#15 Irys

44 4 41
                                    

"Drodzy uczniowie i nauczyciele, mam zaszczyt stać dziś przed wami..."
– "Nie. Najpierw muszę się przedstawić. Przecież nie każdy mnie zna..."

"Witajcie. Nazywam się Irys Favager. Bardzo cieszę się, że to mnie wybraliście na waszą przedstawicielkę jako przewodnicząca szkoły." – "Czy to nie brzmi sztucznie? Zbyt formalnie? Może za bardzo się tym przejmuję? Może dam radę powiedzieć to z głowy... Ech, głupie przemówienie." – Dziewczyna w czerwonej flaneli zamknęła zeszyt, westchnęła i podniosła się z ławki na korytarzu. – "Chcę tylko, by uczniowie dobrze zapamiętali ten rok szkolny" – myślała.

Przechadzając się wzdłuż szafek, co jakiś czas do jej uszu dobiegały rozmowy innych nastolatków.

– Wiecie już kto wygrał wybory?

– Jakie wybory?

– Do samorządu, idioto.

– A. Sory, nie interesuje mnie to.

Dziewczyna przeszła obok nich, poprawiając kołnierz swojej koszuli.

– Irys Favager? Z której jest klasy?
– A jak ona w ogóle wygląda?
– Nie słyszałem o niej.
– Favager? Ta rodzina polityków?
– Och, faktycznie.
– Podobno przekupywała ludzi, by na nią głosowali.
– Znam kilku, którzy by się na to skusili.
– Nie żeby mnie to obchodziło.
– To i tak nic nie zmienia.

Nic.

Nerwowo rozglądała się wkoło pochłonięta myślami, póki ktoś nie złapał jej za ramię i zaczepił słowami:

– Irys! Żyjesz?

– Och... Daichi. – Odwróciła się i zobaczyła zmartwioną twarz chłopaka. Jego głębokie, szmaragdowe oczy dokładnie analizowały jej sylwetkę.

– Wyglądasz na zmęczoną.

– Potrzebujesz ode mnie czegoś?

– Tak. Twojej pomocy. Chodzi o Izune... – Spochmurniał.

– Co się z nim stało? – spytała zaalarmowana Irys.

– Ostatnio cały czas chodzi na szkolny strych. Czasami nie ma go godzinami. Szczególne od dwóch tygodni. Opuszcza coraz więcej lekcji.

– Szkolny strych? Ale jak to... Przecież jest zamknięty.

– Ta Śnieżna Wiedźma dała mu klucz.

– Kto?

– Białowłosa. Daremo, ta w płaszczu – sprecyzował. – Dyrektor pozwala jej tam siedzieć.

– Jakim cudem nic o tym nie wiedziałam?

– Nie masz dobrych informatorów.

– I co powinnam zrobić z Izune? – Złapała się za czoło i zmarszczyła brwi.

– Porozmawiaj z nim, proszę. Mam wrażenie, że mnie już nie słucha – westchnął. – A po prostu... Chcę się upewnić, że nic mu się nie stało i nie stanie.

Irys spuściła głowę, patrząc na swoje stopy. Wzięła głęboki wdech i przytaknęła.

– Zajmę się tym.

...

Ostatni dzwonek wybrzmiał w całym budynku. Irys stała nieopodal szafek, obserwując, jak pewien delikwent ze złotym kolczykiem ukradkiem wkłada klucz do kieszeni i zmierza w kierunku opuszczonej części szkoły. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy. Bez chwili zwłoki podążyła za nim, przepychając się przez tłum uczniów, którzy już szli do domu.

Zobaczyła jak chłopak wszedł po schodach i zniknął za drzwiami strychu. Zatrzymała się przed wejściem i stanęła jak wryta, wpatrując się w zamek. Spóźniła się. Co myśleć? Co zrobić? Borykała się z tym problemem przez kilka minut. Z każdą sekundą czułą coraz większy stres i niepokój. Podchodziła i odsuwała się od drzwi, wzdychała i łapała się za czoło. Wyciągnęła nawet telefon, gotowa, by zadzwonić do Daichiego po pomoc.

[BETA] Pomiędzylądzie: Normalność To Pojęcie WzględneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz