#06 Księżyc kłamie

76 9 4
                                    

Izune wciąż błądził po łącznicy. Blokowisko zaczęło przypominać mu labirynt. Próbował trzymać się jakiegoś schematu, podążać w jedną stronę, skręcać tylko w lewo. Nic nie pomogło. Miał jednak szczęście, ponieważ przez całą drogę dalej nie spotkał ani jednego potwora.
Tam gdzie nie docierało światło księżyca, panował mrok absolutny. Gdy chłopak przechodził przez jedną z ciemnych aleji, czuł wielki niepokój. Wydawało się, jakby na chwilę stracił zmysł wzroku. Po drugiej stronie wąskiej uliczki zobaczył nagle coś jasnego na ziemi. W pierwszej chwili pomyślał, że to posąg. Podchodząc bliżej, dokonał przerażającego odkrycia. Nie była to figura człowieka, a prawdziwy człowiek - białowłosa dziewczyna leżąca na chodniku.

Izune otworzył szeroko oczy i zrobił krok w tył, kiedy dostrzegł, że jej ubrania był poplamione krwią i miała wielką dziurę w klatce piersiowej tam, gdzie powinno być serce. Na ten widok nogi chłopaka ugięły się pod nim. Upadł na beton. Jak najszybciej odsunął się od zwłok. Od mocnego zapachu krwi robiło mu się niedobrze. Jego oddechy były płytkie i szybkie. Patrząc na martwego yurei, kręcił głową i cały się trząsł.

„To nie może być prawda. To nie może być prawda" - powtarzał w swojej głowie.
Był tak przejęty, że nie zauważył, jak coś się do niego zakradło. Kolejna jasna postać stanęła nad ciałem. Izune nie zdążył jeszcze poukładać swoich myśli. Jeszcze nie poradził sobie z jednym szokiem, a już zbliżał się następny.
Mimo wielkiego chaosu w swojej głowie, niepewnie podniósł wzrok, by zobaczyć przybysza.

Przyglądała mu się dziewczyna z rękami w kieszeniach. Lekko przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się.

- Wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś miał atak paniki. - Śnieżna Wiedźma odezwała się swoim zachrypniętym, spokojnym głosem.

Po usłyszeniu jej słów, Izune nagle się otrząsnął. Przetarł oczy. Spojrzał najpierw na martwego yurei, a potem na stającą obok Daremo i z powrotem na zwłoki.

- Ty...? - Izune wymamrotał.

- Hm? Coś nie tak? - spytała z udawanym zdziwieniem. - Nie myślałeś chyba, że ona to ja, prawda? - Uniosła brwi, mając jednocześnie rozbawioną i zażenowaną minę.

- Pff.. Jasne, że nie! - zaprzeczył stanowczo, patrząc gdzieś w bok, zawstydzony.

- Hm... Czyżby nie wszyscy białowłosi byli tą samą osobą? Niemożliwe! - zaśmiała się.
Gdy porównało się dwie dziewczyny, faktycznie łączył je tylko kolor włosów. Ofiara miała na sobie sweterek, szarą pelerynę i srebrny emblemat na piersi, a jej włosy były dwa razy dłuższe od tych Daremo. Tymczasem wiedźma nosiła swój tradycyjny strój. - Co tu robisz? - spytała po chwili.

- O to samo mógłbym ciebie zapytać. - Zebrał się z ziemi i otrzepał tył spodni.

- Ja? To łącznica. Jestem w pracy. - odpowiedziała, po czym kucnęła nad martwą yureiką. Schyliła głowę i przymknęła oczy. Splatając ze sobą swoje dłonie, zbliżyła je do twarzy, tak, że oba kciuki dotykały jej ust. Był to sposób w jaki yurei składali swoje modlitwy.
Chłopak przyglądał jej się z ciekawością.
Pozostała w tej pozie przez niecałą minutę, po czym westchnęła. - Dlaczego my yurei zawsze umieramy tak młodo? - powiedziała, patrząc na twarz dziewczyny, jakby mówiła to do niej. - W dodatku zeżarł ci duszę. Teraz nie ma jak trafić do Pomiędzylądzia... To koniec.

- Przegrała walkę z demonem? - nieśmiało wtrącił Izune. Bał się przerywać jej monolog, ale jednocześnie nie mógł się powstrzymać.

- Wcale nie przegrała. - Daremo podniosła się, zrywając emblemat z piersi dziewczyny. - W ogóle nie walczyła.

[BETA] Pomiędzylądzie: Normalność To Pojęcie WzględneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz