#16 Przesilenie Światów

27 4 46
                                    

– One mogą nas dotknąć, ale my ich nie? Ale jak to działa?

– Mówię ci, że nie wiem... Musiałabyś spytać Daremo – wymamrotał Izune. Leżał głową na ławce z polikiem przyciśniętym do zeszytu od biologii.

– To takie dziwne... A te miejsca przenoszące do Pomiędzylądzia? – Irys zakreśliła zdanie ze swojego notatnika żółtym pisakiem.

– Łącznice.

– Czyli jeśli wejdziesz na strych drzwiami to znajdziesz się w łącznicy, ale jeśli wejdziesz na przykład przez okno, to co wtedy?

– Znajdziesz się na zwykłym strychu. Takim bez duchów – mruknął i zmrużył powieki. – To ty miałaś mnie uczyć – przypomniał z pretensjami w głosie.

– Wybacz! To wszystko jest po prostu takie ciekawe...

– Życie jest niesprawiedliwe. Najpierw siedzę tyle godzin na lekcjach, a i tak z nich nic nie rozumiem, a potem muszę iść na górę, by dostać kolejny wycisk, ale tym razem fizyczny. – Żalił się. – Już nie wyrabiam. Ona mnie wykończy.

– Może powiedz Daremo, by cię trochę oszczędziła?

– Oszalałaś?! – wzburzył się i gwałtownie podniósł z miejsca. – Myślisz, że po co tak ciężko trenuję? – Nagle uderzył pięścią w stół. – Chcę, żeby w końcu mnie pochwaliła. – W jego oczach pojawił się błysk. Po chwili otworzył rękę, a na niej znalazły się liczne otarcia i dziury. W niektórych miejscach jego skóra stwardniała i stała się szorstka.

– Myślałam, że robisz to dla siebie – skrzywiła się.

– To też. Po prostu Daremo ani razu nie powiedziała, że dobrze sobie radzę. Chodzi o to... Że... Chcę, by ona też była ze mnie dumna – westchnął i spochmurniał.– Ale jest na takim poziomie, że nigdy jej niczym nie zaimponuję.

– Ty ją... To brzmi jakbyś się w niej zadurzył – niepewnie napomknęła, poprawiając czerwone oprawki zsuwające się z nosa.

– To nie tak! – Zmarszczył brwi i odwrócił twarz z fochem. – Masz dziwne pomysły w głowie. Daremo to moja przyjaciółka i nauczycielka, tak jak ty.

– Wolałabym, gdybyś mnie do niej nie porównywał. Dziękuję – odparła spokojnie. – Niekoniecznie utożsamiam się z jej typem osobowości. Choć wątpię, że to w ogóle podlega pod jakąś kategorię...

– Ona jest po prostu...  Wyjątkowa – wymamrotał, wzdychając głęboko, lecz poirytowanie nie opuściło jego napiętego ciała.

...

Kilka dni przed końcem października Izune spotkał się z Daichim i jego kolegami na boisku szkolnym. Nie była to jego osobista decyzja, a przewodniczącej. Irys była mediatorem ich rozpadającej się przyjaźni. Nie chciała widzieć, jak drogi tych dwóch, niezmiernie upartych panów rozchodzą się na zawsze przez głupie sprzeczki.
Obaj chłopcy siedzieli na betonowych schodach, lecz nie odzywali się do siebie słowem. Reszta ich znajomych poszła do sklepu po przekąski i napoje. Daichi opierał brodę na łokciu i bezmyślnie gapił w ekran telefonu, a Izune obracał nadgarstkiem, mieszając zawartością swojego papierowego kubka.

– Zbliża się halloween – odezwał się nagle Daichi.

– I co w związku z tym? – odparł opryskliwie.

– We trójkę idziemy w tę noc pod Różankę. Wszyscy gadają, że jest nawiedzona, więc będzie klimatycznie. Chcesz... Iść z nami?

– Naprawdę zamierzacie szukać duchów w opuszczonym domu? – skrzywił się i nad jego brwiami pojawiły się zmarszczki. Odkąd znał sekrety Pomiędzylądzia, inaczej patrzył na amatorskie wyprawy miłośników paranormalności. – To niebezpieczne.

[BETA] Pomiędzylądzie: Normalność To Pojęcie WzględneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz