To się stało zbyt szybko.
Pare dni temu zostawiliśmy za sobą Tortugę. Płynęliśmy po spokojnych wodach, nie przejmując się niczym.
Próbowaliśmy z Jack'iem znaleźć jakiś inny łup w zamian za nasze ostatnie niepowodzenie, lecz nasze starania nie trwały długo.
W jednej chwili usłyszeliśmy krzyki z pokładu. Wybiegliśmy z kajuty trafiając na przerażający widok. Przy obydwu burtach znajdowały się statki Kompanii Wschodnio Indyjskiej. Każdy załogant był pilnowany przez dwóch strażników.
- Dobrze, że się już pojawiliście. - powiedział zbyt dobrze mi znany głos - Jest ktoś kto bardzo się ucieszy na wasz widok. - dodał z ohydnym uśmiechem
- Uważam, iż zaszła jakaś pomyłka. - powiedział Sparrow
- Pomyłka? - spojrzał na niego z niedowierzaniem - Wypuszczenie ogromnej liczby niewolników oraz zatopienie okrętu Kompanii to dla ciebie pomyłka? -
- Zależy z jakiej perspektywy się na to patrzy. - rzekłam grając na czas
- Widzę, że przebywanie z tym człowiekiem miało również wpływ na ciebie, niektórzy nie będą zadowoleni. -
- Posłuchaj ty przebrzydły - zaczęłam podchodząc do niego, jednakże zostałam złapana przez dwóch żołnierzy - Puszczaj mnie! - szarpałam się
- Nie dotykaj jej! - Sparrow chciał interweniować, lecz został, także pochwycony - Zostaw ją i załogę, to dotyczy wyłącznie mnie. -
- Teraz wszyscy tu obecni są z tym związani. -
- Skąd pewność, że będzie współpracował? - sarknęłam w jego stronę
- Jesteś mu zbyt droga. - oznajmił - Stawiać żagle! - ryknął
Spojrzałam jedynie na Esperanzę, która patrzyła na mnie z obawą wypisaną na twarzy.
~☆~
- Wychodzić. - rozkazał jakiś mężczyzna, otwierając celę, w której przebywaliśmy
Opuściwszy kubryk strażnik kazał nam iść za sobą, lecz przed tym zakuł nas w kajdany.
- Co z resztą? - zapytałam zatrzymując się
- Tylko wy - odparł
- Nie zostawimy ich tutaj. - podeszłam do niego - Klucze - wystawiłam dłoń
- Posłuchaj mnie dziewko - przerwałam mu
- Nie jestem dziewką ty prostaku. - chciałam go uderzyć, jednakże złapał w porę mój nadgarstek i ścisnął boleśnie
- Nie masz prawa jej dotykać. - Jack oderwał jego ręce i zaczął się z nim kłócić, ja po chwili dołączyłam
- Jeszcze jedno słowo i nie wyjdziecie stąd żywi! - odsunęliśmy się od niego, bowiem staliśmy bardzo blisko
- Twój pan raczej nie da ci kości za nieposłuszeństwo. - zacmokałam, miał coś odpowiedzieć, lecz zawołał go ktoś z góry
- Idziemy. - warknął
Posłusznie ruszyliśmy zanim, jednakże, gdy przechodziliśmy obok pierwszej celi z załogą w środku, podałam im szybko klucze przez kraty z mrugnięciem oka.
~☆~
Ten przygłup zapukał do drzwi, które niestety znaliśmy aż za dobrze. Po usłyszeniu pozwolenia, weszliśmy do środka. Za biurkiem siedział Beckett.
CZYTASZ
Beyond The Horizon | Captain Jack Sparrow
Fanfiction- Żałuję - zaśmiałam się gorzko na te słowa - Czego żałujesz? - zapytałam - Tego, że mnie zdradziłeś, opuściłeś czy kłamstw, które mi wmawiałeś w żywe oczy? - - Żałuję, że nie dałem rady ich powstrzymać przed opowiedzeniem ci rzeczy, które nigdy nie...