#07 Przewodnik

75 7 3
                                    

Wracając ciemną i na domiar złego chłodną nocą do domu, Izune nie mógł pozbyć się poczucia winy. Za każdym razem, gdy widział na chodniku jakiś kamyk, albo mały kawałek szkła, nie mógł powstrzymać się przed kopnięciem go na kilka metrów dalej w nagłym przypływie irytacji. Co chwilę przeklinał pod nosem, przypominając sobie twarze chłopaków, którzy go w to wszystko wpakowali. Mimo to, najbardziej zły był na siebie.
Dał się nabrać. I nie mógł sobie tego wybaczyć.

Im bliżej domu, tym, o dziwo, czuł się gorzej. Rozbolał go brzuch w momencie, gdy wkroczył na swoją ulicę. Miał wrażenie, że powietrze wokół niego było coraz gęstsze, cięższe i napierało na niego z każdej strony z wielką siłą, próbując go zmiażdżyć.
Chłopiec podszedł do drzwi. Trzy razy zmieniał zdanie i się wycofywał. Z gorzkim grymasem na twarzy, podniósł drżący palec i zadzwonił dzwonkiem. Od razu po tym włożył obandażowaną rękę do kieszeni, by schować ją przed Marthą. Nie minęło pół minuty, a drzwi otworzyła mu zmartwiona kobieta z podkrążonymi oczami i kocem owiniętym wokół jej ramion.

– Izune! – odetchnęła z ulgą. Przesunęła się w bok, wpuszczając chłopca do środka. – Tak się cieszę, że już jesteś. – Martha wyglądała na uradowaną. Chciała uściskać Izune, lecz zawahała się.

– Przepraszam... – odparł chłopak, spuszczając głowę pod ciężarem wyrzutów sumienia. Niepewnie wszedł do środka i ściągnął buty. Za wszelką cenę unikał kontaktu wzrokowego.

– Twój... – Martha delikatnie chwyciła między palce rąbek jego swetra. – Czy to nie twoja ulubiona bluza? – Z przejęciem patrzyła na wielką dziurę w materiale.

Izune westchnął i jeszcze bardziej się skrzywił, gdy ściągał z siebie bluzę i powiesił na wieszaku obok.

– Byłem nieostrożny i... potargała się. – Izune wolnym krokiem zmierzył w kierunku schodów.

– Czy coś się stało podczas spotkania z tymi chłopakami?

– Nie – burknął, wspinając się po stopniach.

– Proszę, powiedz mi.

– Nic się nie stało.

– Izune! – zawołała, idąc za nim.

– Nie chcę o tym rozmawiać! – krzyknął.
Gdy zobaczył zaszokowaną twarz Marthy, sam zdziwił się swoim zachowaniem. Ze wstydu jęknął coś pod nosem. Zakrył twarz ręką, po czym uciekł do swojego pokoju.

Od razu padł na łóżko wraz z plecakiem. Tamtego dnia nie miał już siły ani ochoty, by wyjść do łazienki lub kuchni.
Pragnął jedynie snu. Wtedy po raz pierwszy sny go zdradziły. Nie mógł zasnąć. Nieważne jak bardzo się nie starał, zamykał oczy i czekał...
I czekał.
I nic.
W środku nocy, po wielu nieudanych próbach, zszedł z łóżka i stanął przed swoją tablicą korkową. Wpatrywał się w rysunki i notatki z domysłami z życia przed utratą wspomnień, jakby próbował nauczyć się z nich czegoś nowego. Między innymi widniały tam szkice drogiej szkatułki, w której otrzymał swoje kolczyki, starej jabłoni, którą często widywał w tle swoich snów, dziwne romby, jakich motyw ciągle się gdzieś pojawiał oraz koślawy portret jakiegoś dziecka.

Po kilku minutach Izune usiadł przy swoim biurku. Włączył lampkę, wyciągnął ołówek i wyrwał kartkę z notatnika.
Narysował krzywe kółko. Jeszcze nie wiedział, co ma zamiar z niego stworzyć, po prostu chciał się czymś zająć. Lubił rysować. Nie był w tym zbyt dobry i to wiedział, ale i tak się starał, bo sprawiało mu to przyjemność.
Patrząc na kartkę, głęboko się zamyślił. Gdy ponownie przyłożył do niej ołówek, kółko coraz bardziej zaczynało nabierać kształtu twarzy. Dostało własne uszy, nos, podkrążone, półotwarte oczy i obłudny uśmiech – wszystko oczywiście uproszczone do kreski z komiksów.
Potem chłopak dodał wielki, falisty kształt wokół głowy jako włosy oraz wychodzące od niego linie reprezentujące niesforne kosmyki. Narysował jeszcze kołnierz, a następnie trzy kreski i wzór na bluzce oraz klucz zawieszony na szyi.

[BETA] Pomiędzylądzie: Normalność To Pojęcie WzględneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz