Wiedźma rozłożyła ręce, niczym gospodarz na swoich włościach. Poza pomieszczeniem wydawała się o wiele cichsza, bardziej stonowana, lecz w środku stała się kompletnie inną osobą.
– Czy byłbyś łaskaw nie straszyć już moich przyjaciół, proszę? – zwróciła się do Izune.
Ten strych był jej azylem, należącym tylko do niej, a jego mieszkańcy znajdowali się pod jej absolutną opieką. To ona była tu władcą.
– Te zjawy to twoi przyjaciele? Myślałem, że nie masz żadnych.
– Udam, że tego nie słyszałam. – Dziewczyna zeskoczyła prosto między Izune a Lisiczkę. Zimnym wzrokiem przeanalizowała całą sylwetkę chłopaka. Głośno westchnęła i rzuciła niezadowolone spojrzenie rudowłosej.
– Myślałam, że poprosiłam cię o trzymanie aniszy z dala od gości?– Mam przystawiony miecz do serca, a ty martwisz się tym?
– Ach, racja! Zapomniałabym. – Zachichotała. Białe włosy yureiki układały się wokół jej twarzy jak obłoki na niebie. Były lekkie niczym morska piana. Poruszały się z gracją, przypominając ospałe fale docierające do brzegu. Wyglądały niemal jakby dziewczyna nurkowała pod wodą. – Mogę cię prosić o odłożenie broni?
– Nie dopóki mnie stąd nie wypuścisz!
– Przecież drzwi są otwarte.
– Wiesz, o co mi chodzi.
– By się wydostać, musiałbyś najpierw pokonać demona kontrolującego.
Daremo stanęła za Lisiczką. Chwyciła tył jej sukienki i przyciągnęła do siebie, odsuwając ją od ostrza. Wiedźma zaczęła grzebać w swojej kieszeni. Wyciągnęła z niej niewielki, dość stary model aparatu, po czym podała go rudowłosej.
– Twój polaroid, Kitt. To za pomoc. Tak jak obiecałam.
Dziewczynka ścisnęła go w dłoniach i po chwili uciekła w głąb strychu, na pożegnanie wystawiając język do nastolatka.
– A więc: gdzie jest ten demon? – spytał chłopak.
– Tutaj! – Położyła ręcę na biodrach i z dumą podniosła wysoko głowę. – Ja jestem demonem kontrolującym tej łącznicy.
– Myślałem, że tylko duchy mogą je tworzyć.
Białowłosa wolnym i wdzięcznym krokiem zbliżyła się. Jej jasne oczy spoglądały teraz tajemniczo na twarz onieśmielonego chłopaka. Oblicze wiedźmy nic o sobie nie zdradzało. Z jej pustym spojrzeniem i kłamliwym uśmiechem, nie dało się odgadnąć, jakie ma intencje.
– Skąd wiesz, że nie jestem duchem?
– Bo jesteś yurei. – Izune cofnął się o krok.
Yurei nie są zwykłymi ludźmi. Są związani z umarłymi bardziej, niż można to sobie wyobrazić. To osoby, które zdecydowały się na zawarcie z nimi świętej Umowy Dzielenia Ciała, dzięki czemu żyją w symbiozie. Yurei chronią duchy, przechowując je w swoim ciele, a one w zamian użyczają im swoich nadnaturalnych mocy.
– Cóż, masz rację. Stworzyłam tą łącznicę z pomocą magii swojego ducha, ale nadal to ja mam nad nią kontrolę.
– Tak się da?
CZYTASZ
[BETA] Pomiędzylądzie: Normalność To Pojęcie Względne
Teenfikce[Po zakończeniu dzieła, pierwsze rozdziały ulegną poważnemu przeredagowaniu] Tuż pod naszym nosem istnieje miejsce, gdzie świat ludzi zderza się ze światem umarłych - Pomiędzylądzie. Niektórzy zamiast skupić się na rzeczywistości, wolą zanurzyć się...