☆Pakt, kochanie, pakt☆

126 10 3
                                    

Wróciwszy na Perłę, Barbossa zaczął wydawać rozkazy, a ja obserwowałam naszego przyszłego więźnia, aby nie zrobił czegoś głupiego.

- Jestem niezmiernie zadowolony. - rzekł

- Dlaczego? - spojrzałam na niego zbita z tropu

- Wciąż uważasz, że jestem przystojny. - uśmiechnął się ukazując złote zęby

- Czy ty siebie słyszysz? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej

- Złotko, gdybyś myślała inaczej to nie przyglądałabyś mi się. -

- Jedynym powodem, dla którego tu stoję jest fakt, iż mógłbyś zrobić coś głupiego, gdybym nie skupiła się na tobie. - powiedziałam

- Obydwoje wiemy, że mogłaś zlecić to komuś innemu. -

- Nie, nie mogłam. Obydwoje o tym wiemy, ponieważ oni nie dadzą rady cię powstrzymać lub złapać. - stwierdziłam

- Zawsze potrafiłaś użyć świetnej perswazji, abym zmienił zdanie. - zbliżył się do mnie zdecydowanie za blisko

- Odsuń się. - patrzyłam hardo w jego oczy

- Nie chcesz tego. -

- Zobaczymy, czy zmienisz zdanie, gdy poderżnę ci gardło. -

- Pakt, kochanie, pakt - chciałam ponownie zrobić mu krzywdę za mówienie do mnie w taki sposób, lecz i tym razem w porę pojawił się mój ojciec

- Sparrow - kiwnął głową w stronę kajuty - Zostań na pokładzie. - zwrócił się do mnie, kiedy chciałam ruszyć za nim

- Dlaczego? -

- Wolę, żebyś to ty wydawała rozkazy, gdy będę od niego wyciągał informacje. -

- No dobrze - westchnęłam, na co lekko się uśmiechnął

~☆~

Dostrzegając na horyzoncie białe żagle, szybkim krokiem udałam się do kajuty kapitańskiej.

- Kapitanie, doganiamy Ścigacza. - oznajmiłam nie zbaczając na pukanie

Mój ojciec ruszył za mną na mostek kapitański, aby samemu rzucić okiem na statek przez lunetę. Niestety nie mógł się mu dokładnie przyjrzeć, ponieważ Jack bardzo potrzebował skupienia jego uwagi na sobie.

- Mam pomysł Barbossa. Wywiesimy białą flagę. Ja wskoczę na Ścigacza i wynegocjuję zwrot medalionu. Co ty na to? - rzekł zasłaniając mu widok

- Przez taką prostoduszność, straciłeś perłę, Jack. Łatwiej przeszukuje się trupy. - zwinął lunetę - Zamknąć go. - rozkazał

- Bardzo chętnie to zrobię. - chwyciłam go mocno za ramię, po czym ruszyłam w stronę schodów

Zaprowadziłam go pod pokład. Wepchnęłam do jednej z cel i zamknęłam ją na klucz.

- Macie przecieki. - stwierdził patrząc w dół

- Gdybyś został to może by ich nie było. - fuknęłam

~☆~

Różnego rodzaju przedmioty zaczęły dryfować na morzu. Zostały one wyrzucone ze statku, który ścigaliśmy.

- Chcą spróbować nas zgubić na płyciźnie. - zaśmiałam się

- Brasuj brota! Przygotuj działa! Wysuń wiosła. - Barbossa ostatnie zdanie skierował do bosmana

Beyond The Horizon | Captain Jack SparrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz