☆Czarna Perła☆

137 10 2
                                    

To się stało zbyt szybko.

Pare dni temu zostawiliśmy za sobą Tortugę. Płynęliśmy po spokojnych wodach, nie przejmując się niczym.

Próbowaliśmy z Jack'iem znaleźć jakiś inny łup w zamian za nasze ostatnie niepowodzenie, lecz nasze starania nie trwały długo.

W jednej chwili usłyszeliśmy krzyki z pokładu. Wybiegliśmy z kajuty trafiając na przerażający widok. Przy obydwu burtach znajdowały się statki Kompanii Wschodnio Indyjskiej. Każdy załogant był pilnowany przez dwóch strażników.

- Dobrze, że się już pojawiliście. - powiedział zbyt dobrze mi znany głos - Jest ktoś kto bardzo się ucieszy na wasz widok. - dodał z ohydnym uśmiechem

- Uważam, iż zaszła jakaś pomyłka. - powiedział Sparrow

- Pomyłka? - spojrzał na niego z niedowierzaniem - Wypuszczenie ogromnej liczby niewolników oraz zatopienie okrętu Kompanii to dla ciebie pomyłka? -

- Zależy z jakiej perspektywy się na to patrzy. - rzekłam grając na czas

- Widzę, że przebywanie z tym człowiekiem miało również wpływ na ciebie, niektórzy nie będą zadowoleni. -

- Posłuchaj ty przebrzydły - zaczęłam podchodząc do niego, jednakże zostałam złapana przez dwóch żołnierzy - Puszczaj mnie! - szarpałam się

- Nie dotykaj jej! - Sparrow chciał interweniować, lecz został, także pochwycony - Zostaw ją i załogę, to dotyczy wyłącznie mnie. -

- Teraz wszyscy tu obecni są z tym związani. -

- Skąd pewność, że będzie współpracował? - sarknęłam w jego stronę

- Jesteś mu zbyt droga. - oznajmił - Stawiać żagle! - ryknął

Spojrzałam jedynie na Esperanzę, która patrzyła na mnie z obawą wypisaną na twarzy.

~☆~

- Wychodzić. - rozkazał jakiś mężczyzna, otwierając celę, w której przebywaliśmy

Opuściwszy kubryk strażnik kazał nam iść za sobą, lecz przed tym zakuł nas w kajdany.

- Co z resztą? - zapytałam zatrzymując się

- Tylko wy - odparł

- Nie zostawimy ich tutaj. - podeszłam do niego - Klucze - wystawiłam dłoń

- Posłuchaj mnie dziewko - przerwałam mu

- Nie jestem dziewką ty prostaku. - chciałam go uderzyć, jednakże złapał w porę mój nadgarstek i ścisnął boleśnie

- Nie masz prawa jej dotykać. - Jack oderwał jego ręce i zaczął się z nim kłócić, ja po chwili dołączyłam

- Jeszcze jedno słowo i nie wyjdziecie stąd żywi! - odsunęliśmy się od niego, bowiem staliśmy bardzo blisko

- Twój pan raczej nie da ci kości za nieposłuszeństwo. - zacmokałam, miał coś odpowiedzieć, lecz zawołał go ktoś z góry

- Idziemy. - warknął

Posłusznie ruszyliśmy zanim, jednakże, gdy przechodziliśmy obok pierwszej celi z załogą w środku, podałam im szybko klucze przez kraty z mrugnięciem oka.

~☆~

Ten przygłup zapukał do drzwi, które niestety znaliśmy aż za dobrze. Po usłyszeniu pozwolenia, weszliśmy do środka. Za biurkiem siedział Beckett.

Beyond The Horizon | Captain Jack SparrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz