Rozdział 11

376 10 4
                                    

Archie

Czas minął szybko, nastał już dzień wylotu. Zasunąłem walizkę i zamknąłem mieszkanie. Byłem umówiony, że ze mną pojedzie Luka i Davia więc pojechałem po nich.

- Cześć - przywitała mnie blondynka.

- Hej, podekscytowani?

- I to jak - blondyn, bo wreszcie poszedł do fryzjera, zamknął bagażnik.

Dojechaliśmy na lotnisko jako pierwsi.

- Widzicie, nikogo nie zabiłam - ze swojego czerwonego mercedesa wyszła Cama.

- Modliłem się byś jej nie zabiła - Luka objął brunetkę.

- Gdzie do cholery jest Ian? - rozglądnąłem się.

- Siema - stanął za mną mój brat z jego dziewczyną.

- To jest mój brat, a to są jego przyjaciele: Naya, Carmen, Lucas i Davia - przedstawił nas Ian.

- Miło poznać, Grace - przedstawiła się i uśmiechnęła.

- Miejsca są czteroosobowe - czekaliśmy na odebranie bagażu.

- Może dziewczyny razem, a chłopaki razem - zaproponowała Naya.

- Może być - powiedziałem.

Mieliśmy przed sobą prawie piętnasto godzinny lot. Każdy był zmęczony na samą myśl, ale należały się nam wakacje.

- Prosimy o zapięcie pasów, życzymy miłego lotu - założyłem słuchawki i odciąłem się od wszystkich.

Po siedmiu godzinach zasnąłem, przez ten czas wymieniłem z chłopakami może trzy zdania.

- Zaraz wysiadamy - szturchnął mnie Ian.

Przed lotniskiem czekał na nas wujek Vincent i moja kuzynka Eva.

- Jak ja was dawno nie widziałam - podbiegła i przytuliła mnie i Iana. - Musicie mi wszystkich przedstawić, a teraz zapraszam do waszych samochodów, stoją tam - tryskała radością.

Wsiadłem za kierownicę zielonego lamborghini. Ze mną jechał mój brat i jego dziewczyna. Drugie auto to również ten sam model lecz w kolorze ciemnego niebieskiego.

- Daję wam kluczyki do domków, jest ich cztery tak jak chcieliście, a teraz przedstawcie mi się, ja jestem Eva

- Może ja Ci przedstawię każdego po kolei. To Lucas, jego dziewczyna Davia, to jego siostra Carmen i Naya ich przyjaciółka. To Grace moja dziewczyna - patrzyłem się na niebo, ledwo słysząc słowa Iana.

- Mam nadzieję, że poznamy się bliżej, gdybyście czegoś potrzebowali mieszkam w domku sto piętnaście. Zapraszam was wieczorem na imprezę do klubu

Wszyscy się rozeszli, otworzyłem drzwi i odłożyłem walizkę. Domek był dość przestronny. Jedyne o czym marzyłem to prysznic.

Naya

Odrazu zasnęłam, chodź był dzień i nigdy nie śpię gdy jest jasno na zewnątrz to byłam strasznie zmęczona lotem.

- Wstawaj, dziewczyny przyszły, za godzinę idziemy do klubu - zerwałam się i zbiegłam na dół.

- Mamy dwie prostownice więc teraz ja i Naya zrobimy sobie włosy, a wy makijaż. Później się zamienimy - Cama przyszła do mnie z dwoma prostownicami.

Gotowe do wyjścia czekałyśmy na chłopaków.

- O mój Boże - Lucas otworzył drzwi.

- Zajebiście wyglądacie - dodał Ian.

The Promised SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz