#19 Gdzie nocą prowadzi Los

36 5 1
                                    

22:39
Trójka nastolatków na szczycie jednego z bloków tuż przy Dzielnicy Zero na pewno nie jest już niczym nadzwyczajnym. Prawda?

Wiedźma i Izune obserwowali ulice, a szanowny Adept Nieba miał w uszach słuchawki i beztrosko tańczył w rytm jego ulubionej playlisty.

– Nuda... – mruknął chłopak, przeciągając się. – Ile jeszcze będziemy czekać, aż coś się zacznie dziać?

– Wiesz, z reguły ludzie mają nadzieję, że nic złego się nie wydarzy.

– Włóczymy się po Havosh od dwóch godzin i nie pojawił się ani jeden demon. Mówiłaś, że po Przesileniu jest ich mnóstwo w Świecie Ludzi.

Przyglądał się Venemowi, który balansował na krawędzi.

– Bo tak jest. Mogą być dwa powody.

Nagle adept stracił równowagę. Izune zerwał się ze swojego miejsca, lecz zbyt późno. Nie było ręki, za którą mógł chwycić. Venem spadł i nawet nie krzyknął. Z przerażeniem w oczach Izune spojrzał w dół. Adept leżał w powietrzu z rękami skrzyżowanymi za głową, jakby dryfował po niewidzialnym basenie.
Odetchnął z ulgą, ale wcale się nie rozweselił.

– Też bym tak chciał – wyszeptał, a jego zazdrość objawiała się w postaci kwaśnego grymasu na twarzy.

– Mówiłeś coś? – Venem na chwilę wyciągnął słuchawkę i uśmiechnął się głupkowato.

– Nie, nic. Baw się dobrze. – Z powrotem usiadł przy Daremo.

– A ciebie co ugryzło? – Szturchnęła go w ramię.

– Chcę mieć magiczne moce. Takie jak latanie, albo wasza yuemska super siła... Nie znasz jakiegoś fajnego ducha, który chciałby ze mną podpisać umowę?

– Nawet nie próbuj zostać yurei.

– Czemu niby?

– Nie chcesz nim być. Uwierz mi. To nie dla ciebie – zaśmiała się. – I myślę, że białe włosy by do ciebie nie pasowały.

Nagle spokój wieczoru został przerwany. Cienista postać zeskoczyła z innego dachu, lądując tuż obok Daremo.

– Hej, Dari! – Białowłosy chłopak z cynicznym uśmieszkiem kucnął po jej drugiej stronie. Opierał głowę na łokciach i analizował jej minę.

– Oto powód numer jeden.

– Jaki powód? – Uniósł brwi.

– Do skoku – odparła.

Izune parsknął śmiechem pod nosem.

– A ten co tu robi? – skrzywił się Kamino, gdy tylko go dostrzegł.

Chłopak układał w głowie złośliwe odpowiedzi, lecz niestety nie zdążył wypowiedzieć żadnej z nich.

– Patrolujemy okolicę. Cisza jak po burzy. To twoja sprawka, nie? Ile demonów dziś zabiłeś?

– Sto trzydzieści jeden. – Wzruszył ramionami.

– Och? Ktoś się zdenerwował po wczorajszym spotkaniu, co?

– Troszeczkę. – Uśmiechnął się. – Jakoś musiałem odreagować.

,,Więc to dlatego wczoraj wieczorem była zajęta?" – Izune nie spodobała się ta wizja.

– Po co tu przyszedłeś?

– Chciałem cię przeprosić. – Yurei chwycił jej rękę i splótł ze sobą ich palce. – Naprawdę mi głupio.

[BETA] Pomiędzylądzie: Normalność To Pojęcie WzględneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz