Rozdział 29

210 6 0
                                    

Naya

Kolejna już dziś lekcja matematyki dłużyła mi się bardzo. Dzisiejszy dzień był dla mnie akurat dość przyjemny, dostałam czwórkę z odpowiedzi ustnej, co polepszyło mi humor. Lucas obiecał po powrocie z uczelni upiec mój ulubiony jabłecznik, a jeśli chodzi o Carmen, zdecydowanie jej relacja z Rayem się polepszyła. Spotkaliśmy się z nim kilka razy grupowo, widziałam szansę dla tej dwójki.

Stresowałam się powrotem Archiego z Anglii, bałam się co mogło się z nim stać. Jak będzie wyglądać nasza relacja, czy będzie inaczej? Pytania krążyły mi po głowie, jednak po paru wizytach u psychologa mój stan psychiczny się ustabilizował.

- Nareszcie ten dzień się skończył - westchnęła Carmen gdy skończyłyśmy lekcje.

Wyszłśmy ze szkoły i skierowałyśmy się do samochodu Carmen, który był zaparkowany prawie na końcu parkingu. Miała już otwierać drzwi jednak stanęła i zaczęła się czemuś przyglądać.

- Ej stara, to Archie czy mam schizę? - kiwnęła głową w kierunku chłopaka w czarnej puchowej kurtce, stojącego obok bmw.

- To raczej nie on, przecież jest w Anglii - westchnełam i otworzyłam drzwi z zamiarem wejścia do środka.

- Kurwa to on, patrzy się, Archie! - krzyknęła, a ja kucnęłam z zażenowania, bo każdy się na nad patrzył.

Nie możliwe było, żeby to był Archie. Robiła tylko z siebie idiotkę, podniosłam się i zobaczyłam chłopaka, który idzie w naszą stronę. Cholera to był on, co on robił w Stanach? Czemu przyjechał pod szkołę?

- Hej - przywitał się z Camą lekko ją przytulając. - Czekałem aż wyjdziecie ze szkoły, nie zauważyłem was

- Miałeś wrócić za tydzień - powiedziała blondynka.

- Są rzeczy ważne i ważniejsze - popatrzył się na mnie.

- A no tak, widzisz jakiego masz złotego chłopaka? - uśmiechnęła się do mnie Carmen.

Stałam obserwując całą sytuację, nie wiem dlaczego nic nie powiedziałam. Po prostu nie wiedziałam czego mogłam się spodziewać w naszej relacji. Nie przestałam go kochać i wiedziałam, że nigdy się to nie zmieni. Jednak czułam jakąś nie szczerość z jego strony.

- Przepraszam cię najmocniej Carmen, ale musisz wrócić dziś do domu sama. Jeśli nie chcesz ze mną jechać i pogadać Naya to zrozumiem - popatrzyłam na Camę, pokiwała głową, żebym pojechała.

- Pojadę - spojrzałam na bruneta.

Udaliśmy się w ciszy do jego samochodu, a zajęłam miejsce pasażera.

- Wolisz jechać do mnie, czy w jakieś inne miejsce? - zapytał odpalając samochód. - Plaża w Santa Monica? - zaproponował.

- Może być - powiedziałam dość cicho.

Nie docierało do mnie co się dzieje, chciałam wszystko wyjaśnić ale nie byłam gotowa na tę rozmowę akurat w tym dniu.

- Nie chcę dla nas źle Naya, nie chcę zrywać ani cię zostawiać. Po prostu chcę szczerze z tobą porozmawiać i wszystko wyjaśnić - mówił patrząc na mnie.

- Jak było w Angli? Tylko szczerze - patrzyłam ciągle na niego.

- Ogarnąłem wszystkie sprawy biznesowe więc jeśli chodzi o pracę to dobrze, martwiłem się ciągle o ciebie - spojrzał na mnie kątem oka.

- Nie było źle Archie, ale gdy zacząłeś kłamać, że wszystko jest okej to już nie było tak kolorowo. Zamartwiałam się czemu zamknąłeś się w sobie, nie rozmawiałeś ze mną i nie byłeś szczery

The Promised SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz