Na pierwszej lekcji w poniedziałek, znudzony Izune bazgrał coś długopisem po kartce. Był to chyba dinozaur. Może smok? Albo gekon? Na pewno jakaś bliżej nieokreślona jaszczurka.
Daremo była znów nieobecna, co oczywiście nikogo nie dziwiło. Przychodziła na zajęcia, kiedy tylko miała na to ochotę jak włóczący się po świecie kot, który nagle zgłodniał i postanowił łaskawie wrócić do domu.Nagle do klasy wszedł białowłosy nieznajomy. Był to chłopak w ich wieku, którego nikt wcześniej go nie widział. Izune od razu porzucił rysowanie i się mu przyjrzał. Nie był to Venem, co go zaskoczyło. W ogóle go nie przypominał.
Jego przyjście wzbudziło niemałe zainteresowanie wśród uczniów. Z początku patrzyli na niego z tą samą niechęcią, którą obdarowywali Śnieżną Wiedźmę.- Poznajcie waszego nowego kolegę ze szkolnej wymiany. Możesz się przedstawić - powiedziała nauczycielka, a po klasie już rozeszły się plotki.
- Witam! - Przywitał się z sympatycznym uśmiechem. - Nazywam się Kamino. Mam nadzieję, że jakoś się tu odnajdę - powiedział. Usiadł na wolnym miejscu w trzecim rzędzie, które znajdowało się centralnie obok pustej ławki Daremo.
Kamino był dość wysoki, nieco wyższy od Izune. Miał na sobie szarą koszulkę, a na niej czarną, rozpinaną bluzę z rękawami w fioletowe paski, która lekko opadała z jego ramion. Nosił rękawiczki z odciętymi palcami oraz dwie bransoletki: żółtą i błękitną. Na jego szyi wisiał długi, srebrny naszyjnik w kształcie motyla wysadzany diamentami. Błyskotka ta była naprawdę gustowna i wyglądała na coś okropnie drogiego. Owy wisiorek mógł spokojnie konkurować ze złotym kolczykiem Izune, co budziło w nim lekką zazdrość. Ale tym co najbardziej martwiło kruka, był fakt, że Kamino to yurei. Od razu połączył go z Daremo. I nie tylko on. Reszta uczniów od razu założyła, że białowłosi mają coś ze sobą wspólnego.
Nauczycielka uciszała klasę i miała już rozpocząć lekcję, gdy nagle do sali weszła obgadywana dziewczyna. Po cichu uchyliła drzwi, łudząc się, że nikt nie zauważy, jak przekracza próg. Niestety wszystkie oczy od razu zwróciły się w jej stronę. Daremo stała przed drzwiami, a uczniowie gapili się na nią w absolutnej ciszy. Rozejrzała się po klasie i dostrzegła nowego sąsiada z ławki. Dzieliła z Kamino kilka sekund niezręcznego kontaktu wzrokowego, po czym chłopak do niej pomachał.
- Nie. - Z kamienną miną potrząsnęła głową i najzwyczajniej w świecie wyszła.
Ludzie znów poczęli szeptać między sobą. Nauczycielka wzięła głęboki wdech. Ściągnęła okulary i podwinęła rękawy koszuli. Niespodziewanie wstała od biurka i opuściła klasę. Po kilkunastu sekundach wróciła, ciągnąc za sobą zrezygnowaną nastolatkę. Uczniowie zaczęli chichotać pod nosem.
- Ale ja nie chcę! Zmieniłam zdanie i wracam do domu! - krzyczała.
- Nie obchodzą mnie twoje kaprysy. Z łaski swojej usiądź na miejscu - odparła niewzruszona kobieta.
Daremo westchnęła i zaczęła iść w kierunku tylnego rzędu. W połowie drogi zatrzymała się i odwróciła do nauczycielki.
- A czy mogę zmienić swoje miejsce?
- Z jakiego powodu?
- Moja ławka jest wadliwa. Chwieje się i jest cała pomazana.
- Wymienimy ci ją na następnej przerwie, a teraz siadaj.
- Ale.
- Siadaj.
Ze spuszczoną nisko głową udała się na swoje stanowisko. Z oporem zasiadła na krześle, tuż obok Kamino. Był spięta. Z poważną miną wpatrywała się w tablicę. Ani razu nie zerknęła na swojego sąsiada. Jego reakcja była odwrotna. Kamino nieustannie obserwował wiedźmę z lekkim, obłudnym uśmiechem.
CZYTASZ
[BETA] Pomiędzylądzie: Normalność To Pojęcie Względne
Teen Fiction[Po zakończeniu dzieła, pierwsze rozdziały ulegną poważnemu przeredagowaniu] Tuż pod naszym nosem istnieje miejsce, gdzie świat ludzi zderza się ze światem umarłych - Pomiędzylądzie. Niektórzy zamiast skupić się na rzeczywistości, wolą zanurzyć się...