.

-Odbierz te cholerstwo, bo wyrzucę je przez okno.

W odpowiedzi, usłyszałam ciche parskniecie Diego. Jednak posłusznie wstał i odebral telefon. Automatycznie poczułam zimno oraz pustkę i czułam potrzebę jego bliskości.

-Słucham?- powiedział do telefonu, marszcząc brwi.- Tak... Och, um... dobra już daję.

Diego spojrzal na mnie zdziwiony, ale podał mi komórkę. Ja nie mniej zaskoczona, przełożyłam ją do ucha.

-Halo?

-Rozalie?- usłyszałam delikatny chłopięcy głos.

-Ym... Tak, kto mówi?- zdziwiłam się. Raczej nie gustowałam w młodszych. A ten brzmiał na 10 latka. Nie moja liga.

-Och, zapomniałem, raczej mnie nie znasz. Jestem Frankie.

Frankie?

-Nie znam żadnego Frank'a.- mruknęłam.

-Właśnie dlatego do ciebie dzwonię... Znaczy do twojego chłopaka. Ale to nie istotne. Twój przyjaciel dal mi twój numer. Marcus, jak dobrze pamiętam. Ale nie odbierałaś.- zmarszczyłam brwi. Jakiś mały sryl prosił o mój numer Marcusa, a ten debil go podał. Jak tak dalej pójdzie, skończę z kredytem na 20k bo Marcus wygada mój numer konta i pesel.

White Roses and Sweet KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz