Niebo zrobiło się różowe. Ogromna świetlista kula zaczęła pojawiać się na horyzoncie przynosząc ze sobą nowy dzień na Saint Martin. Dwoje młodych ludzi rozmawiało na części dziobowej majestatycznego statku, Złej Wiedźmy. Dopiero pierwsze promienie światła padające na ich twarze wybudziły ich z długiej rozmowy.
- No cóż - westchnęłam - Już nie jestem panią Sparrow. - rzekłam
- Czy, aby na pewno nie chcesz go teraz przejąć na zawsze? - dopytał z szelmowskim uśmiechem
- Musisz się jeszcze trochę postarać, abym się zgodziła - odparłam
- Czy propozycja odpoczynku w mojej kajucie polepsza moją sytuację? -
- Z całą pewnością. -
~☆~
Z miłego snu obudziły mnie promienie słońca skierowane centralnie na moją twarz. Otworzywszy delikatnie oczy dowiedziałam się po przez spojrzenie na słońce, iż wybiło południe. Z grymasem odwróciłam głowę w drugą stronę z zamiarem ponownego zaśnięcia, jednakże usłyszałam ciche parsknięcie śmiechem, więc zamiast ponownego zwrócenie powiek ku górze po prostu zadałam pytanie:
- O co chodzi? -
- Wyglądałaś uroczo z tym małym grymasem na twarzy. - stwierdził zakładając kosmyki moich włosów za ucho - Załoga niedługo wróci, w tym twój ojciec. Powinniśmy wstać. -
- Nie mam na to ochoty. Nigdzie na razie nie wypływamy, a tak mi jest wygodnie. - przybliżyłam się do niego, a ten mocniej objął mnie w talii - Z resztą, od kiedy obawiasz się mojego ojca? -
- To nie obawa po prostu - zaczął - Zostawię cię tutaj, jednak jestem kapitanem i muszę wydać im rozkazy. - szybko zmienił temat
- Nikogo nie ma, nie zostawiaj mnie jeszcze. - złapałam jego nadgarstek, gdy chciał zejść z łóżka i otworzyłam w końcu oczy - Zostań jeszcze chwilę, a gdyby mój ojciec pytał to powiedz, że miałam problem ze snem tej nocy, więc sama tu przyszłam. - powiedziałam
- Sądzisz, że w to uwierzy? - spytał z powrotem się kładąc
- Dlaczego nie miałby? - położyłam głowę na jego ciepłej klatce piersiowej, a on bawił się moimi włosami co było uspokajające oraz przyjemne, więc niedługo, potem zasnęłam
~☆~
Przebudziłam się po raz drugi, przejeżdżając dłonią po materiale zorientowałam się, iż jestem sama. Podniosłam się wyspana do siadu przecierając leniwie oczy. Zdziwił mnie fakt, iż jest tak strasznie cicho na zewnątrz. Szybko ubrałam buty i zawiązałam pas gorsetowy, po czym ruszyłam do drzwi.
Wyszły na zewnątrz okazało się, że wszyscy na pokładzie poruszają się jak najciszej potrafią, lecz w momencie, gdy mnie zobaczyli powrócili do swoich naturalnych głośniejszych postaw. Zdezorientowana rozglądnęłam się w poszukiwaniu Jack'a, jednakże nigdzie go nie dostrzegłam, ale zobaczyłam kogoś innego.
- Ojcze - podeszłam do niego
- Bello? Wszystko dobrze? -
- Tak, dlaczego miałoby nie być? -
- Kapitan powiedział, że źle się czułaś, więc spałaś u niego, a całej załodze nakazał by byli cicho. -
- Och, tak, lecz teraz jest już wszystko dobrze. - odparłam brnąc dalej w kłamstwo - Gdzie on tak właściwie jest? - zapytałam
CZYTASZ
Beyond The Horizon | Captain Jack Sparrow
Fanfic- Żałuję - zaśmiałam się gorzko na te słowa - Czego żałujesz? - zapytałam - Tego, że mnie zdradziłeś, opuściłeś czy kłamstw, które mi wmawiałeś w żywe oczy? - - Żałuję, że nie dałem rady ich powstrzymać przed opowiedzeniem ci rzeczy, które nigdy nie...